Warzywa i owoce z Rosji wciąż trafiają na polski rynek. Jak je rozpoznać?

Ceny warzyw w Polsce osiągają ostatnio absurdalne poziomy. Za kilogram pomidorów, ogórków czy papryki trzeba zapłacić małą fortunę. Tymczasem na naszych rynkach i bazarach nadal bez większych problemów znaleźć można produkty pochodzące z Rosji. Jak to możliwe?

Pomidory z Rosji trafiają nadal do Polski
Pomidory z Rosji trafiają nadal do Polski123RF/PICSEL

Od kilku dni jesteśmy świadkami burzy medialnej i politycznej związanej z wysokimi cenami warzyw i owoców. Symbolem drożyzny stały się pomidory, choć takie produkty jak ogórki, papryka, cebula czy marchew także kosztują o wiele więcej, niż zazwyczaj.

Brak upraw szklarniowych a ceny warzyw

Wśród przyczyn tej sytuacji eksperci wymieniają wysoką inflację, wzrost cen energii oraz kataklizmy pogodowe w części rolniczych regionów na południu Europy. Głównym źródłem problemu jest ich zdaniem odejście hodowców od uprawy szklarniowej ze względu na ogromne koszty ogrzewania szklarni.

- Na sklepowych półkach największe emocje wśród konsumentów, co wynika z ostatnich doniesień medialnych, wzbudza cena pomidorów - podkreślają analitycy ISI Emerging Markets Group. - Jednak, aby mogły one trafić w marcu do sklepów czy na targowiska, muszą dojrzewać w szklarniach. Produkcja szklarniowa wymaga bardzo dużo energii, a jej koszty osiągają zawrotne kwoty.

Pomidory i ogórki z Rosji można kupić... pod Warszawą

W samym środku tego zamieszania wróciła opisywana jakiś czas temu przez "Portal Spożywczy" sprawa warzyw i owoców sprowadzanych z Rosji. Podczas gdy cały wolny świat bojkotuje zbrodniczy reżim, a Unia Europejska nakłada nań kolejne sankcje, rosyjskie rośliny wciąż trafiają na polski rynek.

Sprawą są oburzeni głównie rolnicy i sprzedawcy polskich produktów spożywczych. Jak mówią, nie mają oni już możliwości sprzedawania za wschodnią granicą, ale prawo nie chroni ich przed napływem taniej żywności z Rosji i Białorusi.

Ukraina: Rosjanie uprowadzają dzieciDeutsche Welle

Jak donosi "Super Express", na giełdzie w podwarszawskich Broniszach jeden z przedsiębiorców handluje pomidorami i ogórkami ze wschodu. Import towarów rolno-spożywczych nie jest bowiem objęty sankcjami. Choć część handlarzy zrezygnowała z robienia interesów z Rosjanami ze względów ideologicznych, znaleźli się tacy, dla których ważniejsze od sumienia są pieniądze. A interes ten jest całkiem opłacalny, ogórki i pomidory ze wschodu są o wiele tańsze, nawet kilka złotych na kilogramie.

- Sprawa warzyw ze wschodu jest nam znana od lutego ubiegłego roku - mówi w rozmowie z "SE" Marcin Kmera, ekspert rynku Bronisze. - Nikt z tym nic nie zrobił. Co więcej, to jest całkowicie legalne. Sprowadzane warzywa mają wszystkie odpowiednie badania. Wielokrotnie interweniowaliśmy, jednak nasze urzędy celne nie mają podstaw do zatrzymywania tych dostaw.

"Portal Spożywczy" informuje, że całym zamieszaniem zainteresował się nawet niemiecki "Berliner Zeitung". Na łamach gazety dziennikarze zastanawiają się, jak to możliwe, że w czasie, gdy Europa solidaryzuje się z Ukrainą, z Bronisz trafiają do UE produkty z obłożonej sankcjami Rosji. "Polacy lubią ogórki" - piszą autorzy. "Szczególnie, jeśli są tanie".

Jak rozpoznać produkty z Rosji?

Jak utrzymuje Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi udział Rosji w imporcie warzyw i owoców do Polski to około 0,3 proc. wszystkich sprowadzanych produktów tej kategorii. Część klientów pyta jednak, jak sprawdzić, czy kupowane przez nich pomidory czy ogórki nie pochodzą zza wschodniej granicy. To ważne nie tylko ze względu na sankcje i bojkot Moskwy.

Warto sprawdzić kraj pochodzenia produktów, które kupujemy, między innymi dla własnego zdrowia
Warto sprawdzić kraj pochodzenia produktów, które kupujemy, między innymi dla własnego zdrowia123RF/PICSEL

Żywność z Rosji nie jest produkowana z zachowaniem tylu standardów higienicznych, jak chociażby na terenie Unii Europejskiej. Niektórzy specjaliści uważają, że choć część roślin przechodzi testy sanitarne, to tak naprawdę nie wiadomo, co hodowcy "pakują" do środka.

Sklepy mają generalnie obowiązek oznaczania pochodzenia sprzedawanych produktów. Najprostszym sposobem na sprawdzenie kraju pochodzenia warzyw czy owoców w sklepie jest przeczytanie etykiety produktu. Na większości opakowań powinien znajdować się kod kraju pochodzenia, który zwykle składa się z dwóch lub trzech liter.

Warto zwrócić także uwagę na kod kreskowy i zawarte w nim na początku cyfry:

  • Kody zaczynające się od 46, czyli pomiędzy 460, a 469 oznaczają produkty wyprodukowane w Rosji. 
  • 481 to z kolei oznaczenie towarów sprowadzonych z Białorusi
  • Polskie produkty oznaczone są liczbą 590
  • Kod od 400 do 440 to rzeczy importowane z Niemiec.
  • 00 do 09 oznacza produkt z USA.
  • Liczby od 690 do 691 zaś nadawane są towarom chińskim.

Jeśli na etykiecie nie ma informacji na temat kraju pochodzenia, a towar nie jest opatrzony kodem kreskowym, można zapytać sprzedawcę lub pracownika sklepu o pochodzenie danego produktu. W niektórych sklepach może również być dostępna informacja na temat pochodzenia warzyw na tablicy informacyjnej lub wydruku na półkach z produktami.

Sprawa jest nieco utrudniona w przypadku małych, detalicznych handlarzy, sprzedających na straganach i w osiedlowych warzywniakach. W tym przypadku musimy zaufać temu, co mówi sprzedawca, a jedyną rzeczą, która może zwrócić naszą uwagą to podejrzanie niska cena.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas