"Nienawidzę rodzinnych spotkań, znowu bliscy będą się mnie pytać, czy mam chłopaka. Wielkanoc to okropny okres" LIST

Spotkanie z moimi bliskimi to ogromne wyzwanie i powinno kwalifikować się do sportów ekstremalnych, tylko dla osób o mocnych nerwach. Ja wręcz nienawidzę rodzinnych spotkań, znowu bliscy będą się mnie pytać, czy mam chłopaka. Wielkanoc to okropny okres - pisze nasza czytelniczka.

"Rok temu przez trzy godziny słuchałam wywodu cioci na temat tego, jak cudownie jest wracać do domu pełnego dzieci i mieć kochającego męża. Ile można o tym mówić?" LIST
"Rok temu przez trzy godziny słuchałam wywodu cioci na temat tego, jak cudownie jest wracać do domu pełnego dzieci i mieć kochającego męża. Ile można o tym mówić?" LIST123RF/PICSEL

Nie lubię, gdy rodzina do mnie przyjeżdża. Największym dla niej problemem jest to, że mam 30 lat i wciąż nie mam męża i dzieci.

Nigdy nie rozumiałam, dlaczego mojej przyjaciółce spotkania z rodziną przy wielkanocnym stole sprawiają tyle radości. U mnie zazwyczaj kończyły się bólem głowy, dlatego nie lubię, gdy rodzina do mnie przyjeżdża. Największym problemem dla moich krewnych jest to, że mam 30 lat i wciąż nie mam męża i dzieci. Osobiście nie widzę w tym żadnego problemu, więc dlaczego miałoby to im przeszkadzać, przecież powinni cieszyć się moim szczęściem. Mam dobrą pracę, zaufanych znajomych, sporo podróżuję i kupiłam ostatnio mieszkanie, ale to im nie wystarcza. Moje rodzeństwo założyło już swoje rodziny i bliscy są z tego niezmiernie dumni, jakby zajście w ciążę, było nie lada wyczynem.

Nigdy nie podzielałam wartości moich krewnych i nie powinnam dostosowywać się do ich punktu widzenia. W końcu to moje życie i to ja mam być z niego dumna. Podczas tych spotkań mama zawsze każe mi zacisnąć zęby i ładnie się uśmiechać, ale czasem mi to nie wychodzi. Rok temu przez trzy godziny słuchałam wywodu cioci na temat tego, jak cudownie jest wracać do domu pełnego dzieci i mieć kochającego męża. Ile można o tym mówić?

Kupiłam bilet do Australii. Uważam, że powinnam spędzić ten dzień, tak jak chcę

"W tym roku postanowiłam, że wylecę w ciepłe kraje i nie pojawię się na śniadaniu wielkanocnym"
"W tym roku postanowiłam, że wylecę w ciepłe kraje i nie pojawię się na śniadaniu wielkanocnym"123RF/PICSEL

W tym roku postanowiłam, że wylecę w ciepłe kraje i nie pojawię się na śniadaniu wielkanocnym. Już kupiłam bilet do Australii. Uważam, że powinnam spędzić ten dzień, tak jak chcę, w końcu to dzień radości i spokoju, a w domu na pewno tego nie zaznam. Wspomniałam o tym mojej mamie i siostrom, ale nie przyjęły tego najlepiej. Zrobiły mi wielką awanturę o to, że nie zależy mi na rodzinie i że chcę się od nich odciąć.

Powiedziały również, że to dzień, który muszę spędzić z rodziną. Nie wydaje mi się, aby to było moim obowiązkiem i powinnam zrobić to, co uważam za słuszne. Jednak nie wiem już, co powinnam zrobić. Może powinnam zwrócić bilety? Bardzo chcę odpocząć, ale jeżeli moja mama ma z tego powodu płakać i nie spać w nocy, to aż odechciewa mi się tej podróży. Może powinnam porozmawiać z rodziną, aby przestali tak bardzo na mnie naciskać. Raczej nic im się nie stanie, jeśli nie będą namawiać mnie na wyjście za mąż. Nie wiem, jak oni sobie to wyobrażają, że poznam pierwszego lepszego faceta i założę z nim rodzinę? Przecież to jest absurdalne, ponieważ to jest bardzo poważna decyzja, z którą nie chcę się spieszyć.

Ciekawa tradycja wielkanocna. Błogosławieństwo dla zwierząt w Los AngelesAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas