Brama na podwórku i Instagram. Tak wyglądają relacje z wnukami w pandemii

"Na początku mówiło się, że dzieci praktycznie nie chorują na COVID-19, ani niczego nie przenoszą. Od początku nie bardzo w to wierzyłam" - mówi Barbara. "Żeby być bliżej wnuczki założyłam profil na Instagramie" - opisuje Renata. Jak pandemia wpłynęła na kontakt seniorek i seniorów z wnukami?

Jak wyglądał kontakt dziadków z wnukami podczas pandemii? Rodziny radziły sobie jak mogły
Jak wyglądał kontakt dziadków z wnukami podczas pandemii? Rodziny radziły sobie jak mogły123RF/PICSEL

Lęk. "Psychicznie źle to na nas wpłynęło"

Barbara, emerytka z Katowic, administratorka grupy facebookowej Mądre Babcie i babcia Amelii i Wiktora, najpierw mówi o lęku. Nie da się go odciąć z początków pandemii.

- Wtedy mówiło się o tym, że dzieci praktycznie nie chorują na COVID-19, że niczego nie przenoszą. Od samego początku jakoś nie bardzo wierzyłam, że te dzieci będą zdrowe, że niczego nam do domu nie przyniosą. Był lęk i potworna obawa, co się dalej wydarzy - mówi.

"Trauma" - tak określa lockdown. Wnuki mieszkają z rodzicami 15 kilometrów dalej, więc wcześniej zajmowanie się nimi było naturalne. Rodzice długo pracują, więc zawsze jechali po nie do szkoły, zawozili do siebie, spędzali razem czas. Teraz? Pustka. "Psychicznie źle to na nas wpłynęło" - mówi, ale kiedy pytam ją o imiona wnuków, natychmiast promienieje.

- Mam dwoje wnucząt. Wiktor jest młodszy, będzie miał w lutym osiem lat, a Amelia ma skończone dziesięć. Obserwuję je i, jedyne, co mogę powiedzieć pozytywnego o lockdownie to tyle, że mam wrażenie, że dzieciaki troszkę wydoroślały. Może dlatego, że częściej bywały razem w domu ze sobą? Wcześniej to były takie dwa koguty, były wieczne awantury, a w tej chwili o wiele bardziej potrafią się ze sobą dogadać. Amelia bardzo się zmieniła i jest w stosunku do Wiktora bardziej opiekuńcza.

Lockdown nie sprawił, że przestali się kontaktować. Przeciwnie.

Komunikowaliśmy się online, przez Messengera, WhatsApp. Dzwoniliśmy do siebie. Najbardziej spodobało mi się, że dzieci same do nas dzwoniły. To nie było takie wymuszane przez nas, że my na siłę chcemy z nimi być, a one być może by chciały zrobić coś innego. Nie, to one do nas dzwoniły.
Barbara

Sytuacja się zmieniła, obostrzenia wygasły, ale lęk nie zniknął do końca. - Dzieciaki niedawno wróciły do szkoły... Ale będą zaszczepione w najbliższym czasie. Ta szczepionka daje komfort, wydaje nam się, podkreślam - wydaje nam się - że jesteśmy bezpieczni.

"Logistyka codzienności" bez dziadków jest trudniejsza

Dla wielu seniorów w pandemii samotność stała się jeszcze bardziej dotkliwa
Dla wielu seniorów w pandemii samotność stała się jeszcze bardziej dotkliwa123RF/PICSEL

- Dzieci i młodzież bardzo często żalą się, że podczas pandemii ich kontakty z dziadkami zostały mocno ograniczone - to przyczynia się do poczucia izolacji młodych i jednocześnie seniorów, którzy i tak w naszym społeczeństwie nierzadko doświadczają wykluczenia - mówi Angelika Szelągowska-Mironiuk, psycholożka i psychoterapeutka.

- Wiele osób podczas pandemii doświadcza również konfliktu wewnętrznego. Z jednej strony bardzo chcielibyśmy odwiedzać bliskich nam seniorów, z drugiej - boimy się, że nasze odwiedziny mogłyby przyczynić się do zachorowania przez nich na COVID-19, który dla seniorów może być szczególnie niebezpieczny. W niektórych rodzinach ta niepewność powoduje występowanie przewlekłego stresu rodzinnego - zazwyczaj przecież troska o kogoś nakazuje nam być blisko, a w tym przypadku z troski wielu z nas decyduje się odizolować, przynajmniej na jakiś czas, od osób, które kochamy - opisuje.

Dla młodych rodziców nie jest to też łatwe ze względów praktycznych. - Praca zdalna z dziećmi w domu była lub jest dla nich ogromnym obciążeniem i bez pomocy dziadków jest im zwyczajnie trudno stworzyć "logistykę codzienności" - zaznacza psycholożka.

Samotność. "Najgorsze były święta wielkanocne"

- Ten rok robi się normalny, ale poprzednia zima, wiosna i jesień były straszne. Najgorsze były święta wielkanocne. Jeszcze Boże Narodzenie było jako takie, ale Wielkanoc spędziliśmy we dwoje. No nie powiem, że było miło - mówi Elżbieta.

Ma czworo wnucząt. Jedna jest już prawie dorosła, ma 17 lat i mieszka niedaleko, 11 kilometrów dalej. Troje - w Gołdapi, to 50 kilometrów.

- Z tymi młodszymi nie widzieliśmy się w ogóle, bo wnuczka przez pewien czas chodziła do przedszkola. Miały wtedy pięć lat, trzy lata i roczek. Mały nas zapomniał i potem się bał, oswajał się z nami dopiero od maja.

Owszem, mieli ze sobą kontakt, dzwonili do siebie. Widzieli się przez kamerki. - Wnuczka bardzo chętnie rozmawiała, ten starszy wnuk nie chciał. Nie wiem dlaczego, może się bał, może czuł się odrzucony, może to było dla niego trudne?

Ale 17-letnia wnuczka dzwoniła i przyjeżdżała.

Kiedy było bardzo dużo przypadków u nas postałyśmy, pogadałyśmy przez bramę na podwórku
Elżbieta

- Teraz to się zmienia, bo nasi przechorowali, córka jest trzy razy zaszczepiona, najstarsza wnuczka dwa razy. Trochę już oswoiliśmy tę pandemię. Trzeba żyć dalej, bo nie wiadomo, ile to będzie trwało, może rok, może pięć, a może do końca życia z nami zostać. Ale było ciężko. Ciężko, ciężko, ciężko.

Wyizolowani i samotni jeszcze przed pandemią

Wielu seniorów było samotnych jeszcze przed pandemią
Wielu seniorów było samotnych jeszcze przed pandemią123RF/PICSEL

Pierwsze badania przeprowadzane w trakcie pandemii wśród polskich seniorów nie są optymistyczne. Przed pandemią było źle. Teraz? Jest bardzo źle.

Przeprowadzone przez SeniorHub. Instytut Polityki Senioralnej badania pt. "Jakość życia osób starszych w trakcie pandemii COVID-19" pokazują, że osoby po sześćdziesiątce w większości już przed pandemią żyły samotnie, a w faktycznej izolacji społecznej pozostawało w Polsce nawet do miliona osób. Aż 43,4 proc. osób powyżej 65. roku życia jeszcze przed pandemią żyło w znacznym osamotnieniu, utrzymując minimalne kontakty z osobami spoza swojej rodziny lub nie utrzymując ich wcale. Niemal jedna trzecia (27,8 proc.) osób powyżej 65. roku życia i ponad jedna trzecia (33,7 proc.) osób powyżej 75. roku życia zadeklarowała, że nie ma przyjaciół.

Jak wyglądały kontakty z rodziną? Odsetek seniorów, którzy nie mieli żadnej relacji ze swoimi krewnymi wynosił 12 proc. dla osób mieszkających w mieście i 17 proc. dla mieszkających na wsi.

Jak to wygląda w trakcie pandemii? Aż 59,5 proc. osób 60+ w Polsce zadeklarowało, że ich kondycja psychiczna jest gorsza. Prawie połowa respondentów, 46 proc., podczas pandemii ograniczyło relacje z innymi ludźmi. Polscy seniorzy są osamotnieni, wielu z nich żyje w pełnej izolacji społecznej, co wpływa na ich dobrostan. Ponad 1/3 z nich odczuwa większy stres emocjonalny, rozdrażnienie i niepokój.

Zauważa to Magda Fijołek, psycholożka i terapeutka z Żoliborskiego Centrum Integracji i Aktywizacji Seniorów:

- Niestety, ale pandemia i lockdown przyczyniły się do pogłębienia poczucia osamotnienia wśród osób starszych. Seniorom brakuje kontaktu z dziećmi, wnukami, a także rówieśnikami czy sąsiadami. Część jest przestraszona i zdezorientowana zmieniającymi się - często z dnia na dzień - restrykcjami sanitarnymi i zaleceniami: seniorzy nie wiedzą, czy mogą pozwolić sobie podczas spotkań z bliskimi na jakąkolwiek bliskość fizyczną, chociażby w postaci uściśnięcia ręki lub przytulenia, nawet jeśli są w pełni zaszczepieni.

Joanna Mielczarek, dyrektorka Stowarzyszenia mali bracia Ubogich, które zajmuje się wsparciem samotnych osób starszych i prowadzi Program wolontariatu towarzyszącego OBECNOŚĆ, podkreśla, że zwłaszcza początek pandemii wiązał się z dużym poczuciem utraty bezpieczeństwa. - Jedna z podopiecznych powiedziała nam wtedy, że ma takie poczucie, jakby stała na małym dywaniku i ktoś wyrwał jej go spod nóg. Totalne zachwianie. Nasza największa rola polegała na tym, żeby uspokoić tę sytuację, co nie było proste, bo dla nas wszystkich było to nowe doświadczenie. Kilkuset wolontariuszy złapało za telefon i zadzwoniło do jednego czy dwóch podopiecznych, żeby sprawdzić, czy będą mieli zakupy albo czy będą mogli ugotować sobie obiad - wspomina.

Aktywność. "Założyłam sobie profil na Instagramie"

Renata nazywa siebie babcią na odległość. Ponieważ jej wnuczka mieszka za oceanem, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Podczas lockdownu założyła konto na Instagramie.

- Wpadłam na taki pomysł, żeby być bliżej niej. Nagrywałam filmiki, na których czytałam jej polskie rymowanki. Doszłam do wniosku, że będzie mnie widzieć, słyszeć głos babci i będzie miała kontakt z językiem polskim - opowiada. - Założyłam sobie profil na Instagramie "Wnuczce czytam" i tam właśnie te filmiki zamieszczałam. Pomyślałam, że tak będzie lepiej i wygodniej, bo różnica czasowa robi swoje. A jeśli ktoś inny będzie chciał wykorzystać to dla swoich dzieci to proszę bardzo.

Oczywiście sama dostawała też nagrania wnuczki, ale to już, jak podkreśla, do prywatnego, rodzinnego albumu. - To, co wnuczka potrafiła najlepiej czy zaśpiewać, czy zatańczyć, czy coś powiedzieć... Poza tym często rozmawiamy przez internet.

Marzy, żeby polecieć do córki i wnuczki, ale boi się o tym mówić. - Ja już wcześniej miałam ogromne plany i marzenia, chciałam do nich lecieć, pobyć dłużej... Taka byłam szczęśliwa, a tu się tak podziało.

Nie traci nadziei. Właśnie dlatego zaszczepiła się nie tylko przeciw COVID-19, ale także grypie. - Szczerze mówiąc na grypę szczepiłam się tylko raz w życiu, dwadzieścia lat temu, ale pomyślałam, że w tym roku też to zrobię. Tak na wszelki wypadek.

Problem wykluczenia cyfrowego jest poważny

- Kryzys covidowy uwypuklił też problem narastający w naszym społeczeństwie od lat, czyli wykluczenie cyfrowe - mówi Magda Fijołek. - Wśród naszych podopiecznych są osoby świetnie posługujące się smartfonami i można powiedzieć, że internet w dobie pandemii stał się dla nich swoistym "oknem na świat", a także szansą na podtrzymanie więzi rodzinnych, na przykład za pomocą mediów społecznościowych.

Niestety, są też tacy, którzy niezbyt dobrze radzą sobie z nowymi technologiami i czują się w nich zagubieni, przez co, siłą rzeczy, ich kontakt z bliskimi uległ w ostatnich miesiącach znacznemu ograniczeniu
Magda Fijołek

Jej obserwacje potwierdza raport SeniorHub. Przed pandemią płynnie korzystało z internetu zaledwie 3 proc. osób 65+ - korzystało z poczty elektronicznej, wyszukiwarek, mediów społecznościowych, robiło zakupy online czy korzystało z kultury. 64,6 proc. nigdy nie korzystało z sieci.

Badania po roku pandemii wskazały z kolei, że z internetu nie korzysta aż 71,2 proc. osób w wieku 60+. Tymczasem, jak zauważają autorzy badania, "osoby korzystające z sieci rzadziej od osób niekorzystających z internetu, określają swoją kondycję psychofizyczną jako gorszą niż przed pandemią".

Angelika Szelągowska-Mironiuk wskazuje też, że kontakt online, zwłaszcza w optyce osób starszych, nie zastępuje bezpośredniego kontaktu, dotyku i przytulenia. O tym mówią także eksperci z SeniorHub. Podkreślają, że większość osób "cyfrowych" nie widzi korzystania z sieci jako idealnego lekarstwa na osamotnienie. Mimo że internet pomaga podczas izolacji, nie zastępuje on bliskich kontaktów w realnym świecie.

Optymizm. "Trzeba robić swoje, bo jak inaczej?"

Wiesława była sołtyską, wiceprzewodniczącą rady, radną, a dzisiaj spełnia się jako pogodynka w telewizji Silver TV, mówiąc o prognozie pogody - zwłaszcza, jak podkreśla, pogodzie ducha. Zaraża energią nawet przez telefon.

- Mam czworo wnucząt. Najstarszy, Antoni, ma 8 lat, jest też Miłoszek - ma 6 lat, Staś, który za chwilę będzie miał 4 i Kaja, która będzie miała roczek. Paradoksalnie lockdown zmusił mnie do tego, żeby jeszcze częściej ich odwiedzać.

Wyjaśnia, że kiedy Staś zaczął chodzić do przedszkola jako trzylatek to niemal od razu zaczął się też lockdown. Więc babcia po chwili przerwy wróciła do opieki nad wnukiem.

- Tak się złożyło, że kontakty z dwoma starszymi wnukami też nasiliły się wtedy, kiedy był lockdown.

Akurat w tym samym czasie mój syn przeprowadził się do nowego domu, a to wpłynęło na to, że i babcia tam częściej bywała
Wiesława

Czy mieli obawy? Oczywiście. Ale, jak podkreśla, jej rodzina szybko się zaszczepiła. A poza tym, jest optymistką. - Nie mówię raczej: Boże, co to będzie, na pewno się wszyscy pozarażamy! Pewnych rzeczy się nie uniknie, chyba nie do końca od nas to zależy. Trzeba robić swoje, bo jak inaczej? Siądziemy i będziemy zastanawiać się, co się stanie, czy wszyscy poumieramy? Trzeba się cieszyć danym dniem, bo nie wiadomo, co może nas spotkać.

Jak oswoić pandemię? Szczepienia, relacje i drobne gesty

Od marca 2020 roku lęk osłabł. Ale nie zniknął zupełnie.

- Do dzisiaj mamy takich seniorów i takie zgłoszenia od nowych seniorów, którzy mówią: bardzo potrzebuję kontaktu, ale wciąż boję się wpuszczać nową osobę, której nie znam. Wprowadzamy dla tych osób regularny wolontariat telefoniczny. Nawiązujemy nowe relacje, aż w końcu przychodzi moment, kiedy, tak jak w lecie zeszłego roku, podopieczny chce wyjść z wolontariuszem na spacer, na przestrzeń otwartą i spotkać się na żywo - opowiada Joanna Mielczarek. Zaznacza też, że wolontariusze są zaszczepieni, podobnie coraz więcej seniorów. - Dzięki temu odważniej przyjmowali i przyjmują wolontariuszy podczas regularnych odwiedzin.

Do tematu szczepień odnosi się także Angelika Szelągowska-Mironiuk. Mimo że seniorzy szczepią się chętnie - w Krakowie dwie dawki szczepionki przyjęło 93 proc. osób powyżej 70. roku życia - to jednak wielu rodzinach temat szczepień mocno wpłynął na relacje. Czasem sprawiając, że stały się one mocno poturbowane.

Oczywiście szczepienia, z punktu widzenia nauki, są wspaniałym wynalazkiem, z którego każdy, kto może, powinien korzystać, ale są też tematem, który stał się nową linią podziału społecznego. Czasami powoduje to konflikty, a czasem uwidacznia podziały istniejące w rodzinach od dawna.
Angelika Szelągowska-Mironiuk

Mówi też o trudnościach w relacjach, które ujawniły się przy okazji pandemii. - Wiemy również, że czasami relacje miedzy dziadkami, rodzicami i dziećmi bywają trudne i napięte. Dla niektórych osób sytuacja pandemii jest, zgodnie z ich słowami, szansą na to, by odpocząć od odwiedzania rodziców czy dziadków. Zdarza się, że okres oddzielenia sprzyja refleksji na temat tego, na ile nasza wzajemna komunikacja jest sprawna i na ile rzeczywiście jesteśmy sobie bliscy.

Magda Fijołek nie ma wątpliwości - oswajanie pandemii przez seniorów jest możliwe tylko dzięki minimalizowaniu osamotnienia i nadawaniu sensu. Nawet drobiazgom.

- Z mojego doświadczenia wynika, że najcenniejszym, co można dać, jest nasza uwaga, odrobina zainteresowania. To może być telefon do dziadków lub zapukanie do drzwi starszej sąsiadki z pytaniem, czy nie trzeba jej w czymś pomóc. To pozornie są tylko drobne gesty, ale to właśnie one realnie zmieniają rzeczywistość i wprowadzają trochę światła do "szarej codzienności", która w pandemii dla wielu z nas stała się jeszcze bardziej doskwierająca niż zwykle - mówi.

Przeczytaj też:

Polki unikają jak mammografii. Jaki jest powód? Newseria Lifestyle
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas