Chcą wpędzić ją w kompleksy. Poszło o piersi

Jennifer Ferguson robi furorę w mediach społecznościowych, gdzie przedstawia się jako "gorąca mama". Nie wszyscy jednak doceniają jej działalność. Najczęściej powtarzany zarzut – za duży biust i pochwalanie chirurgii plastycznej. Jak na to reaguje?

Jennifer Ferguson nie wstydzi się powiększonych piersi
Jennifer Ferguson nie wstydzi się powiększonych piersiInstagram

Choć niektórzy twierdzą, że TikTok to medium głównie dla nastolatków, wśród najpopularniejszych użytkowników są także dorośli. 30-letnia Jennifer Ferguson zdobyła już niemal ćwierć miliona obserwatorów, którzy pokochali jej poczucie humoru, ale też urodę.

Amerykanka przedstawia się jako "gorąca mama". Z jednej strony zajmuje się dziećmi, a z drugiej – marzy o sławie i lubi przyciągać spojrzenia adoratorów. Tych nie brakuje, bo jasnowłosa piękność ma sporo atutów.

Powiększenie piersi po urodzeniu dziecka

Jednym z nich jest powiększony chirurgicznie biust, do czego kobieta oficjalnie się przyznaje. Nie oznacza to jednak, że wszystkim przypadł do gustu.

W rozmowie z brytyjskim dziennikiem "Daily Star" wyznała, że ma nie tylko fanów, ale i zaciętych krytyków. Hejterzy wytykają jej sztuczność, wulgarność, a nawet podają w wątpliwość umiejętności wychowawcze. Według nich Jennifer pokazuje za dużo.

Hejt w internecie

Mówią, że nie jestem dobrą mamą, bo ubieram się skąpo. Wytykają seksowny taniec. Mają za złe, że przyznałam się przed dziećmi do operacji plastycznej powiększenia piersi

- wylicza młoda matka.

Choć niewybredne komentarze nieco ją bolą, to jednak nie zamierza się zmieniać. Zaleca wszystkim szczerość, a medycynę estetyczną nazywa "darem". Komentatorzy próbują wpędzić ją w kompleksy, na co Jennifer zawsze reaguje podobnie – publikując kolejne nagranie lub zdjęcie.

Beata „Ata” Postek: Mam zrobione piersi i botoks na policzkachNewseria Lifestyle
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas