"Frania" jako spa dla nóg, grzałka z dwóch żyletek i podkład z kremu Nivea. Tak "kombinowały" kobiety w PRL-u

Być kobietą w czasach PRL-u łatwo nie było. I nie chodzi jedynie o to, że to właśnie kobiety często musiały “wystać” swoje w długich kolejkach do sklepów, by zakupić podstawowe produkty spożywcze. Kobiety w PRL-u, w czasach niedostatku musiały umieć “kombinować” na każdej płaszczyźnie życia. Jak to robiły i skąd to umiały? Rozmawiamy z Panią Władysławą, naszą czytelniczką, która w czasach PRL-u się urodziła, dorastała, a później wychowywała dzieci.

Jak z niedoborem w czasach PRL-u radziły sobie kobiety?
Jak z niedoborem w czasach PRL-u radziły sobie kobiety? Z archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego

Kultowa “Frania" wcale nie idealna: "Trzeba było kręcić tłuczkiem do ziemniaków"

Pranie, sprzątanie, gotowanie. Kiedy tylko pomyślimy o sprzętach AGD w PRL-u, przed oczami najprawdopodobniej pojawi się nam kultowa pralka “Frania". To urządzenie, które rzadko się psuło, ale zasadniczo nie miało co się w niej zepsuć. No i nie było alternatywy. We “Frani" prały całe rodziny i cała Polska. A ta okrągła wirówka wcale nie była najbardziej przyjaznym sprzętem dla użytkownika. Miała bowiem swoje kaprysy:

Kiedy wrzuciło się o jedno ubranie za dużo, nie chciała prać, zacinała się. No i trzeba było jej pomóc. Pomagał tłuczek do ziemniaków - po otwarciu klapy trzeba było nim przemieszać. Wtedy czasami na nowo “załapywała", a czasami nie. Stało się więc nad tą pralką i jedną ręką mieszało, drugą trzymało dziecko na rękach. Aż nie wyprała
tłumaczy pani Władysława
Pralki "Frania"
Pralki "Frania"Z archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego

Trzeba pamiętać, że pralka Frania była dosyć prostym urządzeniem i nie miała takich funkcji, jak obecnie znane nam pralki automatyczne. Przed przystąpieniem do prania należało więc zagrzać wodę, wlać ją do pralki, następnie wsadzić ubrania, dodać detergent (popularnym był proszek IXI) i co jakiś czas sprawdzać, czy pralka poprawnie działa. Następnie mokre ubrania należało wyjąć - niektóre pralki zawierały wyżymaczkę - przyrząd służący do wyciskania nadmiaru wody. - To nic nie dawało, ja to od razu ściągnęłam z pralki. Nikt tego nie używał, łatwiej było wykręcić ubrania w rękach - dodaje nasza czytelniczka.

Ubijała masło, mieszała beton - "Frania" wielofunkcyjnym robotem kuchennym czasów PRL

Pralki "Frania" w czasach PRL-u używano nie tylko do prania. Z powodzeniem mieszała beton, czy majonez
Pralki "Frania" w czasach PRL-u używano nie tylko do prania. Z powodzeniem mieszała beton, czy majonezZ archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego

Tak więc następnie trzeba było wykręcić ubrania z nadmiaru wody. Dochodziło jeszcze do tego płukanie z mydlin, a po całym procesie z "Frani" należało wylać wodę, ponieważ nie było możliwości odprowadzenia innym sposobem. Tak więc pranie w czasach PRL-u było długim, żmudnym, a przede wszystkim czasochłonnym i wymagającym fizycznie procesem. Zaradne kobiety użytkowały jednak "Franię" nie tylko do prania. Można było w niej również ubić masło, ukręcić majonez, a nawet przygotować swoiste spa dla nóg. Wszystko to powodowało, że “Frania" była niezwykłym sprzętem - uniwersalnym robotem domowym tamtych czasów.


Grzałka do gotowania wody i patent z dwoma żyletkami: “Były świetne, powinni je dalej produkować"

W czasach PRL-u czajniki elektryczne nie były popularne. Pojawiły się dopiero pod koniec tamtych, minionych czasów. Istniało jednak dosyć praktyczne i podręczne urządzenie służące do gotowania wody na herbatę, czy kawę, bez potrzeby korzystania z kuchenki. Byty to podłużne grzałki, które wkładało się do kubka z wodą. Po chwili od włożenia takiej grzałki do płynu czekał na nas gorący napój. Grzałki te występowały w różnych wielkościach: “Te grzałki powinny do dziś być, bo były świetne" - opowiada nasza czytelniczka.

Nurkowa grzałka elektryczna do wody znajdowała się w wielu domach w czasach PRL-u
Nurkowa grzałka elektryczna do wody znajdowała się w wielu domach w czasach PRL-umateriał zewnętrzny

Mimo że owe grzałki do gotowania wody nie były raczej skomplikowanymi urządzeniami i potrafiły służyć wiele lat, to zdarzały się im awarie. Wtedy w grę wchodził kolejny prosty patent z kategorii “zrób to sam". Wystarczyła para żyletek i sprawne ręce. Konstruowało się wtedy potocznie zwaną “buzałą" improwizowaną grzałkę, wykonaną z dwóch żyletek podłączonych do źródła napięcia. Według przepisu naszej czytelniczki odrywało się owijkę z kabla i drucik owijało w żyletki. Trzeba było jednak być dosyć ostrożnym, żeby uniknąć porażenia prądem:

Trzeba to było robić umiejetnie - najpierw wyciągnąć z gniazdka a dopiero później z wody
Kuchnia węglowa w PRL-u. W czajniku grzałka elektryczna
Kuchnia węglowa w PRL-u. W czajniku grzałka elektrycznaINTERIA.PL

"Kaśka" - zapomniana analogowa alternatywa dla odkurzacza

Odkurzacze w czasach PRL-u były towarem luksusowym. Pojaiwiły się dopiero pod koniec tamtych czasów a i tak nie były zbyt popularne. Za to dużo większą popularnością cieszyła się “Kaśka" - odkurzacz ręczny mechaniczny. Najlepiej nadawała się do odkurzania dywanów i wykładzin, działała bez użycia prądu i była w zasadzie bezawaryjna. Jej skuteczność była znacznie niższa niż standardowych, elektrycznych odkurzaczy, jednak radziła sobie ze zbieraniem większych śmieci. Była też poręczna, zajmowała niewiele miejsca. Kaśkę to długo miałam, to taki ręczny odkurzacz, zbierał te większe śmieci.

Odkurzaczy nie było - dywany najpierw czyściło się “Kaśką", a później trzepało na trzepaku
Odkurzacze manualne cieszyły się popularnością w PRL-u, jednak zostały wyparte przez odkurzacze elektryczne
Odkurzacze manualne cieszyły się popularnością w PRL-u, jednak zostały wyparte przez odkurzacze elektryczneZ archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego

Domowy podkład z kremu Nivea i... “kakao". Moda i uroda w czasach PRL-u

Moda w PRL-u składała się z kilku charakterystycznych elementów. Każdy kojarzy z tamtych czasów np. spódnice bananówki, beatlesówki czy dzwony. Wśród młodzieży popularnością cieszyły się kultowe Relaksy. Wśród dojrzałych kobiet to jednak inne obuwie było prawdziwym hitem. Drewniaki - inaczej chodaki, bądź trepy -  to buty wykonane z drewna i skóry bądź skaju. Kojarzą się one z opieką medyczną, ponieważ to właśnie pielęgniarki i pracownicy medyczni często je nosili, jednak panowała na nie moda w całym kraju.

Każdy pamięta buty "Relaksy". Oto pozujący w nich pies "Draka".
Każdy pamięta buty "Relaksy". Oto pozujący w nich pies "Draka".Z archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego

Wydawały charakterystyczny stukot podczas chodzenia i wiele osób uważało je za wyjątkowo wygodne, pomimo wykonania z twardego drewna. - Były niewygodne, ale modne - tłumaczy pani Władysława. Opowiada również, że kolorowe cienie, tusze do rzęs, pudry i inne kolorowe kosmetyki istniały, jednak, kiedy zabrakło np. podkładu, kobiety po prostu dodawały trochę kakao do kremu Nivea i tak sobie radziły z brakami w kosmetyczce.

Produkty kosmetyczne w czasach PRL-u
Produkty kosmetyczne w czasach PRL-uZ archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego

Odczuwalnym brakiem był jednak brak artykułów higienicznych, tj. podpasek oraz tzw. “pampersów" dla dzieci, które teraz są normą, a wtedy można było o nich jedynie pomarzyć. Dlatego pieluchy, które były wyłącznie tetrowe, należało prać we wspominanej już wcześniej “Frani", a gdy ta nie dawała sobie z nimi rady, robiło się to ręcznie. “Pieluchy trzeba było wygotować" - dodaje rozmówczyni. Był to czasochłonny proces, jednak nie istniała wtedy żadna alternatywa. Kolejnym problemem był fakt, że podpaski higieniczne nie istniały. Jedyną alternatywą była wata, a później lignina, jednak nie były one zbyt chłonne ani higieniczne, przez co komfort kobiety miesiączkującej w czasach PRL-u był raczej niski.

„Zbliżenia”. Krzysztof Skiba: Humor i energię odziedziczyłem po mamieINTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas