Chorwacja nieoczywista: Region sisacko-moslawiński i jego atrakcje
Polacy pokochali Chorwację już w drugiej połowie lat 90. Okazuje się jednak, że chętnych do kąpieli w lazurowych wodach Adriatyku i wylegiwania się na piaszczystych plażach z roku na rok przybywa.
Wydawać by się mogło, że poza tętniącymi życiem kurortami, urokliwymi wyspami, Starym Miastem w Dubrowniku i Trogirze, Pałacem Dioklecjana w Splicie czy amfiteatrem w Puli, Chorwacja nie ma nic więcej do zaoferowania.
Tymczasem w środkowej części państwa leży, pomijana dotąd przez turystów z Polski, żupania sisacko-moslawińska - raj dla miłośników historii, wina, przyrody i odnowy biologicznej.
Stolicą województwa jest, oddalony o ok. 50 kilometrów od Zagrzebia, nieco ponad 30-tysięczny Sisak. Nad, leżącym nad rzeką, miastem góruje XVI-wieczna twierdza Stari Grad, będąca pomnikiem kultury klasy 0. W jej wnętrzach zachowały się ślady dawnego życia, m.in. odbite w cegle, pochodzącej z czasów Imperium Rzymskiego, ślady psich łap.
Co ciekawe, niezwykły mikroklimat panujący wewnątrz budowli umożliwia bezpieczne przechowywanie żywności i wpływa na trwałość murów.
Położony na styku dwóch rzek: Kupy i Sawy Stari Grad odegrał ogromną rolę w obronie Chorwacji przed najazdem Turków, którzy trzykrotnie próbowali sforsować bramy.
Do zwycięstwa doszło 22 czerwca 1593 roku, a u boku Chorwatów walczyli żołnierze Monarchii Austro-Węgierskiej. Wspólnie, jako pierwsi w Europie, stawili znaczący opór Imperium Osmańskiemu.
W twierdzy od lat 50. odbywają się koncerty, swoje zjazdy organizują tu grupy rekonstrukcyjne, a w jednym z pomieszczeń zaaranżowano salę ślubów. Wewnątrz można obejrzeć również stroje i ceramikę z epoki oraz makietę przedstawiającą przebieg bitwy o Sisak. Obok znajduje się kawiarenka, w której wzmocnimy się m.in., uwielbianą przez Chorwatów, czarną, mocną kawą.
Do obowiązkowych punktów zwiedzania miasta Sisak należą, znajdujące się tuż obok Katedry Podwyższenia Krzyża Świętego, elementy zabudowy z czasów Imperium Rzymskiego (początki osadnictwa na tym terenie sięgają V w.p.n.e!).
Sam kościół wzniesiono w połowie XVIII wieku, a po trzęsieniu ziemi z 1909 roku dobudowano nową dzwonnicę.
Co ciekawe, w mieście próżno szukać nazw ulic - podobnie jak w Nowym Jorku oznacza się je tutaj numerami.
Nieopodal, wzdłuż rzeki Kupa, ciągnie się promenada Slave Stringla, z której roztacza się widok na imponujący, kamienny most, będący symbolem miasta. Podczas spaceru miniemy liczne rzeźby autorstwa lokalnych artystów. Uwagę przykuwa też zabytkowy żuraw portowy.
Wieczorem promenada zaczyna tętnić życiem, a w okolicznych knajpkach nietrudno natknąć się na jam session. Sisak jest bowiem chorwacką stolicą jazzu, a letnie festiwale tej muzyki przyciągają melomanów z całej Europy.
Kilkanaście kilometrów od stolicy leży, pachnąca pieczonymi kasztanami, Petrinja. Przysmak kojarzony najczęściej z paryskim placem Pigalle serwuje się tutaj niemal na każdym kroku. Co więcej, z kasztanów wyrabia się nalewki, kremy kanapkowe, a nawet miód. Wszystkie produkty kupić można w sklepiku z lokalnymi specjałami.
Spacer po Petrinji (nazywanej "miastem nauczycieli i rzeźników", bowiem przedstawicieli tych zawodów żyje tu najwięcej) warto rozpocząć od parku z oryginalną fontanną w centralnym punkcie.
Wokół zbiornika znajdują się rzeźby chłopców trzymających za skorupy żółwie - symbol powstrzymywania postępu nawiązujący do czasów, gdy mieszkańcy miasteczka buntowali się przeciwko podłączeniu w domach sieci wodociągowej. Figurki z tym motywem stały się jedną z najpopularniejszych pamiątek z regionu sisacko-moslavickiego.
Za charakterystyczny zapach unoszący się w części parku odpowiedzialny jest, zagrożony na stanowiskach naturalnych, miłorząb dwuklapowy (ginko biloba). Jego liście od wieków stosuje się w medycynie chińskiej (a od jakiegoś czasu także w zachodniej) jako remedium na problemy z pamięcią i koncentracją.
Warto skręcić w kilka bocznych alejek i poszukać starej stacji meteorologicznej.
Większość budynków w miasteczku (jak np. Baroque Palace) pochodzi z drugiej połowy XVIII wieku, a w architekturze widoczne są wpływy francuskie. Uwagę przykuwa pomnik bohatera ludowego Stiepana Radića z 1929 roku - pierwszy monument w Chorwacji wykonany przez kobietę: Milę Vod.
Wielbiciele aktywnego wypoczynku docenić powinni zróżnicowane szlaki Hrastovičkiej góry położonej nieopodal centrum.
Od 1991 do 1995 na terenie Petrinji odbywały się działania wojenne, a mieszkańcy zostali wygnani przez wojska serbskie. Ucierpiało też samo miasto, a budynki uległy zniszczeniu.
Na szczęście większość zabytków udało się odbudować według dawnego wzorca.
Okolica słynie również z ceramiki, a o rozwój tradycyjnego rzemiosła dba Valentino Valent, który wraz z żoną prowadzi w Petrinji, słynny na całą Chorwację, warsztat.
Podczas odwiedzin w jego królestwie możemy zasiąść za kołem garncarskim, wychylić kieliszek rakiji i wziąć do ręki najpiękniejsze stučki, czyli, charakterystyczne dla regionu, dzbanki z dwoma uszkami.
Valent wytwarza także gliniane amfory na wino, które (oczywiście z zawartością) lądują na dnie Adriatyku i obrastają muszlami. Za butelkę tak leżakującego trunku z półwyspu Pelješac przyjdzie nam zapłacić co najmniej tysiąc złotych.
Na tradycyjny obiad najlepiej wybrać się do Korablji Tišinić - nowoczesnego gospodarstwa Alena Tišinicia, otoczonego pięknymi lasami. Na jego terenie działa gospoda serwująca, tworzone według receptur przekazywanych z pokolenia na pokolenie, nalewki, esencjonalny rosół, soczystą jagnięcinę czy przyrządzonego po chorwacku - na widełkach w ogniu - karpia.
Oczekiwanie na jedzenie umilić możemy sobie spacerem po posesji pełnej... zwierząt. Działa tu bowiem mini ZOO, w którym mieszkają m.in. dzikie świnie, pawie, a nawet kangury. Biesiaduje się zazwyczaj pod chmurką, w pięknych, drewnianych altanach z widokiem na zieleń lub góry.
Niecałe 40 kilometrów dzieli Petrinję od niewielkiej, uzdrowiskowej miejscowości Topusko. Na jej terenie znajdują się wody termalne, które już w czasach Imperium Rzymskiego wykorzystywano do ogrzewania domów.
Dziś z ich leczniczych właściwości można skorzystać w ogromnym obiekcie Top Terme Topusko, w którym znajdują się baseny wewnętrzne i zewnętrzne. Ponadto goście mogą poddać się licznym zabiegom odnowy biologicznej: m.in. hydromasażowi i masażowi klasycznemu oraz odbyć sesję pielęgnacyjno-relaksacyjną z użyciem błota.
Wypoczynek w termach najlepiej połączyć ze spacerami lub wycieczkami rowerowymi po malowniczej, pełnej zieleni, okolicy.
Po drodze napotkać możemy źródełka z wodą pitną, a w parku z jeziorkiem znajduje się zabytkowy młyn.
Infrastruktura pozwala na urządzenie w lesie spontanicznego pikniku i (jeśli tylko zajdzie taka potrzeba) odpoczynek na jednej z licznych, drewnianych ławek.
W żupani sisacko-moslawińskiej zwiedzić warto również, słynące z rodzinnych winnic, okolice Moslaviny, Kutinę z pięknie zachowanymi drewnianym domkami (tzw. "gankami") i Rezerwat Przyrody Lonjsko Polje.
Więcej o tych atrakcjach regionu przeczytasz TUTAJ.