Chcieć, a nie móc - czyli co zrobić, jeśli biletomat w autobusie nie działa?
Podróżowanie komunikacją miejską może okazać się niezwykle kosztowne, jeśli, co oczywiste - z premedytacją rezygnujemy z zakupu biletu i trafiamy na kontrolera. Zdarzają się jednak sytuacje, gdy mimo najszczerszych chęci nabycia biletu w zainstalowanym w tramwaju lub autobusie biletomacie, nie jest to możliwe z uwagi na jego usterkę. Co wówczas powinniśmy zrobić?
Biletomat w autobusie nie działa - co należy zrobić?
Wsiadasz do autobusu, kierujesz się do biletomatu, drzwi się zamykają, a pojazd rusza. Szybko okazuje się, że biletomat, z którego chcesz skorzystać, nie działa. Na domiar złego po chwili słyszysz zdanie, które być może zwiastuje czekające cię kłopoty: "Bileciki do kontroli". Oczyma wyobraźni widzisz, jak z twojego portfela ubywa konkretna kwota pieniędzy na poczet opłaty dodatkowej za jazdę "na gapę".
Sytuacje związane z niedziałającymi biletomatami w komunikacji miejskiej wcale nie należą do rzadkości. Natomiast wciąż niewiele osób wie, jak powinny się wtedy zachować. W wielu przypadkach podróżni w pośpiechu opuszczają tramwaj lub autobus, nie chcąc kontynuować podróży bez biletu. Inni decydują się na "ryzyko" kontynuowania przejażdżki i w momencie kontroli biletu pokornie przyjmują opłatę dodatkową, nazywaną potocznie "mandatem" za brak posiadania biletu.
Okazuje się, że odpowiedzenie na pytanie - jakie prawo ma podróżny, który podróżuje komunikacją miejską bez biletu, ponieważ biletomat w tramwaju czy autobusie nie działa - nie jest wcale takie proste i oczywiste, i należałoby spuentować ten wątek słowami - to zależy.
- Niestety pasażer co do zasady nie ma zbyt dużo praw gwarantowanych przepisami prawa - mówi w rozmowie z Interią adwokat Joanna Składowska z kancelarii Bielański, Składowska. Adwokat Składowska jakiś czas temu reprezentowała w sądzie swoją klientkę - kobietę z Hiszpanii, mieszkającą w Krakowie, która pewnego dnia pojechała do Warszawy i została ukarana mandatem za brak biletu podczas z korzystania ze stołecznej komunikacji miejskiej.
Warto wiedzieć: Odwieczna walka w autobusach miejskich. Ustąpić czy nie?
"Kobieta zauważyła, że biletomat jest w jej pojeździe, dlatego do niego wsiadła. Jak się jednak okazało, maszyna nie działała. Chwilę później pojawili się kontrolerzy, którym próbowała wyjaśnić, że nie była w stanie opłacić przejazdu" - czytamy na stronie polsatnews.pl.
"Kontrolerzy nalegali, by Hiszpanka zapłaciła opłatę dodatkową za brak biletu jak najszybciej się da i to gotówką. Trwało to kilkanaście minut. Byli od niej znacznie wyżsi, składali propozycje podwiezienia do najbliższego bankomatu, bo nie miała przy sobie pieniędzy" - mówiła w Polsat News adwokat Joanna Składkowska.
Ostatecznie Hiszpanka nie zdecydowała się na zapłacenie kary, a powiadomienie o nałożeniu na nią opłaty dodatkowej dotarło do kobiety pocztą. Hiszpanka postanowiła poszukać sprawiedliwości w sądzie, który przyznał jej rację i oddalił powództwo stołecznego ratusza.
- Argumentacja, którą prezentowałam w prowadzonej przeze mnie sprawie, a która przekonała Sąd - opierała się o przepisy konsumenckie i stosowanie nieuczciwych praktyk w stosunku do konsumenta przez publicznego przewoźnika - gminę, która w relacji: przewoźnik - pasażer, nie jest nikim innym jak przedsiębiorcą. A skoro jest przedsiębiorcą, powinien się stosować także do ogólnych reguł prawa konsumenckiego - mówi Interii Joanna Składowska. I dodaje:
- W tamtej konkretnej sprawie, pasażerka podróżowała nocą, przybyła do Warszawy po 22:00 i nie miała możliwości zakupu biletu w kiosku czy w sklepiku. Wiedziała że w pojazdach są biletomaty. W nim chciała kupić bilet. Ten nie działał - pobrała i zachowała paragon transakcji anulowanej/nieudanej. Nie mieszka na stałe w Warszawie. Nie miała aplikacji do zakupu biletów.
Sąd uznał więc, że w tych konkretnych okolicznościach, nie miała ona jak kupić biletu. Działała w zaufaniu do przedsiębiorcy, że będzie to mogła zrobić w biletomacie. Ten nie działał. Ale jego awaria nie obciąża jej a przewoźnika, który dopuszczał możliwość zakupu biletu w ten sposób. Sąd wskazał, że pasażerka nie ma obowiązku posiadania smartfona a w nim aplikacji do zakupu biletów w innym mieście niż to, w którym mieszka.
Trzeba jednak pamiętać, że Sąd choć zastosował przepisy ogólne - konsumenckie - to jednak odnosił się do konkretnych okoliczności sprawy, w których moja klientka faktycznie nie miała możliwości zakupu biletu w "racjonalny" sposób - mówi Interii adwokat Joanna Składowska.
I choć opisana wyżej sprawa zakończyła się dla pasażerki pomyślnie, to jednak nie oznacza, że na terenie całej Polski sytuacja miałaby taki sam przebieg. A wynika to z regulacji prawa miejscowego.
- Te przepisy prawa, które posiada pasażer komunikacji miejskiej, giną w plątaninie przepisów i trzeba je "odkodować" z co najmniej kilku aktów prawnych, przy czym ostatnie z nich to akty prawa miejscowego, a więc inne dla każdej gminy organizującej transport publiczny. Do umowy przewozu, a wykonaniem takiej jest "przejażdżka" tramwajem czy metrem, znajduje bowiem zastosowanie i kodeks cywilny, i ustawa - prawo przewozowe (z 15 listopada 1984) - a na końcu akty prawa miejscowego wydane przez lokalne władze np. Zarządzenie nr 790 z 27 maja 2016 r. Prezydenta m.st. Warszawy w sprawie Regulaminu przewozu środkami lokalnego transportu zbiorowego organizowanego przez m. St. Warszawę.
- Każda gmina przyjmuje swój własny regulamin. W konsekwencji inaczej może kształtować się sytuacja w Warszawie, inaczej w Krakowie, a jeszcze inaczej w Łodzi - tłumaczy Joanna Składowska w rozmowie z Interią.
Zatem co to oznacza dla każdego, potencjalnego pasażera korzystającego z komunikacji miejskiej? - Dobrze jest wiedzieć, jaka jest dana regulacja prawa miejscowego - dany, konkretny regulamin przewozu w określonej Gminie. Czy przewiduje on np. możliwość zakupu biletu w biletomacie, czy nie - mówi adwokat Składowska.
Wróćmy jeszcze do lokalnego regulaminu, obowiązującego w stołecznej komunikacji miejskiej. Od 1 stycznia 2018 r. pasażerowie komunikacji miejskiej nie mają możliwości kupienia biletów u kierowców autobusów i motorniczych tramwajów. Przed wprowadzeniem nowych przepisów, dyrektor pionu handlowego w ZTM-ie Monika Obrębska tak tłumaczyła powziętą wówczas decyzję:
"Chcemy przede wszystkim ze względu na bezpieczeństwo odejść od tej sprzedaży. W tej chwili mamy tak rozbudowaną sieć sprzedaży biletów, że absolutnie nie ma żadnego problemu z dostępem do biletów komunikacji miejskiej".
Niestety w regulaminie przewozu Warszawskiego Transportu Publicznego nie uwzględniono okoliczności, kiedy biletomat w tramwaju czy autobusie nie działa, uniemożliwiając dokonania zakupu biletu. O to, co w takiej sytuacji powinien zrobić podróżujący, zapytaliśmy rzecznika ZTM Tomasza Kunerta.
-Sprzedaż biletów w pojazdach jest jedynie uzupełnieniem stacjonarnej sieci sprzedaży. Brak możliwości kupna biletu w mobilnych automatach nie zwalnia pasażera z odpowiedzialności za przejazd bez ważnego biletu. Dlatego też w takiej sytuacji, w przypadku kontroli może otrzymać opłatę dodatkową za przejazd bez ważnego biletu. (...) Warto nadmienić, iż sieć sprzedaży biletów komunikacji miejskiej w m.st. Warszawie, to obecnie ponad 2100 punktów - stacjonarne punkty sprzedaży i biletomaty stacjonarne. W tych punktach możliwa jest także płatność gotówką. Biletomaty mobilne są natomiast jedynie uzupełnieniem stacjonarnej sieci sprzedaży - informuje nas Tomasz Kunert.
Co więcej - jak zauważa Joanna Składowska - to, że Miasto Stołeczne Warszawa, formalnie z regulaminu usunęła informację, że prowadzi sprzedaż biletów w biletomatach, a faktycznie taką sprzedaż nadal prowadzi - nie jest fair. Można twierdzić, że owo usunięcie z przepisów regulaminu dokonało się tylko dla pozoru, a więc jest bezskuteczne, bowiem sprzedaż dalej jest prowadzona.
Jak zaznacza Joanna Składowska - wzorem godnym naśladowania jest regulamin przewozowy w Łodzi, gdzie swoją drogą zapadł jeden z pierwszych wyroków korzystnych dla pasażerów, którzy nie mogli kupić biletu w zepsutym biletomacie.
§ 9 ust. 5 tegoż regulaminu mówi, że:
W przypadku awarii biletomatu mobilnego w pojeździe, potwierdzonej przez kontrolera biletów lub przewoźnika:
1) opłata dodatkowa zostaje anulowana, zaś uiszczona podlega w całości zwrotowi, po wniesieniu opłaty za podróż o wartości równej cenie biletu jednorazowego czasowego do 60 minut w ciągu 7 dni od daty wystawienia dokumentu, o którym mowa w § 8 ust. 2 lub od daty potwierdzenia awarii przez przewoźnika;
2) opłata dodatkowa nie zostaje nałożona po wniesieniu opłaty za podróż o wartości równej cenie biletu jednorazowego czasowego do 60 minut na miejscu u kontrolera biletów.
- Czyli Miasto Łódź przyznaje, że jeśli biletomat nie działa, to taka okoliczność obciąża Miasto, a nie pasażera - komentuje dla Interii Joanna Składowska.
Podsumowując - czy w sytuacji zepsutego biletomatu pasażer powinien wysiąść z pojazdu, oraz czy powinien wówczas przyjąć "mandat" w momencie kontroli biletów?
- Nie ma jednej, słusznej odpowiedzi. Trzeba ją odnosić do konkretnej sytuacji. Inna będzie sytuacja osoby starszej, bez smartfona, która autentycznie chce kupić bilet w biletomacie, który ma awarię. Inna osoby młodej, w ręku ze smartfonem, która faktycznie chce jechać na gapę i nadużywa sytuację, chcąc kupić bilet dopiero wtedy, gdy wie, że zacznie się kontrola.
- Czy wysiąść? Jeśli taki drobny rachunek sumienia okoliczności danej sprawy powie - to jednak ja jestem nie fair - zalecałabym wysiąść. Jeśli zaś "wina jest po drugiej stronie" - kontynuować podróż, jednak pamiętając o tym, że niestety zapewne przy kontroli, nie przekona się kontrolera do racji i finalnie trzeba będzie pisać reklamację lub tez podjąć obronę w sądzie -mówi adwokat Składowska.
Biletu nie kupisz za gotówkę
Dla części pasażerów korzystających z warszawskiej komunikacji miejskiej problem stanowi również rozwiązanie dotyczące sposobu płatności w biletomatach umieszczonych w autobusach i tramwajach. Otóż podróżni nie mogą zapłacić za bilet gotówką. Taka forma płatności jest jednak możliwa w biletomatach zainstalowanych na przykład na przystankach autobusowych i tramwajowych.
Wielu korzystających ze stołecznej komunikacji miejskiej zastanawiało się, czy takie rozwiązanie jest zgodne z prawem, zwłaszcza, że Ustawa z dnia 17 września 2021 r. o zmianie ustawy o usługach płatniczych mówi o tym, że "Akceptant nie może uzależniać zawarcia z konsumentem umowy o świadczenie usługi lub umowy sprzedaży towaru od dokonania zapłaty w formie bezgotówkowej ani odmówić przyjęcia zapłaty od konsumenta znakami pieniężnymi emitowanymi przez NBP".
Należy jednak pamiętać, że przepisu ustawy nie stosuje się m.in. w miejscu prowadzenia działalności bez obecności personelu. A stołeczny autobus i tramwaj, gdzie nie prowadzi się sprzedaży biletów u kierowcy i motorniczego, spełniają definicję miejsca prowadzenia działalności bez obecności personelu.
- Automaty gotówkowe były dużo droższe w obsłudze i bardziej awaryjne - stąd słuszna decyzja ZTM o odchodzeniu od tego typu urządzeń. W przestrzeni miasta jest dużo automatów biletowych na gotówkę, bilety można kupować też w kioskach i sklepach. Pamiętajmy, że znaczna część pasażerów - w tym wszystkie osoby powyżej 70. roku życia oraz dzieci do 7 lat i w wieku szkolnym, komunikacją jeżdżą za darmo bez konieczności pozyskiwania żadnych biletów - mówi Interii Jacek Grzeszak, przedstawiciel Miasto Jest Nasze i ekspert ds. transportu publicznego. I dodaje:
- Znaczna część pasażerów korzysta z karty miejskiej i długoterminowych biletów. Mówimy o bardzo małej grupie osób dorosłych, które jeżdżą na biletach jednorazowych - zazwyczaj są to turyści lub osoby sporadycznie korzystające z komunikacji miejskiej. Zdecydowana większość tych osób ma w kieszeni smartfon, a w nim aplikację swojego banku, poprzez którą także można kupić bilety. Dlatego też uważam, że brak automatów na gotówkę jest słuszną decyzją.