Fryzjer-naciągacz, kosmetyczka-oszustka. Wizyta w ich salonach może słono kosztować
Brak cenników, ukryte koszy, "widełki” zamiast konkretnych sum, a na koniec udawanie, że wszystko, co robią to uczciwa praktyka. Niektórzy fryzjerzy i kosmetyczki zachowują się jak książęta w swoich udzielnych państewkach, gdzie dowolnie mogą decydować o wysokości i czasie nałożenia daniny. Proceder kwitnie w najlepsze. Doświadczenia klientek potwierdzają dane Inspekcji Handlowej — w 30 proc. punktów usługowych skontrolowanych w pierwszym półroczu 2022 r. stwierdzono nieprawidłowości w zakresie cenników i ustalania cen.
Brak cennika usług, czyli czubek góry lodowej
Fryzurę zmieniam często, lecz odkąd po raz pierwszy ścięłam włosy, jestem wierna tej samej fryzjerce. Zaliczyłam, co prawda kilka "skoków w bok", ale nie byłam zadowolona z efektów, więc zawsze niczym córka marnotrawna, wracałam do pani Kasi. Nigdy nie zastanawiałam się nad cennikiem, bo znałam stawki i nie musiałam martwić się, że przy płaceniu poczuję ciarki i zimy pot na plecach.
Tym razem jednak nie miałam możliwości skorzystania z usług mojego ulubionego zakładu, więc zaczęłam szukać alternatywy. Jak na człowieka internetu przystało, najpierw sprawdziłam w sieci opinie na temat salonów fryzjerskich w mojej okolicy. Wytypowałam kilka najlepiej ocenianych zakładów, ale pomimo uważnego przestudiowania stron internetowych i profili w social mediach, nigdzie nie znalazłam cennika. Witryny prezentują się pięknie i nowocześnie, można nawet zdalnie umówić się na wizytę, tylko... taka rejestracja online jest niczym podpisanie czeku in blanco, gdyż nigdzie nie ma informacji o cenach poszczególnych usług.
Sytuacja, w której mam umówić się na wizytę nie znając kosztów, leży daleko poza moją strefą komfortu. Postanawiam zatem wybrać się do salonu i na miejscu dowiedzieć szczegółów.
Z zewnątrz — zwyczajny osiedlowy fryzjer — niewielki lokal na rogu budynku, w którym mieści się też apteka i sklep z zabawkami. Wchodzę do środka i czuję się, jakbym przekroczyła bramę do innego świata. Jasny, doskonale oświetlony salon. Białe meble, duże lustra, wygodne fotele i sofy a przy wejściu lada i stojący przy niej Cerber w postaci uprzejmie uśmiechniętej specjalistki do spraw administracyjnych, która nie wpuszcza przypadkowych ludzi z ulicy do tej luksusowej świątyni włosa. Lustruję pomieszczenie wzrokiem w poszukiwaniu cennika, ale nie mam na to zbyt wiele czasu, bo pani zza lady pyta, czy byłam umówiona.
Odpowiadam, że nie, ale chciałabym zarezerwować termin. Kobieta podaje mi kilka możliwych dat do wyboru, zanim podejmę decyzję, pytam o ceny, bo nigdzie nie mogłam ich znaleźć.
"Nie da się tego jednoznacznie określić. Wszystko zależy od tego, co chce pani zrobić i czy włosy będą wymagać dodatkowych zabiegów. Fryzjer ustali cenę podczas wizyty".
Zobacz również: Silver fox hair. Bardzo chłodny odcień blondu hitem wiosny 2023
Czy fryzjer musi publikować cennik na stronie internetowej?
Nie jestem ekspertką i zakładam, że taka wycena "z góry" może sprawiać trudności, ale sęk w tym, że obowiązek jej wykonania nakłada prawo. W rozporządzeniu Ministra Finansów z dnia 10 czerwca 2002 r. “w sprawie szczegółowych zasad uwidaczniania cen towarów i usług oraz sposobu oznaczania ceną towarów przeznaczonych do sprzedaży", w paragrafie 11.1 czytamy:
W zakładach świadczących usługi w miejscu widocznym i ogólnodostępnym powinien znajdować się cennik wraz z dokładnym określeniem rodzaju i zakresu usług.
Z tego przepisu wynika, że w każdym salonie fryzjerskim i kosmetycznym musi znajdować się cennik, w dodatku obowiązkiem właściciela jest zadbać, by był on umieszczony w widocznym miejscu. Pojawia się jednak pytanie, co w przypadku stron internetowych? O opinię w tej sprawie zapytałam Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta.
"Zgodnie z przepisami cennik musi być dostępny w miejscu świadczenia usług. Umieszczenie go dodatkowo na stronie internetowej nie jest prawnie wymagane; jest to natomiast dobra praktyka, która może przyciągnąć do przedsiębiorcy klientów, którzy cenią transparentność i przed wizytą w salonie chcą poznać jej koszty".
Zobacz również: Jak pozbyć się siwych włosów? Wypróbuj domowe sposoby
Usługa 250+
Niestety widoczny cennik, to jeszcze nie koniec kłopotów, z którymi mierzą się klienci i klientki. Fryzjerzy i kosmetyczki obchodzą nakaz wyceny usług, podając widełki cenowe np. koloryzacja za 300 - 600 złotych bądź umieszczają zapis “300+", “500+", etc. Można uznać, że to rodzaj zabezpieczenia na wypadek, gdyby podczas zabiegów, specjalista musiał wykonać jakieś dodatkowe czynności lub użyć większej ilości kosmetyku. Jednak problem w tym, że owy enigmatyczny “plus" może oznaczać zarówno 20, jak i 200 złotych. Na własnym portfelu odczuła to Magda z Zielonej Góry, właścicielka krótkiej blond fryzury, która chciała zamaskować odrastające, ciemniejsze włosy:
“W popularnej aplikacji wybrałam datę, godzinę wizyty, interesującą mnie usługę i przy niej coś mnie lekko zdziwiło: 'Cena 250+'. Pomyślałam ok, ten plus to przecież nie może oznaczać nic wielkiego. Mam krótkie włosy, odrost delikatny. Pewnie chodzi o zabezpieczenie się przed 'większymi problemami'. Po rozmowie z fryzjerką ustaliłyśmy, że odrost będzie naturalny, reszta koloru odświeżona. W salonie spędziłam niecałą godzinę, ani razu nie usłyszałam nic o cenie, jej zmianie, dodatkowych płatnościach za wykonywane usługi. Przy kasie pani wyciągnęła duży kalkulator, poklikała coś na nim i pokazała mi kwotę 416 zł. Zapłaciłam, nic nie mówiąc, bo szczerze, to nawet nie wiedziałam, co powiedzieć".
Częsta myśl, która towarzyszy nie jednej klientce: co powiedzieć w takiej sytuacji? W cenniku przecież zaznaczono, że koszt usługi może być wyższy... Wielu z nas, tak jak Magda, płaci w milczeniu, ale po tym jak minie szok, stres i złość, pozostaje jedynie głos w głowie i uczucie w sercu, że zostaliśmy oszukani. Oczywiście, można powiedzieć, że człowiek uczy się na błędach i zapewne więcej nasza noga w takim salonie nie postanie, ale rozpatrując sprawę na wyższym, bardziej ogólnym poziomie: czy to jest uczciwa praktyka?
Stanowisko UOKiK jest w tej sprawie jasne: "Ustawa o informowaniu o cenach towarów i usług wskazuje, że ceny muszą być podane 'w sposób jednoznaczny, niebudzący wątpliwości oraz umożliwiający porównanie cen'. Wyklucza to zapisy typu 'od... do...' czy inne nieprecyzyjne. Przy każdej pozycji w cenniku obok ceny powinno być dokładne określenie rodzaju i zakresu usługi. Przykładowo fryzjer może ustalić inne ceny farbowania włosów krótkich, średnich i długich, ale powinno być to konkretnie opisane w cenniku. W przypadku wątpliwości przed skorzystaniem z usługi radzimy upewnić się, ile za nią zapłacimy".
Ustawa o informowaniu o cenach towarów i usług wskazuje, że ceny muszą być podane 'w sposób jednoznaczny, niebudzący wątpliwości oraz umożliwiający porównanie cen'. Wyklucza to zapisy typu 'od... do...' czy inne nieprecyzyjne. Przy każdej pozycji w cenniku obok ceny powinno być dokładne określenie rodzaju i zakresu usługi.
Ustaliła cenę, ale zdziwienie przy kasie i tak było ogromne
Do tej rady stosuje się Judyta z Krakowa. Szatynka o włosach do ramion, nauczona przykrym doświadczeniem, nigdy nie pozwala dotknąć fryzjerowi swojej głowy, dopóki nie ustali z nim ceny za usługę oraz wszelkich ewentualnych, dodatkowych zabiegów. Kobieta nie ma “swojego" fryzjera i przez lata zdarzyło jej się zwiedzić wiele salonów: począwszy od znanych sieciówek, po małe osiedlowe zakłady. Doświadczenie nauczyło ją, że nim usiądzie na fotel, rozmawia z fryzjerem, a jeśli coś wzbudzi jej wątpliwości: czy to cena, czy uczciwość, czy kompetencja balwierza — wychodzi bądź jedynie podcina grzywkę.
Fryzjerzy na klientki, które z góry chcą ustalić cenę, także mają swoje sposoby. Doświadczyła tego inna nasza czytelniczka z Zielonej Góry:
Kobieta umówiła się na dekoloryzację i zapytała konkretnie: ile to będzie kosztować? Usłyszała kwotę i na taką się przygotowała. Po skończonej pracy okazało się, że ma zapłacić o kilkaset złotych więcej, bo fryzjer użył wyjątkowej odżywki, drogiego olejku, zastosował dodatkową maskę itd. Oczywiście nie informując jej, że to wszystko jest za dodatkową opłatą, a tylko sugerując, że musi nanieść teraz na włosy ten czy inny specyfik, aby je odżywić, nadać blasku, etc.
Trudno dziwić się kobiecie, bo kiedy fryzjer informuje (nie pyta, lecz podaje do wiadomości), iż nakłada kolejne specyfiki, łatwo można dojść do wniosku, że są one wliczone w cenę. Przecież cenniki nie podają dokładnie, jakie czynności wchodzą w skład usługi. U jednego specjalisty koloryzacja może obejmować: nakładanie farby, mycie włosów, nakładanie odżywek i masek, a nawet modelowanie, a u innego będzie to tylko nałożenie farby, zmycie jej i wysuszenie włosów. Jeśli klient nie jest stałym bywalcem salonu i nie przyjdzie mu na myśl wcześniej o to zapytać — może srodze się zdziwić przy płaceniu rachunku.
W takiej sytuacji nie powinniśmy jednak milczeć, mamy prawo domagać się obniżenia ceny do kwoty pierwotnie ustalonej. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów w takiej sytuacji radzi:
Jeśli na końcu cena okaże się wyższa, możemy odmówić zapłaty ponad koszt wynikający z cennika i ustaleń co do zakresu usługi.
Nieprawidłowości w 30 proc. skontrolowanych punktów usługowych
Fryzjer-naciągacz, kosmetyczka-oszustka — wiele podobnych historii usłyszałam od klientek salonów piękna, jednak nie wszystkie moje rozmówczynie czuły się oszukane. Często pojawiało się stwierdzenie, że choć od wielu lat korzystają z usług fryzjerów i kosmetyczek, to nie trafiły na naciągaczy. Lecz nawet one, podobnie jak czarnowłosa Aleksandra (regularna bywalczyni salonów fryzjerskich i kosmetycznych), na pytanie: czy widziały cennik u fryzjera...milkły. Po długiej chwili i próbach przypomnienia sobie takiej listy wycenionych usług najczęściej padała "nie wiem, chyba nie".
Brak cennika może niekoniecznie wynikać z chęci oszustwa, ale zawsze jest złamaniem prawa. Przeciwdziałać temu procederowi mają kontrole Inspekcji Handlowej. W pierwszym półroczu 2022 roku IH przeprowadził inspekcje w 99 punktach usługowych, w ponad 30 proc. z nich stwierdzono nieprawidłowości.
W pierwszym półroczu 2022 r. inspektorzy zweryfikowali cenniki w 99 punktach usługowych, z czego w 30 - stwierdzili nieprawidłowości, np. brak cennika, niewłaściwe, budzące wątpliwości zapisy typu: „od... do...” albo „od…”.
Zobacz również: "Rozrzutna" babcia z Krakowa padła ofiarą oszustwa. Z balkonu seniorki leciały tysiące złotych
Konsument w obliczu cenowego procederu fryzjerów
Nieuczciwi fryzjerzy i kosmetyczki mają się czego obawiać. Jeśli Inspektorat wykaże uchybienia, będą zmuszeni zapłacić 20 tysięcy złotych kary, a jeśli naruszenie prawa zostanie stwierdzone trzykrotnie w ciągu roku - 40 tysięcy złotych.
Mnożące się nieuczciwe praktyki pomijając fakt, że są nielegalne, to w dodatku sprawiają, że pobyt w salonie staje się nieprzyjemnym doświadczeniem: “Wizyta u fryzjera to teraz jeden wielki stres, bo a: nie wiesz, jaką opcję wybrać z tych wszystkich usług; b: nie znasz dokładnej ceny. Siedzisz w tym foteliku, przed powiększającym lustrem i stresujesz się, czy hajsu starczy" - podsumowuje Magda.
Jako konsumenci nie jesteśmy bezradni, także możemy walczyć z tym nieprzyjemnym dla nas procederem. Jeśli zauważymy nieprawidłowości dotyczące cenników — możemy zgłosić je w odpowiednim Wojewódzkim Inspektoracie Inspekcji Handlowej. Dane kontaktowe do wszystkich placówek dostępne są pod adresem: https://uokik.gov.pl/wojewodzkie_inspektoraty_inspekcji_handlowej.php.