Reklama

Pojawiają się po 30. roku życia. O czym świadczą wypukłe "rubinki" na skórze?

Rubinki, plamy De Morgana, starcze naczyniaki - tak najczęściej określane są wypukłe, maleńkie zmiany na skórze przybierające najczęściej kolor rubinowy, czerwony czy fioletowy. Czym właściwie są rubinki, dlaczego tworzą się na skórze i czy należy je kontrolować i usuwać? Wyjaśniamy.

Rubinki to niegroźne zmiany skórne, pojawiające się najczęściej po 30. roku życia. Przybierają postać wypukłych plamek na skórze, najczęściej w okolicach dekoltu, tułowia, szyi, ramion lub twarzy, z reguły w miejscach, w których naskórek jest najcieńszy i najdelikatniejszy. 

Trudno jednoznacznie wskazać konkretną przyczynę powstawania plam, lekarze wskazują jednak na pewne czynniki ryzyka, które sprzyjają ich powstawaniu. Czy widząc wypukłe naczyniaki na skórze należy się niepokoić? 

Czytaj więcej: Może zwiększać ryzyko raka i marskości wątroby. Istna katorga dla wątroby!

Reklama

Rubinki - groźny czy łagodny wytwór skóry?

Lekarze podkreślają, że rubinki same w sobie to niegroźne zmiany skórne, bez podłoża nowotworowego. Jeśli wokół wypukłości nie obserwujemy innych zmian (ropiejących punktów, zmieniających kształt przebarwień) raczej nie ma żadnych powodów do niepokoju. 

Rubinków nie trzeba również usuwać. Z medycznego punktu widzenia nie stanowią one problemu zdrowotnego, a raczej estetyczny, zwłaszcza jeżeli mamy do czynienia z plamami pojawiającymi się w widocznych miejscach. 

Więcej w serwisie: Z takimi schorzeniami prawa jazdy nie dostaniesz. Lista jest długa

Rubinki - przyczyny pojawiania się czerwonych wypukłości na skórze

Trudno ustalić konkretne powody pojawienia się rubinków na skórze. Wiadomo jednak, że to dość powszechny problem dermatologiczny wśród osób powyżej 30 roku życia. 

Warto zaznaczyć, że po trzydziestce skóra zaczyna starzeć się w przyspieszonym tempie, mocno traci na elastyczności, zanikają włókna kolagenowe, a naskórek jest o wiele bardziej wrażliwy na uszkodzenia i zmiany w obrębie drobnych naczyń krwionośnych. Efektem takich mechanicznych zmian są m.in. plamy De Morgana. 

Lekarze wskazują na kilka prawdopodobnych czynników, które wypływają na wyższe ryzyko pojawienia się rubinków. Należą  do nich: 

  • zmiany i zaburzenia hormonalne (np. w czasie ciąży, stąd czerwone wypukłości można zauważyć u kobiet zwłaszcza z jasną karnacją po porodzie),
  • zaburzenia w obrębie funkcjonowania wątroby lub przy jej schorzeniach,
  • dieta obfitująca w kawę lub alkohol,
  • duży, przewlekły stres, 
  • rubinki często występują "w rodzinie", można więc przypuszczać, że na ich powstawanie ma również wpływ genetyka,
  • pojawianiu się rubinków może też sprzyjać kontakt skóry z substancjami drażniącymi.

Więcej w serwisie: Nie tylko dieta cud. Oto cztery sposoby na zrzucanie zbędnych kilogramów

Rubinki - czy należy je usuwać?

Rubinki nie są zmianami złośliwymi, a co za tym idzie nie należy bezwzględnie ich usuwać. Wyjątkiem mogą być sytuacje, w których wokół lub w sąsiedztwie wypukłości rozwija się podejrzany stan zapalny - w tym wypadku warto skonsultować przypadłość z lekarzem dermatologiem. 

Czerwone plamki mogą jednak stanowić poważny problem estetyczny. Jest to szczególnie kłopotliwe dla osób, u których tego typu naczyniaki pojawiają się w miejscach wyjątkowo widocznych - np. w obrębie twarzy lub innych często eksponowanych częściach ciała zwłaszcza latem. W takim wypadku warto rozważyć usunięcie lub przynajmniej zmniejszenie zmian, zawsze po konsultacji z lekarzem dermatologiem.

Istnieje kilka metod usuwania naczyniaków. Do najczęściej stosowanych należą m.in. zamykanie naczyń krwionośnych za pomocą lasera. Jest to jeden z najprostszych i najmniej inwazyjnych sposobów. W przypadku pojawiania się nadmiaru rubinków na skórze warto też skorzystać z kriochirurgii (zamrażanie ciekłym azotem) lub elektrokoagulacja. Większość zabiegów należy wykonywać pod okiem doświadczonych specjalistów. 

Warto również wiedzieć, że usunięcie rubinków nie zahamuje ich powstawania w przyszłości. Możliwe, że po jakimś czasie znów pojawią się w obrębie "leczonego" obszaru skóry. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama