Nawiedzony zamek na mapie Polski. Skrywa mroczną historię i upiorne tajemnice

Dark tourism to dość specyficzny rodzaj turystyki, polegający na odwiedzaniu nietypowych miejsc, które słyną ze zbrodni, tragedii, a także zjawisk paranormalnych. Okazuje się, że w Polsce znajdziemy wiele upiornych miejsc, które słyną z mrocznej historii. Oto kilka nawiedzonych miejsc w naszym kraju, które skrywają przerażające tajemnice.

Na mapie Polski jest wiele miejsc z upiorną historią, które noszą dziś miano "nawiedzonych"
Na mapie Polski jest wiele miejsc z upiorną historią, które noszą dziś miano "nawiedzonych" 123RF/PICSEL

Upiorne legendy o Zamku Czocha. Dusze zmarłych wciąż błądzą po jego korytarzach

Mroczne lochy, ukryte komnaty, Studnia Niewiernych Żon, a także łoże małżeńskie z zapadnią. Brzmi jak opis scenografii do filmu grozy? To jedynie część atrakcji, jakie czekają turystów zwiedzających Zamek Czocha w Górach Izerskich. Nie bez powodu uznawany jest on za najbardziej nawiedzony zamek w Polsce. Miejsce to ma mroczną historię i wiele sekretów.

Zamek leży w miejscowości Sucha, w województwie dolnośląskim. Jego budowę rozpoczęto w roku 1241. Pierwotnie został wzniesiony jako warownia graniczna na pograniczu śląsko-łużyckim z rozkazu Piastów śląskich. Od tamtego czasu budowla była świadkiem krwawych bitew oraz przerażających zbrodni. Legendy głoszą, że dusze ofiar, a także byłych mieszkańców do dziś snują się korytarzami zamku.

Jedna z mrożących krew w żyłach legend dotyczy studni na dziedzińcu zamku. Podobno do dziś możemy usłyszeć dochodzący z niej lament trzech niewiernych żon, które straciły życie z rąk swoich mężów. Jedną z nich była Ulrike von Nostitz, która nie tylko zdradziła męża podczas jego nieobecności, ale i zaszła w ciążę z kochankiem. Według legendy kobieta skończyła na dnie studni, natomiast jej nowo narodzone dziecko zostało zamurowane w kominku. Inna legenda dotyczy zapadni w wielkim łożu w zamkowej sypialni. Według niej właściciel zamku uruchamiał zapadnię po pierwszej nocy spędzonej z każdą nową małżonką. Kobiety spadały prosto do lochu lub też według innych źródeł do jeziora pod zamkiem.

To tylko legendy, jednak pracownicy Zamku Czocha, zapewniają, że jest on nawiedzony. Niejednokrotnie byli świadkami dziwnych sytuacji, m.in. przesuwających się przedmiotów, spadających ze ścian obrazów, czy też niewyjaśnionych odgłosów. Niektórzy pracownicy widywali na własne oczy zjawy przemykające korytarzami zamku. Obecnie budowla jest otwarta dla zwiedzających i co roku przyciąga wielu turystów. Odwiedzający mogą wybrać się na wycieczkę z przewodnikiem, który zdradza wiele tajemnic tego mrocznego miejsca. Zamek można również zwiedzić samodzielnie, spacerując po jego dziedzińcu i komnatach.

Zamek Czocha - duch niewiernej żony straszy turystów
Zamek Czocha - duch niewiernej żony straszy turystów123RF/PICSEL

Babia Góra - polski "Trójkąt Bermudzki"

Babia góra to piękny i malowniczy masyw górski należący do Beskidu Żywieckiego. Jego najwyższym szczytem jest Diablak, zwany też Diabelskim Szczytem, albo po prostu Babią Górą. Z tym miejscem związane są upiorne ludowe legendy. Jedna z nich głosi, że pewien mężczyzna przed laty podpisał tam krwawy pakt z diabłem, a niedługo później zginął pod gruzami zawalonego zamku. Z tego powodu miejsce to uchodzi za przeklęte. Mimo że to tylko legenda, niekiedy możemy usłyszeć niepokojące wieści, które dochodzą z okolic Babiej Góry. Miejscowi twierdzą, że babiogórskie lasy zamieszkuje zjawa.

Babia Góra słynie z szybko zmiennej pogody, która niekiedy stanowi duże zagrożenie dla turystów czy też narciarzy. Kapryśne warunki atmosferyczne były w przeszłości przyczyną zabłądzeń, a także licznych wypadków. Niektóre z nich niestety kończą się tragicznie. Lata temu w okolicy Babiej Góry doszło do kilku wypadków lotniczych. Jednym z głośniejszych zdarzeń była katastrofa awionetki, która rozbiła się w jej rejonie. Miało to miejsce w 2013 roku. Życie straciło trzech mężczyzn, nie wiadomo też co było przyczyną wypadku.

To jednak nie pierwsza katastrofa lotnicza w tym regionie. W 1969 roku w okolicach Babiej Góry rozbił się samolot PLL LOT 165. W wypadku zginęły 53 osoby. Po dziś dzień przyczyny katastrofy są niejasne. Z tego, co wiemy widoczność oraz warunki pogodowe tamtego dnia były dobre. Z kolei latem 1963 roku, na zboczu góry rozbił się helikopter. Cała załoga zginęła.

Babia Góra przyciąga wielu miłośników górskich wycieczek. Nie każdy zna jednak upiorną historię tego miejsca
Babia Góra przyciąga wielu miłośników górskich wycieczek. Nie każdy zna jednak upiorną historię tego miejscafoto: Albin MarciniakEast News

Las w Witkowicach. Grupka studentów zaginęła bez śladu

Lasy mają magiczną aurę, jednak potrafią też być dość przerażające. Nietrudno się dziwić, że wiele lasów na świecie okrzyknięte zostało mianem "nawiedzonych". W Polsce również znajdziemy takie miejsce. Las w podkrakowskich Witkowicach ma wyjątkowo ponurą historię. Przed laty doszło tam do zaginięcia grupy studentów. Według podań w 2001 roku 9 młodych osób wybrało się do lasu w Witkowicach, aby świętować rozpoczęcie roku akademickiego. Ostatni raz byli widziani koło godziny 20:30 przez młodego mężczyznę. Niestety po tym ślad po nich zaginął. Sprawę na policję zgłosiła rodzina. Po kilku miesiącach śledztwo zostało zawieszone. Do dziś nie wiemy, co stało się z zaginionymi.

Jakiś czas po zdarzeniu, do lasu wybrali się znajomi jednego z zaginionych, aby uczcić jego pamięć. Na miejscu znaleźli aparat fotograficzny, który należał do grupy. Postanowili więc wywołać kliszę. Zdjęcia ukazywały studentów z wieczoru ich zaginięcia. Fotografie były jednak dość niepokojące - twarze zaginionych wyglądały na zniekształcone. Poza tym zdjęcia zostały wykonane w innym miejscu niż okolica, w której znaleziono aparat. Do dziś nie wiemy, czy ta historia zdarzyła się naprawdę, czy to tylko miejska legenda. Jednakże mieszkańcy okolicznych wsi są zgodni, że las ten ma upiorną aurę.

Według doniesień ponad 20 lat temu w tajemniczych okolicznościach w witkowickim lesie  zaginęła grupa 9 studentów
Według doniesień ponad 20 lat temu w tajemniczych okolicznościach w witkowickim lesie zaginęła grupa 9 studentówANNA KACZMARZ / DZIENNIK POLSKI / POLSKA PRESS/Polska Press/EastEast News

Szpital psychiatryczny w Owińskach. Jęki i płacz słychać tam do dziś

Zakład psychiatryczny w Owińskach to jedno z najbardziej nawiedzonych miejsc na mapie Polski. Przyciąga on nie tylko miłośników mrocznej turystyki, ale i urbanexu, czyli eksploracji miejskiej. To opuszczone miejsce ma mrożącą krew w żyłach historię. Istnieje też wiele doniesień o niepokojących dźwiękach dochodzących dziś z tego miejsca.

Szpital w Owińskach leży niedaleko Poznania. Zakład założono w 1838 roku, jako szpital psychiatryczny, w którym leczono choroby psychiczne. Niegdyś był on nowoczesną placówką, zarządzaną przez Heinricha Laehra - słynnego niemieckiego psychiatrę. W 1929 zakład przejęli Polacy, a miejscem zarządzał Stanisłw Górny - neurolog i psychiatra. Z końcem lat 30 przekształcono go w ośrodek naukowo-badawczy. Niestety wybuch II wojny światowej zupełnie odmienił losy tego miejsca.

W ramach akcji T4 zamordowano ponad 1100 pacjentów leczonych w szpitalu. Program ten realizowany w III Rzeszy w latach 1939-1944 zakładał fizyczną "eliminację życia niewartego życia". Mordowano m.in. osoby chore na schizofrenię, padaczkę, osoby niepoczytalne, a także pacjentów, z wrodzonymi zaburzeniami rozwojowymi. W latach 1943-1945 mieścił się tam obóz koncentracyjny, którym testowano gaz do masowych egzekucji. Po wojnie funkcjonował tam zakład wychowawczy dla młodzieży, a później dom opieki społecznej.

Historia odcisnęła piętno na budynku. Mieszkańcy twierdzą, że miejsce to jest nawiedzone. Podobno słyszano tam kroki, szepty, a także jęki. Niektórzy wspominali również o odgłosach płaczących dzieci, a także palącym się świetle.

Oto co warto zobaczyć w Bardejowie. To miejsce, w którym odpoczniesz.Karolina Burda, Karolina BurdaINTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas