Zamień pasję na dochodowy biznes

Wszystkiego, co wiem, nauczyłam się sama. To pokazuje, że wystarczy się czymś interesować, mieć wiedzę i być dobrym w tym, co się robi. Wtedy warto zaryzykować i postawić na własny biznes, bo taka praca sprawia naprawdę dużo satysfakcji - mówi Adriana Sadkiewicz, właścicielka sklepu Lili Natura.

Przygotowywanie kwiatowej soli do kąpieli
Przygotowywanie kwiatowej soli do kąpieli Agnieszka MaciaszekINTERIA.PL
Przygotowywanie kwiatowej soli do kąpieli
Przygotowywanie kwiatowej soli do kąpieli Agnieszka MaciaszekINTERIA.PL

Katarzyna Pruszkowska: Wiele kobiet chciałoby założyć własną działalność, ale nie wie, od czego zacząć. Jak było w pani przypadku?

Adriana Sadkiewicz, właścicielka sklepu Lili Natura: - Kosmetyką naturalną zainteresowałam się już dawno temu. Sama czytałam, zaczęłam szukać przepisów i eksperymentować. Trzy lata temu wpadł mi do głowy pomysł na prowadzenie warsztatów kosmetycznych. Napisałam wtedy do organizatorek festiwalu PROGRESSteron, który obecnie odbywa się w większości dużych miast Polski. Nie miałam wtedy żadnego doświadczenia, więc panie poprosiły mnie o przeprowadzenie "warsztatu próbnego" w domu jednej z organizatorek - miałam pokazać co umiem i czy dam sobie radę z przeprowadzeniem warsztatów. Okazało się, że organizatorkom bardzo spodobało się to, co robię, dały mi szansę i pozwoliły na udział w PROGRESSteronie.

To na potrzeby Festiwalu założyła pani działalność?

- Pomysł na własny biznes pojawił się jakiś czas później. Pomyślałam wtedy o założeniu sklepu internetowego z naturalnymi kosmetykami. Pracowałam wtedy na etacie w branży SPA, przyglądałam się więc przygotowywaniu kosmetyków do zabiegów od strony profesjonalnej. Z czasem marzenie o założeniu własnej formy stawało się coraz silniejsze. Tak się złożyło, że w jednym czasie straciłam pracę i dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Wtedy pomyślałam, że to dobry moment, żeby pracować w domu: połączyć opiekę nad dzieckiem z rozwijaniem sklepu.

- Od tamtej pory prowadzę sklepik Lili Natura i warsztaty przygotowywania naturalnych kosmetyków. Zainteresowanie warsztatami jest spore, w sezonie letnim mniejsze, ale generalnie rośnie. Pracuję w akademiach rozwoju kobiet, centrach i domach kultury, firmach - wszędzie panie mówią mi, że moje warsztaty się podobają.

Pani firma istnieje już dwa lata. Czy można powiedzieć, że osiągnęła pani swój cel?

- Sklep cały czas się rozwija, nie mogę powiedzieć, że jest już na zadowalającym etapie. Zainteresowanie kosmetyką naturalną rośnie, a więc pojawia się konkurencja, coraz więcej sklepów sprowadza z zagranicy ekologiczne kosmetyki. Dlatego muszę mieć stale rękę na pulsie, być na bieżąco z nowościami i starać się wprowadzać najlepsze z nich do mojego sklepu. Mam nadzieję, że zainteresowanie będzie rosło, a ja będę mogła jeszcze długie lata utrzymywać się ze swojej pasji.

Czy założenie własnej firmy jest skomplikowane?

- Z założeniem działalności gospodarczej naprawdę nie ma problemu - wszystkie formalności można załatwić w jeden, dwa dni. Problemem mogą być pieniądze na start. Mnie pożyczyli je rodzice, ale można się także starać o dofinansowanie z Urzędu Pracy lub Unii Europejskiej. Najważniejsze i najbardziej czasochłonne są: stały monitoring rynku i promocja. Należy zwracać uwagę na poczynania konkurencji, śledzić nowości, cały czas się uczyć. Jeżeli ktoś, tak jak ja, nie dysponuje dużymi kwotami, które może przeznaczyć na promocję, musi naprawdę się napracować, żeby zdobyć klienta, zainteresować go swoją ofertą, zachęcić do kupna i sprawić, by wrócił. Lojalni klienci są bardzo ważni. Jak widać to wszystko wymaga wiele pracy.

Czy w takim razie zatrudnia panie kogoś do pomocy?

- Nie, nie, moja firma jest jednoosobowa. Sama wybieram kosmetyki, testuję je, sprzedaję. Najczęściej pracuję wieczorami i w czasie, kiedy moja córeczka ma drzemki. W ciągu dnia wysyłam produkty - na poczcie bywam tak często, że wysyłając towar daję córeczce słodycze - żeby to miejsce źle jej się nie kojarzyło. Mój mąż przebywa teraz na misji w Afganistanie, więc prowadzenie sklepu rzeczywiście spada wyłącznie na mnie.

Ostatnio na rynku pojawia się coraz więcej prywatnych centrów, które oferują różnorodne warsztaty. Czy łączenie się w grupy może zapewnić większy sukces?

- Rzeczywiście, sama współpracuję np. z krakowskim Melo-Melo, który ma bardzo fajną ofertę i świetne prowadzące. Ale z tego, co wiem nadal jest pewien problem z zachęceniem pań do wyjścia z domu, nauczenia się czegoś nowego, rozwijania swoich pasji.  Zainteresowanie widać lepiej na przykładzie Festiwalu PROGRESSteron, który rozwija się w niebywałym tempie i na którym co roku pojawia się mnóstwo kobiet, które nie chcą wyłącznie realizować się w domu, przy mężu i dzieciach, ale chcą zrobić coś dla siebie.

Czy do prowadzenia warsztatów potrzebne jest kierunkowe wykształcenie? Czy pani ukończyła np. kursy czy szkolenia dotyczące produkcji kosmetyków?

- Nie i nigdy nikt nie zapytał mnie o żadne certyfikaty. Ja kształciłam się na kierunku turystyki zdrowotnej i wellness & SPA, więc miałam pewne pojęcie o branży kosmetycznej, ale nikt nie uczył mnie robienia kosmetyków - do wszystkiego doszłam, metodą prób i błędów, sama. To pokazuje, że wystarczy się czymś interesować, mieć wiedzę i być dobrym w tym, co się robi. Wtedy warto zaryzykować i postawić na własny biznes, bo taka praca sprawia naprawdę dużo satysfakcji.

Kilka przepisów na domowe SPA:

Cytrynowo-kokosowe świecie do masażu
Cytrynowo-kokosowe świecie do masażuAgnieszka MaciaszekINTERIA.PL

Cytrynowo-kokosowe świece do masażu

Składniki:

  • Cytryna
  • Olej kokosowy
  • Świeca stołowa
  • Olejek cytrusowy lub z egzotycznych kwiatów
  • Mały patyczek Cytrynę kroimy wzdłuż na dwie połowy i wydrążamy środek, tak, aby powstała cytrynowa foremka. Świecę roztapiamy w kąpieli wodnej, uzyskując w ten sposób knot świeczki. Wosk wylewamy. W tej samej kąpieli wodnej roztapiamy olej kokosowy. Knot zawijamy na patyczku i ustawiamy po środku cytryny (według sposobu przedstawionego podczas warsztatów). Do foremki cytrynowej wlewamy olej kokosowy oraz kilka kropelek wybranego olejku eterycznego. Cytrynę odstawiamy w spokojne miejsce do zastygnięcia.
Kwiatowa sól do kąpieli
Kwiatowa sól do kąpieliAgnieszka MaciaszekINTERIA.PL

Kwiatowa sól do kąpieli

Składniki:

  • Duża garść soli morskiej gruboziarnistej
  • Mała garść ulubionych kwiatów suszonych
  • 10 kropli ulubionych olejków eterycznych.
  • Łyżka oleju np. z pestek winogron Składniki mieszamy według upodobań kolorystycznych i zapachowych. Pamiętajmy, że nie należy łączyć więcej niż 3-4 różnych aromatów. Jeżeli chcemy uzyskać działanie terapeutyczne wybieramy zioła i kwiaty o danych właściwościach. Mieszaninę odstawiamy na kilka dni. Kąpiel z zawartością takiej soli redukuje napięcie mięśni, usuwa zmęczenie i relaksuje. Sól pobudzi i wzmocni zmęczoną skórę ciała.
Peeling imbirowy
Peeling imbirowyAgnieszka MaciaszekINTERIA.PL

Peeling imbirowy

Składniki:

  • Korzeń imbiru wielkości łyżki stołowej
  • 3-4 łyżeczki cukru
  • 1-2 łyżki oleju ryżowego
    Imbir obieramy i trzemy na tarce. Do startego imbiru dosypujemy cukier i dolewamy olej. Całość dokładnie mieszamy. Peeling wmasowujemy w całe ciało i spłukujemy letnią wodą. Pięknie pachnie i doskonale pobudza skórę do regeneracji.
Pomarańczowy musujący pył do kąpieli
Pomarańczowy musujący pył do kąpieliAgnieszka MaciaszekINTERIA.PL

Pomarańczowy musujący pył do kąpieli

Składniki:

  • 40g sody oczyszczonej
  • 20g kwasku cytrynowego
  • 15g mleka w proszku
  • łyżeczka oleju np. z pestek winogron
  • 5-6 kropli olejku pomarańczowego Sodę, kwasek cytrynowy i mleko w proszku dokładnie mieszamy. Do tego dolewamy olej ze słodkich migdałów i olejek eteryczny i ponownie mieszamy tak, aby nie pozostawić grudek. Pył dodany do kąpieli lekko musuje, uwalnia przyjemny zapach, odpręża, relaksuje i zmiękcza skórę.
Azjatyckie stemple do masażu
Azjatyckie stemple do masażu Agnieszka MaciaszekINTERIA.PL

Azjatyckie stemple do masażu

Składniki

·         Garść wiórków kokosowych

·         Łyżka trawy cytrynowej

·         Łyżka imbiru

·         Łyżka gałki muszkatołowej

·         Szczypta cynamonu

Wszystkie składniki dokładnie mieszamy. Garść takiej mieszanki przekładamy na wcześniej przygotowane płótno lniane lub gazę. Wszystko dokładnie związujemy sznurkiem, tak, aby powstał zbity mieszek - czyli właśnie stempel. Takie stemple podgrzewamy lekko w np. parowniku lub namoczone w mikrofali i wykorzystujemy do indonezyjskiego masażu ciała - oczywiście amatorska dowolność, która sprzyja bliskości, także jest mile widziana. Podczas działania wysokiej temperatury przyprawy uwalniają swe naturalne olejki eteryczne, dzięki czemu działają leczniczo i pielęgnacyjnie na skórę. Pamiętajcie tylko, aby sprawdzić temperaturę stempla przed przyłożeniem go do skóry.

Więcej przepisów na kosmetyki można znaleźć na blogu pani Adriany.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas