Podróż Boltem zamieniła się w koszmar. Wstrząsająca relacja młodej kobiety

"Śniło mi się, że mówi do mnie jakiś męski głos i dotyka mnie po pośladkach. Gdy się obudziłam, okazało się, że to nie był sen… tylko kierowca Bolta" – taka, wstrząsająca relacja pojawiła się na profilu społecznościowym aplikacji Bolt. Młoda kobieta zgłosiła sprawę nie tylko do firmy świadczącej usługi przewozowe, ale również na policję. Pod postem zaroiło się od komentarzy dziewczyn, które doświadczyły podobnych sytuacji.

Podróż Boltem zamieniła się w koszmar, kierowca molestował kobietę
Podróż Boltem zamieniła się w koszmar, kierowca molestował kobietę123RF/PICSEL

"W nocy zamówiłam Bolta, który miał mnie zawieźć ze spotkania ze znajomymi na Świętokrzyskiej w Warszawie do domu - na Wolę" - rozpoczyna swój wpis młoda kobieta. Sytuacja miała miejsce 7 lutego. Trasa, którą chciała pokonać użytkowniczka aplikacji, jak sama przyznaje, zajmuje zwykle o tej porze 6 minut. Wtedy trwała jednak godzinę. "Byłam tak zmęczona dwudniowymi warsztatami tanecznymi, że padłam. Po prostu zasnęłam" - opisuje. Potem podróż przerodziła się w koszmar.

"Silnik zgaszony, zapalone światło i on przekraczający granice mojej cielesności"

Kierowca nie zawiózł kobiety pod wskazany adres. Miał pojechać o wiele dalej, w okolice oddalonego o około dziesięć kilometrów parkingu. Dookoła panowała głucha cisza.

"Śniło mi się, że mówi do mnie jakiś męski głos i dotyka mnie po pośladkach. Gdy się obudziłam, okazało się, że to nie był sen... facet ze zdjęcia, czyli kierowca Bolta, wywiózł mnie na jakiś parking, było pusto dookoła, jakieś domy jednorodzinne, niedaleko ogromny piętrowy parking typu Park and Ride. Silnik zgaszony, zapalone światło w samochodzie i on przekraczający granice mojej prywatności i nietykalności cielesnej" - opisuje kobieta.

"Gdy się ocknęłam i dotarło do mnie, co się dzieje, wpadłam w taki szał ze strachu, że myślałam, że go rozszarpię. Powiedziałam jemu, że albo mnie zawiezie do domu, albo dzwonię na policję" - przedstawia swoją wstrząsającą historię mieszkanka Warszawy.

"I’m sorry". Wstrząsająca relacja młodej kobiety

Kierowca najprawdopodobniej wystraszył się reakcji dziewczyny. "Patrzył na mnie jak jakiś psychol, we mnie rosła frustracja, a on tylko mówił "AJM SORI" - I’m sorry do cholery?! I myślał, że co? Wrócę do domu i zapomnę o tym? Cały czas czuję tę jego rękę, widzę jego twarz jak zamykam oczy i słyszę jego głos, czuję obrzydzenie do niego, do Was jako do firmy Bolt i co najgorsze do siebie" - pisze kobieta.

Jak wynika z dalszej części wpisu, zamieszczonego przez dziewczynę na profilu Bolta, kierowca odwiózł ją pod wskazany pierwotnie adres. "W końcu mnie odwiózł, choć jak teraz sobie o tym myślę, to przecież nie wiedziałam, co było w jego głowie i do jakich czynów mógłby się jeszcze posunąć, ale dookoła było tak pusto i ciemno, że nie chciałam być tam sama i w tamtym momencie wydawało mi się to być mniejszym złem... poza tym starałam się nie dać po sobie poznać, że się boję, a raczej próbowałam pokazać swoją postawą, że lepiej dla niego, jeżeli odstawi mnie do domu" - tłumaczy kobieta.

Zgłosiła sprawę w aplikacji. Otrzymała informację ... o zwrocie pieniędzy

"Zgłosiłam Wam sprawę w aplikacji Bolt - otrzymałam informację o zwrocie 8,23 zł. Serio?! To nie o kasę chodzi, tylko zróbcie coś z tym w końcu!!! Nie mogę przestać o tym myśleć, czuję taki wewnętrzny niepokój i lęk, nie mogę zasnąć..." - napisała pokrzywdzona pasażerka. Wstrząsającą relację opatrzyła zdjęciami kierowcy, umieszczonymi w aplikacji oraz numerami rejestracyjnymi samochodu.

Tuż po zdarzeniu kobieta pojechała na komendę policji przy ulicy Żytniej. "Potraktowano mnie nieprzyjemnie. Policjantka zaczęła rozmowę od hasła - "proszę mnie nie nagrywać", mimo że nawet nie planowałam tego robić. Następnie czterokrotnie sprawdziła mnie alkomatem. Byłam po spotkaniu ze znajomymi. Wypiłam trzy kieliszki wina. Badanie wskazało 0,8 promila, jednak na każdego alkohol działa inaczej. Nie zataczałam się, nie bełkotałam, myślałam logicznie" - relacjonuje Interii.

Na komendzie stawiła się trzy razy. Zgodnie z procedurami, gdyż poprzedniej nocy była nietrzeźwa, o sytuacji musiała opowiedzieć na nowo. "Przesłuchanie przesuwano, podobno dyżurni nie mieli pojęcia o tym, że jestem umówiona. 8 lutego zadzwoniono do mnie o 6:30. Przekazano, bym czekała na ich telefon i wtedy przyszła. Finalnie zeznania złożyłam u empatycznego funkcjonariusza" - tłumaczy.

Zobacz także: Wracała do domu Boltem. "Ocknęłam się, a kierowca mnie molestował"

Młoda kobieta podkreśla, że nie zamierza odpuścić. "Czas najwyższy, żeby zostały podjęte jakieś działania. Będę walczyć do końca, bo nikt nie powinien pozostawać bezkarny, kiedy krzywdzi drugiego człowieka. Czy sprawdzał na ile może sobie pozwolić, aż się obudzę? A może wcale bym się nie obudziła? Co by było, gdyby strach mnie sparaliżował i nie potrafiłabym zareagować? Gdzie bym skończyła i czy wróciłabym w ogóle do domu?" - zastanawia się.

Bolt reaguje. Wobec kierowcy zostaną wyciągnięte odpowiednie konsekwencje?

Kobieta podkreśla, że nie chodzi o zwrot kosztów, a o fakt, by firma podjęła konkretne działania, aby więcej do podobnych sytuacji nie dopuścić. W odpowiedzi na skargi, które dziewczyna przesłała poprzez aplikację Bolt oraz groźby pozwu, firma obiecała, że zajmie się sprawą.

"Dziękujemy, że zdecydowała się pani zgłosić nam ten problem. Informujemy, że wobec kierowcy zostaną wyciągnięte odpowiednie konsekwencje. Będziemy współpracować w tej sprawie z odpowiednimi organami i przekażemy wszelkie informacje na wniosek policji. Wystarczy, że przy zgłoszeniu podany będzie pani numer telefonu połączony z pani kontaktem Bolt oraz szczegóły zamówienia, a my zajmiemy się sprawą. Gdyby potrzebowała pani naszej pomocy, proszę pamiętać, że zostajemy do pani dyspozycji" - brzmiała odpowiedź.

Firma Bolt, na prośbę Interii, skomentowała całą sytuację. "Bolt bardzo poważnie traktuje tego typu zarzuty i stosując w takich przypadkach zasadę “zero tolerancji", nie akceptujemy takiego zachowania wśród kierowców i kierowczyń zatrudnionych przez współpracujące z nami floty. Nasz zespół został przeszkolony przez ekspertów z Fundacji Feminoteka, aby zapewnić zgłaszającym jak najlepsze wsparcie w razie incydentu. Odpowiadamy na wszystkie zgłoszenia przesyłane w aplikacji, blokujemy kierowcę na platformie Bolt, tak by nie mógł realizować już przejazdów oraz badamy każdą zaistniałą sytuację. Współpracujemy z Policją przy każdej sprawie, zapewniając żeby osoby odpowiedzialne poniosły konsekwencje. Na chwilę obecną nie mamy żadnej informacji ze strony Policji odnośnie jakiegokolwiek incydentu w dniach 6-8 lutego 2022 roku.

Bezpieczeństwo wszystkich użytkowników naszej platformy jest dla nas najważniejsze, dlatego wprowadziliśmy w aplikacji możliwość udostępniania położenia, co pozwala śledzić trasę wybranym przez pasażerkę czy pasażera osobom. Ponadto Bolt wymaga od swoich partnerów flotowych, którzy zatrudniają kierowców, przedstawienia szeregu dokumentów potwierdzających czy dana osoba może przewozić ludzi. Dokumenty te obejmują zaświadczenie o niekaralności, dokumenty identyfikacyjne kierowcy, kopię prawa jazdy kierowcy oraz numer dowodu rejestracyjnego" - tłumaczy Martyna Kurkowska, przedstawicielka firmy Bolt.

"Nie jestem jedyna, takich historii są setki!"

"Nie jestem jedyna, takich historii są setki" - zakończyła swój wpis pokrzywdzona kobieta. "Jednocześnie proszę - nie jeździjcie same" - dodała.

Pod postem opublikowanym przez dziewczynę zaroiło się od komentarzy. Nie brakowało głosów innych kobiet, które wskazywały, iż doświadczyły podobnych sytuacji. Nie jest to bynajmniej pojedynczy przypadek. W listopadzie ubiegłego roku do aresztu trafiło dwóch mężczyzn, którzy podczas kursów zamówionych w popularnych aplikacjach zgwałcili kobiety. W trakcie przejazdu podejrzani kierowcy zamykali drzwi od wewnątrz i przesiadali się na tylne siedzenia. Tam dokonywali zbrodni.

W 2018 roku Uber opublikował raport bezpieczeństwa. Wynikało z niego, iż w samych Stanach Zjednoczonych doszło do ponad 3 tys. napaści na tle seksualnym podczas przejazdów. Lyft, największy konkurent Ubera, ujawnił, że w latach 2017 - 2019 otrzymał na platformie 4158 zgłoszeń tego typu. Pojedynczych przypadków molestowania, które nie są nagłaśniane przez media, jest coraz więcej. To stawia pytanie, czy przejazdy z aplikacji są bezpieczne.

***

Anoreksja. Tych objawów nie można lekceważyćInteria.tv
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas