Były treser delfinów i orek apeluje o bojkotowanie pokazów w oceanariach

John Hargrove, były pracownik oceanariów, apeluje do turystów, by nie brali udziału w pokazach z udziałem delfinów czy orek, bo - jak przekonuje - takie spektakle wiążą się z potwornym cierpieniem zwierząt. Ostrzega też, że ataki zestresowanych zwierząt na ludzi będą się powtarzać.

Delfiny, orki i wiele morskich zwierząt wiedzie ciężkie życie w oceanariach
Delfiny, orki i wiele morskich zwierząt wiedzie ciężkie życie w oceanariach 123RF/PICSEL

Wieloletni trener orek wyjawia, jak naprawdę wygląda życie zwierząt w oceanariach. Łzy same płyną

Olbrzymie orki tańczące z trenerami, dające im całusy i wyskakujące na kilka metrów, by zrobić salto w powietrzu, na pierwszy rzut oka wydają się radosne i zadowolone.

"Niektórzy ludzie nie mieliby ochoty iść do cyrku, w którym występują zwierzęta, ale nie mają obiekcji, by zapłacić za możliwość obejrzenia robiących sztuczki delfinów - przekonuje.

John Hargrove zna ten biznes od podszewki. Przez 14 lat pracował jako trener z dwudziestoma orkami w morskich parkach rozrywki SeaWorld w Stanach Zjednoczonych i w Marineland we Francji.

W 2012 roku zrezygnował z tego, uznając, że nie może dłużej uczestniczyć w tym okrutnym procederze. Od tamtej pory Hargrove stał się orędownikiem zaprzestania dręczenia morskich ssaków w niewoli. Wystąpił w filmie dokumentalnym “Blackfish" opowiadającym o orce o imieniu Tilikum, która przeżyła w niewoli ponad trzydzieści lat i w wyniku zaburzeń psychicznych zabiła trzy osoby.

John Hargrove agitował też za wprowadzeniem przepisów zapewniających ochronę orkom oraz napisał książkę “Beneth the Surface", w której opisuje swoje doświadczenia z pracy z orkami żyjącymi w niewoli i na wolności.

"Wyobraź sobie, że spędzasz całe życie uwięziony w ciasnej klatce. Uszkodzenia fizyczne i psychiczne, jakich doznają więźniowie w odosobnieniu, są dobrze udokumentowane. Orki w parkach rozrywki, takich jak SeaWorld, cierpią tak samo" - przekonuje.

Jego apel ma też wymiar osobisty. Orka Tilikum była jego podopieczną, a jedną z jej trzech ofiar był kolega Hargrove'a, Dawn Brancheau. Były trener do dziś nie może się pogodzić z tą tragedią, do której - jego zdaniem - doprowadziła ludzka głupota i chciwość.

Oceanaria nie zawsze służą dobru zwierząt
Oceanaria nie zawsze służą dobru zwierząt 123RF/PICSEL

Tak cierpią orki i delfiny. To ból nie tylko fizyczny, ale i... psychiczny

Orka Tilikum została schwytana i umieszczona w groteskowo małym basenie. Pokazy, do których była tresowana, powodowały potworny stres. To, jak twierdzi Hargrove, nie mogło się dobrze skończyć.

"Życie w niewoli powoduje nie tylko chroniczne problemy zdrowotne, ale także skrajny stres, który prowadzi do agresywnych zachowań i śmiertelnych ataków" - mówi były trener.

I dodaje, że wielu orkom podaje się leki obniżające stres. Dziś Hargrove uważa, że tego typu parki rozrywki powinny po prostu zniknąć. I na łamach "The Mirror" namawia ludzi, by się do tego przyczynili.

"Zrezygnowałem z tej pracy, aby móc publicznie ujawnić, jak naprawdę wygląda życie tych zwierząt w niewoli. Są wykorzystywane przez miliardowy przemysł zbudowany na ich cierpieniu. Dlatego jeśli odwiedzasz kraj, w którym takie pokazy są organizowane, zagłosuj portfelem i nie idź tam. Zamknięcie tych okrutnych parków jest w rękach każdego odwiedzającego - podkreśla.

Orki żyją we wszystkich oceanach świata
Orki żyją we wszystkich oceanach świata123RF/PICSEL

***

Zobacz również:

Zwierzęta blisko linii frontu. Opiekunowie zostali z nimiAFP
PAP life
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas