Donosił na Jana Pawła II? Historia o. Konrada Hejmo
Ojciec Konrad Hejmo należał do bliskiego otoczenia Jana Pawła II. W ankiecie do leksykonu "Kto jest kim w Kościele" przyznał, że jego ulubionym zajęciem było "uważne śledzenie życia i nauczania Ojca Świętego”. Jak bardzo uważne? 27 kwietnia 2005 roku prezes Instytutu Pamięci Narodowej Leon Kieres do informacji publicznej podał, że o. Hejmo donosił w latach 80. na Karola Wojtyłę. Te zarzuty przed laty wywołały skandal.
O. Konrad Stanisław Hejmo: Droga do Watykanu
O. Konrad Stanisław Hejmo urodził się 6 kwietnia 1936 r. we wsi Kostrza koło Limanowej w rodzinie wielodzietnej. Gdy podrósł podjął studia filozoficzno-teologiczne w Studium Generale Ojców Dominikanów w Krakowie. Później równolegle pracował jako sekretarz prowincjała ojca J. Janczaka i uczył się w Prymasowskim Studium Życia Wewnętrznego w Warszawie i na Wydziale Nauk Społecznych KUL. W 1952 r. Hejmo postanowił wstąpić do zakonu dominikanów. W 1961 roku w Krakowie przyjął święcenia kapłańskie.
O. Hejmo w 1979 podjął pracę w Sekretariacie Episkopatu Polski - tam poznał i zaprzyjaźnił się z kardynałem Stefanem Wyszyńskim. W tym samym roku kardynał wysłał Hejmo do Rzymu. Na początku ojciec miał pracować w Radiu Watykańskim. Dyrektor rozgłośni nie wyraził jednak zgody. To sprawiło, że Hejmo objął w Watykanie funkcję wicedyrektora Delegatury Biura Prasowego Episkopatu Polski w Rzymie.
O. Konrad Stanisław Hejmo sumiennie wypełniał swoje obowiązki. Był stale dyspozycyjny dla polskich dziennikarzy, zdobywających informacje Watykanie. Chętnie rozmawiał z prasą i dzielił się z nią spostrzeżeniami. Zadowalał reporterów opowieściami i komentarzami. Duchowny stale podkreślał także, że należy do bliskiego otoczenia Jana Pawła II i dobrze zna się z abp. Stanisławem Dziwiszem.
Był kontaktem operacyjnym? "Teczka ma w sumie ok. 700 stron"
Kariera o. Konrada Hejmo rozwijała się do 2005 roku. Tuż po śmierci papieża, 27 kwietnia 2005 roku odbyła się konferencja prasowa. Leon Kieres, prezes Instytutu Pamięci Narodowej wówczas publicznie ogłosił, że zgodnie z materiałami zgromadzonymi i przechowywanymi w Instytucie, ojciec Hejmo był w latach 70. i 80. tajnym współpracownikiem PRL-owskich Służb Bezpieczeństwa. O. Hejmo miał posługiwać się pseudonimami "Hejnał" oraz "Dominik". Dominikanin miał przekazywać informacje dotyczące Karola Wojtyły jako metropolity krakowskiego. Później miał także donosić na niego jako na papieża.
Ówczesny prowincjał zakonu dominikanów w Polsce ojciec Zięba potwierdził, że miał wgląd do teczki o. Hejmo. Podkreślił, że sprawa musi zostać dogłębnie zbadana. W rozmowie w mediami w 2005 roku przyznał: "zależy nam na jak najszybszym poznaniu prawdy, roztropnym i mądrym ustaleniu okoliczności. Nie chcemy krzywdzić ludzi, a zarazem nie boimy się faktów". Wówczas zapowiedziano także przekazanie opinii publicznej kolejnych informacji.
1 czerwca 2005 na stronach IPN ukazała się obszerna publikacja, ujawniająca treść dokumentów odnalezionych w archiwach IPN związanych z działalnością o. Konrada Hejmo.
Teczka pracy tajnego współpracownika ps. "Dominik", a następnie kontaktu operacyjnego "Hejnał" z lat 1975 - 1988 obejmuje trzy woluminy, w sumie ok. 700 stron
Z informacji przekazanych przez IPN wynika, że współpraca ojca Hejmy trwała 13 lat. Dominikanin miał donosić nie tylko na papieża oraz jego otoczenie związane z Kościołem Katolickim, ale także na opozycję polityczną. Ponadto pracownicy IPN zarzucili o. Hejmo współpracę z IV Departamentem MSW oraz - po wyjeździe do Watykanu - z I Departamentem MSW, a więc z częścią Służby Bezpieczeństwa MSW, zajmującą się wywiadem.
O. Konrad Hejmo nie przyznaje się do tajnej współpracy. Mówił o "zszarganiu pamięci Jana Pawła II"
Jak do zarzutów ustosunkował się o. Hejmo? Dominikanin w wypowiedzi dla telewizji zaprzeczył, że był świadomym współpracownikiem SB. Zaznaczył jednak, że mógł przekazywać informacje nieświadomie.
Przyznał także, że wobec zarzutów o współpracę z tajnymi służbami nabiera podejrzeń do ludzi, z którymi stykał się w przyszłości. Zaznaczył, że jego zdaniem oficerem służb bezpieczeństwa mógł być tajemniczy "M.", który przyjeżdżał do Rzymu mniej więcej co 2-3 tygodnie i nagrywał rozmowy z księżmi na magnetofon. Dominikanin zaznaczył, że "M." był "przyjaznym człowiekiem", którego interesowały informacje o funkcjonowaniu Kościoła.
Duchowny odmówił podania tożsamości podejrzanego, twierdząc, że ten zmarł, a wiadomość o podejrzeniach z pewnością zburzyłaby spokój jego żyjącej rodziny.
O. Konrad Hejmo zaznaczył także, że informacje na temat jego rzekomej współpracy z SB to część "większej operacji mającej na celu zszarganie pamięci Jana Pawła II i jego otoczenia".
O. Konrad Stanisław Hejmo: Czy było to tylko "gadulstwo"?
Po zarzutach o współpracę o. Hejmo z PRL-owskimi Służbami Bezpieczeństwa nie wszyscy uwierzyli w winę duchownego. Za dominikaninem wstawił się ojciec Ludwik Wiśniewski, działacz opozycji antykomunistycznej w PRL. Przyznał, że po zapoznaniu się z dokumentami mającymi świadczyć o winie Hejmo (pochodzącymi z "polskiego" okresu działalności) jest zdania, że ojciec rzeczywiście nie był świadomy swojej sytuacji. W uczciwość Hejmo uwierzyli także: ojciec Jacek Salij oraz historyk Peter Raina.
Głos w sprawie zabrał także prawicowy dziennikarz śledczy Cezary Gmyz. Także jego zdaniem ojciec nie wiedział, że pomaga SB. Dziennikarz zaznaczył, że o. Hejmo stał się ofiarą swojego gadulstwa. Zarzucił także duchownemu "brak roztropności".
Gmyz zaznaczył jednak, że zakonnik musiał zdawać sobie sprawę z tego, że jego rozmowy dotyczące Kościoła katolickiego są nagrywane magnetofonem (według prezesa IPN w posiadaniu Instytutu są dwie taśmy z nagraniami wypowiedzi o. Hejmy). Dziennikarz zaznaczył bowiem, że podczas jednego ze spotkań z "Lakarem", a więc Andrzejem Madejczykiem, który najprawdopodobniej był tajemniczym "M.", Hejmo rozpoczął swoją wypowiedź słowami "Raz, dwa, trzy, mówi Konrad".
***
Zobacz również: