Hakowanie umysłu, transhumanizm i maszynowe hybrydy
Jürgen Thorwald w w jednej ze swoich książek nazwał ludzki mózg "kruchym domem duszy". Prowadzone od wielu lat badania nad możliwościami wpływania na naszą percepcję z wykorzystaniem przeróżnych narzędzi, dowodzą, że dom to nie tylko kruchy, ale i fatalnie zabezpieczony przed włamaniami.
Cyborgi już są wśród nas
Pierwszą myślą wielu osób zapytanych o badania na temat połączenia ludzkiego umysł z komputerem będzie skojarzenie z marką Neuralink. Ta, należąca do Elona Muska, firma już od jakiegoś czasu pracuje nad stworzeniem interfejsów mózg-maszyna, który docelowo ma otworzyć przed naszą rasą drogę do ewolucji w hybrydę człowieka i komputera. Już w 2020 roku jej właściciel osobiście zaprezentował chip wielkości monety, połączony z ośrodkowym układem nerwowym żywej świni. Było to bardzo głośne medialnie wydarzenie i z pewnością wielu osobom wydało się pierwszym tego rodzaju przełomem w tej dziedzinie. Sprawy jednak mają się inaczej. Eksperymenty związane łączeniem ciała i urządzeń cyfrowych trwają już od wielu lat i wciąż przynoszą wymierne odkrycia.
Idę połączenia człowieka z maszyną przyświecały brytyjskiemu badaczowi Kevinowi Warwickowi już w 1998 roku, gdy chirurgicznie wszczepił w swoje przedramię procesor pozwalający mu na sterowanie wyposażeniem swojego domu. Współcześnie każdy może nabyć sobie podobny układ w internecie - koszt jest niewielki, około 30 dolarów.
Takie chipy oparte na technologii NFC (near-field communication - komunikacja bliskiego zasięgu) lub RFID (radio-frequency identification - systemy identyfikacji radiowej) pozwalają komunikować się i przekazywać informacje na urządzenia mobilne, odblokowanie dostępu na przykład do laptopa lub smartfona, pełnią funkcję identyfikatora, zastępują bilet miesięczny. Mogą także przechowywać dane dotyczące naszego zdrowia, otwierać i zamykać drzwi w naszym mieszkaniu.
Choć zgodne z filozofią człowieka-cyborga nie są jednak interfejsami typu BMI - brain-machine interface, czyli połączonymi z naszym układem nerwowym. Takie również już istnieją od dobrych kilku lat.
Taka technologia wykorzystywana jest w medycynie w przypadku osób sparaliżowanych w wyniku choroby lub wypadku. W 2014 roku Ianowi Burkhartowi z Dublina w stanie Ohio, wszczepiono mikrochip do mózgu, który pozwolił mu odzyskać władzę w prawej dłoni. Wcześniej podobne układy umieszczano w mózgach małp, które dzięki temu mogły sterować ramieniem robota.
Chip wszczepiony do mózgu Burkharta wykrywa aktywność mózgu, gdy pacjent skupia się na próbie poruszenia ręką. Później informacja trafia do komputera, który dekoduje i tłumaczy ten sygnał, a tym samym pobudza do życia elektryczny rękaw otaczający przedramię Iana. Z kolei to urządzenie wprawia w ruch jego mięśnie, stymulując je elektrycznie.
Podobne zabiegi przeprowadzono na Uniwersytecie Stanforda w Kalifornii. Dwóch pacjentów cierpiących na zaawansowane stwardnienie zanikowe boczne, a przez to zupełnie sparaliżowanych opanowało umiejętność pisania wyłącznie "siłą umysłu". Sukces na tym polu odnieśli też badacze z Uniwersytetu w Pittsburghu, którzy w korę mózgową sparaliżowanej kobiety wszczepili chip pozwalający jej poruszać mechanicznym ramieniem. Pacjentka z pomocą urządzenia zjadła nawet tabliczkę czekolady.
Czytaj również: Inteligencja a znak zodiaku - pięć znaków się wyróżnia
Komputer jak telepata
Pod względem bezpieczeństwa informacji, jakie kryją się w naszych mózgach, dużo ciekawsze są badania prowadzone niedawno w Japonii.
Naukowcy z Uniwersytetu Ochanomizu w Tokio z pomocą skanera mózgu fMRI spisywali aktywność mózgu, gdy osoba badana oglądała zdjęcia. Następnie algorytmy sztucznej inteligencji, wcześniej nakarmione odpowiednimi danymi, generowały pisemny opis sytuacji przedstawionej na fotografii. A były one tak trafne, że nie można było oprzeć się wrażeniu, że komputer po prostu czyta w myślach.
"Oparty na sieciach neuronowych algorytm potrafi modelować i odczytywać treści pochodzące z percepcji, zapisując je potem w postaci zdań. Korzystając z zestawu danych dotyczących obrazowej aktywności mózgu, wyszkoliliśmy drugi model, który może wnioskować ze wzorców aktywności mózgu" - objaśniał działanie urządzenia badacz z Ochanomizu Ichiro Kobayashi w rozmowie z serwisem Digital Trends.
Badania w Tokio wciąż trwają i mają na celu stworzenie maszyny zdolnej do dokładnego opisu wszystkich ludzkich myśli.
Przed Japończykami problem ten próbowali już zgłębiać Kanadyjczycy. Z wykorzystaniem danych zebranych w elektroencefalografii naukowcy z Toronto zbierali dane o aktywności mózgu w momencie gdy ogląda on twarze innych ludzi. Wyniki eksperymentów były bardzo obiecujące i w niedalekiej przyszłości mają doprowadzić do stworzenia technologii, która w największym skrócie miałaby zamienić człowieka w żywą kamerę.
Bez otwierania czaszki
Obok rozwoju technologii chirurgicznie wszczepianych interfejsów mózg-maszyna, rozwija się również sztuka wykorzystywania pola magnetycznego w stymulacji ludzkiego mózgu. Z pomocą odpowiedniej elektrody przykładanej w różnych miejscach czaszki naukowcy doprowadzają do depolaryzacji neuronów, a co za tym idzie zakłócenia lub wzmocnienia działania danego obszaru w mózgu.
Jak się okazuje stymulacja grzbietowo--bocznej części kory przedczołowej może być bardzo pomocne w leczeniu nawracających lęków, a co ciekawsze, stymulacja tylnej części zakrętu skroniowego dolnego wymiernie wzmacnia umiejętności matematyczne i szybkość prowadzenia obliczeń u człowieka.
Przyszłych zastosowań tej technologii jest bez liku. W jednej z powieści Petera Wattsa przezczaszkowa stymulacja magnetyczna mózgu została wykorzystana do indukowania halucynacji na odległość i wzbudzania uczuć podobnych do religijnej ekstazy.
Metody wpływu na ludzki mózg wciąż się rozwijają i stają się coraz bardziej finezyjne. W nauce minęły już całe epoki od czasów barbarzyńskiej lobotomii, która, choć można też nazwać ją sposobem hakowania mózgu, wdzięku miała w sobie tyle, co naprawa skomplikowanego zegarka młotkiem.