Chcą wpędzić ją w kompleksy. Poszło o piersi
Jennifer Ferguson robi furorę w mediach społecznościowych, gdzie przedstawia się jako "gorąca mama". Nie wszyscy jednak doceniają jej działalność. Najczęściej powtarzany zarzut – za duży biust i pochwalanie chirurgii plastycznej. Jak na to reaguje?
Choć niektórzy twierdzą, że TikTok to medium głównie dla nastolatków, wśród najpopularniejszych użytkowników są także dorośli. 30-letnia Jennifer Ferguson zdobyła już niemal ćwierć miliona obserwatorów, którzy pokochali jej poczucie humoru, ale też urodę.
Amerykanka przedstawia się jako "gorąca mama". Z jednej strony zajmuje się dziećmi, a z drugiej – marzy o sławie i lubi przyciągać spojrzenia adoratorów. Tych nie brakuje, bo jasnowłosa piękność ma sporo atutów.
Powiększenie piersi po urodzeniu dziecka
Jednym z nich jest powiększony chirurgicznie biust, do czego kobieta oficjalnie się przyznaje. Nie oznacza to jednak, że wszystkim przypadł do gustu.
W rozmowie z brytyjskim dziennikiem "Daily Star" wyznała, że ma nie tylko fanów, ale i zaciętych krytyków. Hejterzy wytykają jej sztuczność, wulgarność, a nawet podają w wątpliwość umiejętności wychowawcze. Według nich Jennifer pokazuje za dużo.
Zobacz również: Pięć lat temu uzależniła się od operacji plastycznych. Oto efekt
Hejt w internecie
Mówią, że nie jestem dobrą mamą, bo ubieram się skąpo. Wytykają seksowny taniec. Mają za złe, że przyznałam się przed dziećmi do operacji plastycznej powiększenia piersi
- wylicza młoda matka.
Choć niewybredne komentarze nieco ją bolą, to jednak nie zamierza się zmieniać. Zaleca wszystkim szczerość, a medycynę estetyczną nazywa "darem". Komentatorzy próbują wpędzić ją w kompleksy, na co Jennifer zawsze reaguje podobnie – publikując kolejne nagranie lub zdjęcie.
Zobacz również: Pokazała pośladki w słusznym celu. Tak uczy samoakceptacji