Chcieć, a nie móc - czyli co zrobić, jeśli biletomat w autobusie nie działa?

Podróżowanie komunikacją miejską może okazać się niezwykle kosztowne, jeśli, co oczywiste - z premedytacją rezygnujemy z zakupu biletu i trafiamy na kontrolera. Zdarzają się jednak sytuacje, gdy mimo najszczerszych chęci nabycia biletu w zainstalowanym w tramwaju lub autobusie biletomacie, nie jest to możliwe z uwagi na jego usterkę. Co wówczas powinniśmy zrobić?

Jakie prawa ma pasażer korzystający z komunikacji miejskiej?
Jakie prawa ma pasażer korzystający z komunikacji miejskiej?123RF/PICSEL

Biletomat w autobusie nie działa - co należy zrobić?

Wsiadasz do autobusu, kierujesz się do biletomatu, drzwi się zamykają, a pojazd rusza. Szybko okazuje się, że biletomat, z którego chcesz skorzystać, nie działa. Na domiar złego po chwili słyszysz zdanie, które być może zwiastuje czekające cię kłopoty: "Bileciki do kontroli". Oczyma wyobraźni widzisz, jak z twojego portfela ubywa konkretna kwota pieniędzy na poczet opłaty dodatkowej za jazdę "na gapę".

Sytuacje związane z niedziałającymi biletomatami w komunikacji miejskiej wcale nie należą do rzadkości. Natomiast wciąż niewiele osób wie, jak powinny się wtedy zachować. W wielu przypadkach podróżni w pośpiechu opuszczają tramwaj lub autobus, nie chcąc kontynuować podróży bez biletu. Inni decydują się na "ryzyko" kontynuowania przejażdżki i w momencie kontroli biletu pokornie przyjmują opłatę dodatkową, nazywaną potocznie "mandatem" za brak posiadania biletu.

Okazuje się, że odpowiedzenie na pytanie - jakie prawo ma podróżny, który podróżuje komunikacją miejską bez biletu, ponieważ biletomat w tramwaju czy autobusie nie działa - nie jest wcale takie proste i oczywiste, i należałoby spuentować ten wątek słowami - to zależy.

- Niestety pasażer co do zasady nie ma zbyt dużo praw gwarantowanych przepisami prawa - mówi w rozmowie z Interią adwokat Joanna Składowska z kancelarii Bielański, Składowska. Adwokat Składowska jakiś czas temu reprezentowała w sądzie swoją klientkę - kobietę z Hiszpanii, mieszkającą w Krakowie, która pewnego dnia pojechała do Warszawy i została ukarana mandatem za brak biletu podczas z korzystania ze stołecznej komunikacji miejskiej.

"Kobieta zauważyła, że biletomat jest w jej pojeździe, dlatego do niego wsiadła. Jak się jednak okazało, maszyna nie działała. Chwilę później pojawili się kontrolerzy, którym próbowała wyjaśnić, że nie była w stanie opłacić przejazdu" - czytamy na stronie polsatnews.pl.

"Kontrolerzy nalegali, by Hiszpanka zapłaciła opłatę dodatkową za brak biletu jak najszybciej się da i to gotówką. Trwało to kilkanaście minut. Byli od niej znacznie wyżsi, składali propozycje podwiezienia do najbliższego bankomatu, bo nie miała przy sobie pieniędzy" - mówiła w Polsat News adwokat Joanna Składkowska.

Ostatecznie Hiszpanka nie zdecydowała się na zapłacenie kary, a powiadomienie o nałożeniu na nią opłaty dodatkowej dotarło do kobiety pocztą. Hiszpanka postanowiła poszukać sprawiedliwości w sądzie, który przyznał jej rację i oddalił powództwo stołecznego ratusza.

- Każda gmina przyjmuje swój własny regulamin. W konsekwencji inaczej może kształtować się sytuacja w Warszawie, inaczej w Krakowie, a jeszcze inaczej w Łodzi – tłumaczy Joanna Składowska w rozmowie z Interią.
- Każda gmina przyjmuje swój własny regulamin. W konsekwencji inaczej może kształtować się sytuacja w Warszawie, inaczej w Krakowie, a jeszcze inaczej w Łodzi – tłumaczy Joanna Składowska w rozmowie z Interią.PIOTR KAMIONKA/REPORTER/ PIOTR KAMIONKA/REPORTEREast News

- Argumentacja, którą prezentowałam w prowadzonej przeze mnie sprawie, a która przekonała Sąd - opierała się o przepisy konsumenckie i stosowanie nieuczciwych praktyk w stosunku do konsumenta przez publicznego przewoźnika - gminę, która w relacji: przewoźnik - pasażer, nie jest nikim innym jak przedsiębiorcą. A skoro jest przedsiębiorcą, powinien się stosować także do ogólnych reguł prawa konsumenckiego - mówi Interii Joanna Składowska. I dodaje:

- W tamtej konkretnej sprawie, pasażerka podróżowała nocą, przybyła do Warszawy po 22:00 i nie miała możliwości zakupu biletu w kiosku czy w sklepiku. Wiedziała że w pojazdach są biletomaty. W nim chciała kupić bilet. Ten nie działał - pobrała i zachowała paragon transakcji anulowanej/nieudanej. Nie mieszka na stałe w Warszawie. Nie miała aplikacji do zakupu biletów.

Sąd uznał więc, że w tych konkretnych okolicznościach, nie miała ona jak kupić biletu. Działała w zaufaniu do przedsiębiorcy, że będzie to mogła zrobić w biletomacie. Ten nie działał. Ale jego awaria nie obciąża jej a przewoźnika, który dopuszczał możliwość zakupu biletu w ten sposób. Sąd wskazał, że pasażerka nie ma obowiązku posiadania smartfona a w nim aplikacji do zakupu biletów w innym mieście niż to, w którym mieszka.

Trzeba jednak pamiętać, że Sąd choć zastosował przepisy ogólne - konsumenckie - to jednak odnosił się do konkretnych okoliczności sprawy, w których moja klientka faktycznie nie miała możliwości zakupu biletu w "racjonalny" sposób - mówi Interii adwokat Joanna Składowska.

W wielu miastach nie ma możliwości nabycia biletów u kierowcy autobusu lub u motorniczego
W wielu miastach nie ma możliwości nabycia biletów u kierowcy autobusu lub u motorniczegoWiktor KazaneckiINTERIA.PL

I choć opisana wyżej sprawa zakończyła się dla pasażerki pomyślnie, to jednak nie oznacza, że na terenie całej Polski sytuacja miałaby taki sam przebieg. A wynika to z regulacji prawa miejscowego.

- Te przepisy prawa, które posiada pasażer komunikacji miejskiej, giną w plątaninie przepisów i trzeba je "odkodować" z co najmniej kilku aktów prawnych, przy czym ostatnie z nich to akty prawa miejscowego, a więc inne dla każdej gminy organizującej transport publiczny. Do umowy przewozu, a wykonaniem takiej jest "przejażdżka" tramwajem czy metrem, znajduje bowiem zastosowanie i kodeks cywilny, i ustawa - prawo przewozowe (z 15 listopada 1984)  - a na końcu akty prawa miejscowego wydane przez lokalne władze np. Zarządzenie nr 790 z 27 maja 2016 r. Prezydenta m.st. Warszawy w sprawie Regulaminu przewozu środkami lokalnego transportu zbiorowego organizowanego przez m. St. Warszawę.

- Każda gmina przyjmuje swój własny regulamin. W konsekwencji inaczej może kształtować się sytuacja w Warszawie, inaczej w Krakowie, a jeszcze inaczej w Łodzi - tłumaczy Joanna Składowska w rozmowie z Interią.

Zatem co to oznacza dla każdego, potencjalnego pasażera korzystającego z komunikacji miejskiej? - Dobrze jest wiedzieć, jaka jest dana regulacja prawa miejscowego - dany, konkretny regulamin przewozu w określonej Gminie. Czy przewiduje on np. możliwość zakupu biletu w biletomacie, czy nie - mówi adwokat Składowska.

Co zrobić, jeśli biletomat w tramwaju nie działa?
Co zrobić, jeśli biletomat w tramwaju nie działa?Wiktor KazaneckiINTERIA.PL

Wróćmy jeszcze do lokalnego regulaminu, obowiązującego w stołecznej komunikacji miejskiej. Od 1 stycznia 2018 r. pasażerowie komunikacji miejskiej nie mają możliwości kupienia biletów u kierowców autobusów i motorniczych tramwajów. Przed wprowadzeniem nowych przepisów, dyrektor pionu handlowego w ZTM-ie Monika Obrębska tak tłumaczyła powziętą wówczas decyzję:

"Chcemy przede wszystkim ze względu na bezpieczeństwo odejść od tej sprzedaży. W tej chwili mamy tak rozbudowaną sieć sprzedaży biletów, że absolutnie nie ma żadnego problemu z dostępem do biletów komunikacji miejskiej".

Niestety w regulaminie przewozu Warszawskiego Transportu Publicznego nie uwzględniono okoliczności, kiedy biletomat w tramwaju czy autobusie nie działa, uniemożliwiając dokonania zakupu biletu. O to, co w takiej sytuacji powinien zrobić podróżujący, zapytaliśmy rzecznika ZTM Tomasza Kunerta.

-Sprzedaż biletów w pojazdach jest jedynie uzupełnieniem stacjonarnej sieci sprzedaży. Brak możliwości kupna biletu w mobilnych automatach nie zwalnia pasażera z odpowiedzialności za przejazd bez ważnego biletu. Dlatego też w takiej sytuacji, w przypadku kontroli może otrzymać opłatę dodatkową za przejazd bez ważnego biletu. (...) Warto nadmienić, iż sieć sprzedaży biletów komunikacji miejskiej w m.st. Warszawie,  to obecnie ponad 2100 punktów - stacjonarne punkty sprzedaży i biletomaty stacjonarne. W tych punktach możliwa jest także płatność gotówką. Biletomaty mobilne są natomiast jedynie uzupełnieniem stacjonarnej sieci sprzedaży - informuje nas Tomasz Kunert.

Co więcej - jak zauważa Joanna Składowska - to, że Miasto Stołeczne Warszawa, formalnie z regulaminu usunęła informację, że prowadzi sprzedaż biletów w biletomatach, a faktycznie taką sprzedaż nadal prowadzi - nie jest fair. Można twierdzić, że owo usunięcie z przepisów regulaminu dokonało się tylko dla pozoru, a więc jest bezskuteczne, bowiem sprzedaż dalej jest prowadzona.

Nie posiadasz ważnego biletu na przejazd komunikacją miejską? Musisz liczyć się z karą pieniężną
Nie posiadasz ważnego biletu na przejazd komunikacją miejską? Musisz liczyć się z karą pieniężną123RF/PICSEL

Jak zaznacza Joanna Składowska - wzorem godnym naśladowania jest regulamin przewozowy w Łodzi, gdzie swoją drogą zapadł jeden z pierwszych wyroków korzystnych dla pasażerów, którzy nie mogli kupić biletu w zepsutym biletomacie.

§ 9 ust. 5 tegoż regulaminu mówi, że:

W przypadku awarii biletomatu mobilnego w pojeździe, potwierdzonej przez kontrolera biletów lub przewoźnika:

1) opłata dodatkowa zostaje anulowana, zaś uiszczona podlega w całości zwrotowi, po wniesieniu opłaty za podróż o wartości równej cenie biletu jednorazowego czasowego do 60 minut w ciągu 7 dni od daty wystawienia dokumentu, o którym mowa w § 8 ust. 2 lub od daty potwierdzenia awarii przez przewoźnika;

2) opłata dodatkowa nie zostaje nałożona po wniesieniu opłaty za podróż o wartości równej cenie biletu jednorazowego czasowego do 60 minut na miejscu u kontrolera biletów.

- Czyli Miasto Łódź  przyznaje, że jeśli biletomat nie działa, to taka okoliczność obciąża Miasto, a nie pasażera - komentuje dla Interii Joanna Składowska.

Podsumowując - czy w sytuacji zepsutego biletomatu pasażer powinien wysiąść z pojazdu, oraz czy powinien wówczas przyjąć "mandat" w momencie kontroli biletów?

- Nie ma jednej, słusznej odpowiedzi. Trzeba ją odnosić do konkretnej sytuacji. Inna będzie sytuacja osoby starszej, bez  smartfona, która autentycznie chce kupić bilet w biletomacie, który ma awarię. Inna osoby młodej, w ręku ze smartfonem, która faktycznie chce jechać na gapę i nadużywa sytuację, chcąc kupić bilet dopiero wtedy, gdy wie, że zacznie się kontrola.

- Czy wysiąść? Jeśli taki drobny rachunek sumienia okoliczności danej sprawy powie - to jednak ja jestem nie fair - zalecałabym wysiąść. Jeśli zaś "wina jest po drugiej stronie" - kontynuować podróż, jednak pamiętając o tym, że niestety zapewne przy kontroli, nie przekona się kontrolera do racji i finalnie trzeba będzie pisać reklamację lub tez podjąć obronę w sądzie -mówi adwokat Składowska.

Biletomaty zainstalowane w warszawskich autobusach i tramwajach nie przyjmują gotówki
Biletomaty zainstalowane w warszawskich autobusach i tramwajach nie przyjmują gotówkiWiktor KazaneckiINTERIA.PL

Biletu nie kupisz za gotówkę

Dla części pasażerów korzystających z warszawskiej komunikacji miejskiej problem stanowi również rozwiązanie dotyczące sposobu płatności w biletomatach umieszczonych w autobusach i tramwajach. Otóż podróżni nie mogą zapłacić za bilet gotówką. Taka forma płatności jest jednak możliwa w biletomatach zainstalowanych na przykład na przystankach autobusowych i tramwajowych.

Wielu korzystających ze stołecznej komunikacji miejskiej zastanawiało się, czy takie rozwiązanie jest zgodne z prawem, zwłaszcza, że Ustawa z dnia 17 września 2021 r. o zmianie ustawy o usługach płatniczych mówi o tym, że "Akceptant nie może uzależniać zawarcia z konsumentem umowy o świadczenie usługi lub umowy sprzedaży towaru od dokonania zapłaty w formie bezgotówkowej ani odmówić przyjęcia zapłaty od konsumenta znakami pieniężnymi emitowanymi przez NBP".

Należy jednak pamiętać, że przepisu ustawy nie stosuje się m.in. w miejscu prowadzenia działalności bez obecności personelu. A stołeczny autobus i tramwaj, gdzie nie prowadzi się sprzedaży biletów u kierowcy i motorniczego, spełniają definicję miejsca prowadzenia działalności bez obecności personelu.

Niestety pasażer co do zasady nie ma zbyt dużo praw gwarantowanych przepisami prawa – mówi w rozmowie z Interią adwokat Joanna Składowska z kancelarii Bielański, Składowska
Niestety pasażer co do zasady nie ma zbyt dużo praw gwarantowanych przepisami prawa – mówi w rozmowie z Interią adwokat Joanna Składowska z kancelarii Bielański, SkładowskaPiotr MoleckiEast News

- Automaty gotówkowe były dużo droższe w obsłudze i bardziej awaryjne - stąd słuszna decyzja ZTM o odchodzeniu od tego typu urządzeń. W przestrzeni miasta jest dużo automatów biletowych na gotówkę, bilety można kupować też w kioskach i sklepach. Pamiętajmy, że znaczna część pasażerów - w tym wszystkie osoby powyżej 70. roku życia oraz dzieci do 7 lat i w wieku szkolnym, komunikacją jeżdżą za darmo bez konieczności pozyskiwania żadnych biletów - mówi Interii Jacek Grzeszak, przedstawiciel Miasto Jest Nasze i ekspert ds. transportu publicznego. I dodaje:

- Znaczna część pasażerów korzysta z karty miejskiej i długoterminowych biletów. Mówimy o bardzo małej grupie osób dorosłych, które jeżdżą na biletach jednorazowych - zazwyczaj są to turyści lub osoby sporadycznie korzystające z komunikacji miejskiej. Zdecydowana większość tych osób ma w kieszeni smartfon, a w nim aplikację swojego banku, poprzez którą także można kupić bilety. Dlatego też uważam, że brak automatów na gotówkę jest słuszną decyzją.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas