W PRL-u był obowiązkiem w każdej kuchni. Znów wraca do łask. Zdrowo i tanio

W czasach PRL-u był prawdziwym, kuchennym hitem - niemal tak pożądanym, jak dzisiejsze, wielofunkcyjne roboty kuchenne. Znajdując się na wyposażeniu mieszkania był dumą każdej kucharki, sprawiając, że panie domu zgodnie podkreślały jego zalety. W kolejnych dekadach odszedł jednak w zapomnienie - po to, by w XXI wieku odrodzić się na nowo i z przytupem wkroczyć do naszych kuchni. Kuchenny hit z PRL-u wraca do łask. Szybko docenisz jego umiejętności.

Wielofunkcyjny, a oszczędny. Kuchenny hit z PRL-u znów wraca do łask
Wielofunkcyjny, a oszczędny. Kuchenny hit z PRL-u znów wraca do łaskMAREK ZAJDLER/East NewsEast News

Kuchnia babci, od podłogi aż po sufit wyposażona w niezbędne, kuchenne trendy tamtego okresu, mocno zarysowała się w pamięci wielu z nas. Niejednokrotnie mała, niedoświetlona i słabo wentylowana, wypełniona była jednak zapachem i smakiem, na wspomnienie którego wielu do dziś cieknie ślinka.

Oto bowiem obok nakrytego ceratą stołu czołowe miejsce w pomieszczeniu zajmował kredens, w swoim wnętrzu skrywający same kuchenne atrakcje - na czele z ręczną maszynką do mięsa, młynkiem do kawy, metalową kanką na mleko oraz szklankami z cienkiego szkła bez uchwytów, ale koniecznie w koszyczku. Prawdziwą dumą napawał jednak on - prodiż. Jak się okazuje, nie powiedział wówczas swojego ostatniego słowa.

Prodiż wraca do łask. Wielofunkcyjny, a oszczędny

W czasach PRL-u był odpowiedzią na brak elektrycznych piekarników. Zasilany prądem garnek z pokrywką spełniał przy tym wiele, cennych z punktu widzenia kucharek, funkcji. Można było w nim bowiem piec, zapiekać, gotować i dusić, a przy tym przenosić i nie martwić się skomplikowaną instrukcją obsługi. Dziś wkracza na kuchenne salony jako powiew przeszłości, który na nowo rozpali podniebienia. Gdy po niego sięgniesz, zachwycisz się bowiem smakiem.

Kuchnia w PRL-u niejednokrotnie mała, niedoświetlona i słabo wentylowana, zapisała się jednak w pamięci wielu z nas
Kuchnia w PRL-u niejednokrotnie mała, niedoświetlona i słabo wentylowana, zapisała się jednak w pamięci wielu z nas MAREK LASYK/REPORTER East News

Niepozorne urządzenie, najczęściej w kształcie owalu, kwadratu lub prostokąta, posiada dwie grzałki - jedną umieszczoną w pokrywie, zaś drugą ogrzewającą podstawę. Podobne rozwiązanie pozwala łatwiej dobrać właściwą temperaturę, a przez co również doprowadzić danie do perfekcji. Przygotowane w podobnym sprzęcie mięsa są bowiem nie tylko aromatyczne i soczyste, ale też nie wysychają. Ciasta pieką się zaś równomiernie i wychodzą puszyste w środku. To jednak dopiero początek.

Co pobiera więcej prądu - prodiż czy piekarnik? Różnicę zauważysz na rachunkach

Prodiż docenią również ci, którzy narzekają na brak miejsca w swoich kuchniach. Urządzenie jest bowiem niewielkie, dzięki czemu można swobodnie przechowywać je w szafie, a nawet zabrać na wyjazd - gdzie będzie równie pomocny, co piekarnik.

Co jednak najważniejsze, różnicę szybko zauważysz na rachunkach. Prodiż zużywa bowiem około 80 proc. mniej prądu niż piekarnik elektryczny. Jeśli więc dotąd nazywałeś go "przeżytkiem", czas zmienić zdanie.

Decathlon zwalnia swoich pracowników na sport i daje przykład innym markom
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas