Tajemnica grobu kapłańskiego na cmentarzu Bródnowskim

W Warszawie, na cmentarzu Bródnowskim, znajduje się skromna kwatera. Na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się spośród pozostałych. Czarna płyta, a na niej wykuty w kamieniu napis "grób kapłański". I - jak często się zdarza - pod cienką skorupką codzienności kryje się zaskakująca historia. Ta ma ponad tysiąc lat.

Grób kapłański to jedno z najbardziej tajemniczych miejsc na mapie cmentarza Bródnowskiego
Grób kapłański to jedno z najbardziej tajemniczych miejsc na mapie cmentarza BródnowskiegoMateusz Grochocki ExclusiveEast News

Wśród ludzi odwiedzających warszawski cmentarz Bródnowski mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że pod skromną płytą z napisem "grób kapłański" ostatnią przystań znaleźli afrykańscy katoliccy biskupi zmarli jeszcze u zarania średniowiecza. Ich szczątki do Polski trafiły w walizce.

Afrykańskie odkrycie

Na terenach dzisiejszego Sudanu i Egiptu istniała kiedyś Nubia - między VI a XIV wiekiem chrześcijańskie państwo. W Faras znajdowała się siedziba tamtejszego biskupstwa, tam też odbywały się pogrzeby sprawujących tę funkcję duchownych. W latach 60. XX wieku pracowała tam na wykopaliskach ekipa archeologów pod przewodnictwem prof. Kazimierza Michałowskiego. Odkryto wtedy wiele skarbów kultury nubijskiej. Wykopano również tysiącletnie szczątki 13 tamtejszych biskupów. Udało się nawet ustalić imiona niektórych z nich: Chael, Ignatios, Menas i Paulos.

Tadeusz Dzierżykray-Rogalski, jeden z antropologów pracujących wraz z Michałowskim, chciał przeprowadzić dodatkowe i dokładniejsze badania antropologiczne w kraju. Dlatego też spakował je po prostu do walizki i wyruszył do Polski.

"Archanioły i szakale"

Znany polski reportażysta, Kazimierz Dziewanowski, w swojej książce "Archanioły i szakale. Reportaż sprzed potopu" (1965) żywo opisuje swoją rozmowę z naukowcem.

"Podczas obiadu Rogalski mówi: — Niektóre części biskupów zabieram ze sobą wra­cając do Warszawy. — Jak? — No, w walizce... — Celnik na Okęciu — mówię — natychmiast za­dzwoni do prokuratury. Panem się zajmie Interpol! Rogalski musi zabrać szczątki biskupów do Warsza­wy. Zostaną tam, w zakładzie antropologii, poddane dokładniejszym badaniom, niż to było możliwe w po­lowych warunkach w Faras. Ale oczywiście ze wszyst­kich stron sypią się makabryczne żarty. Ktoś mówi: — W razie wypadku lotniczego wszystko się panu poplącze: własne kręgi z kręgami Ignatiosa. Na Sądzie Ostatecznym nijak pan sobie nie poradzi! A na to Rogalski: — To głupstwo, jakoś się wytłumaczę i przed celni­kami na Okęciu, i na Sądzie Ostatecznym. Ale gorzej będzie, jeżeli po drodze utonę w Nilu. Po latach ktoś znajdzie kościotrupa, który część szkieletu nosił w wa­lizce. To dopiero będzie praca naukowa!".

Czterdzieści lat w magazynie

Biskupi w walizce Rogalskiego trafiają więc do Zakładu Archeologii PAN. Po zakończeniu badań rodzi się jednak kolejny problem. Sytuacja polityczna w Sudanie komplikuje się, a dodatkowo na Nilu zostaje wzniesiona zapora wodna w Asuanie, co prowadzi do zalania stanowiska archeologicznego w Faras. Chael, Ignatios, Menas, Paulos i pozostali nubijscy kapłani na czterdzieści lat trafiają do magazynów Muzeum Narodowego.

W 1994 roku zapadła decyzja, by przenieść ich szczątki w bardziej godne miejsce - ostatecznie trafiają na cmentarz Bródnowski w Warszawie.

- Biskupów nubijskich pochowaliśmy godnie, ale bez rozgłosu. Na grobie nie umieściliśmy napisu, kto imiennie w grobowcu jest pochowany - wspominał ks. prałat Stanisław Markowski w rozmowie z Życiem Warszawy.

***

Zobacz również:

Met Gala 2022: Kim Kardashian pokazała się na czerwonym dywanie w sukni Marylin Monroe AFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas