Czy można wchodzić do sklepów i restauracji z psem? Co z przepisami?
„Zakaz wchodzenia z psem” - wisi tabliczka z napisem i grafiką przedstawiającą psa przekreślonego grubą kreską. Nie ma wątpliwości, do tego sklepu wejść z psem nie można. Problem od lat rozgrzewa publiczną dyskusję psiarzy i tych, którzy za zwierzętami nie przepadają i nie życzą ich sobie w takich miejscach jak sklep, czy restauracja. Ale w sumie… dlaczego?
Spis treści:
- Polskie prawo a pies w sklepie. Czy pies może wejść do sklepu?
- Opiekunowie są sami sobie winni zakazów. Niewychowane psy, czy niewychowani właściciele?
- Pies to brud i zarazki? Zwierzę samo się nie odrobaczy i nie weźmie kąpieli
- Co klient, to inne traktowanie. Dyskryminacja ze względu na wielkość psa
- Standardowy obraz na polskich ulicach
- Psi komfort i bezpieczeństwo przede wszystkim. To już nie kwestia zakazów i przepisów prawnych
- Komentarze, które wywołują burzę. Psy milej widziane w restauracjach niż dzieci?
- OD AUTORKI TEKSTU
Polskie prawo a pies w sklepie. Czy pies może wejść do sklepu?
W Polsce nikogo nie dziwi tabliczka na drzwiach sklepu, czy kawiarni, która głosi zakaz wejścia do środka z psem. Jednak okazuje się, że przepisy nie są jednoznaczne i zakaz wejścia z psem nie wszędzie jest zasadny.
To miejsca dostępne dla wszystkich, bez wyjątku, a jeżeli ktoś z psem nie może korzystać z tego terenu, jest to w pewien sposób wykluczające go ze społeczeństwa.
Dlatego w placówkach takich jak galerie handlowe można jedynie określić sposób, w jaki właściciel przebywa tam z psem. Czyli pies musi być na smyczy, pod kontrolą właściciela i w kagańcu.
Coraz więcej galerii handlowych respektuje taką interpretację prawa i do wielu galerii w polskich miastach wejdziemy z czworonogiem.
Jednak już małe sklepy nie należą do miejsc użyteczności publicznej i tu sytuacja wygląda nieco inaczej. O tym, czy do środka może wejść pies, decyduje zarządca, właściciel czy najemca lokalu.
W polskim prawie nie istnieje żaden przepis regulujący wprowadzanie psów do sklepu lub innego miejsca użytkowego.
Tak więc w większości przypadków, wchodząc do piekarni, kawiarni, czy osiedlowego sklepu jesteśmy zdani na decyzję właściciela tego miejsca, jeżeli chcemy pojawić się tam z naszym psem.
Zobacz też: "Mam empatię do ludzi, ale nie do zwierząt". Spędziłam dzień na interwencjach [REPORTAŻ]
Główny Inspektor Sanitarny nie ma nic wspólnego z nakazami lub zakazami przebywania zwierząt na terenie sklepu, restauracji, czy kawiarni. To na przedsiębiorcy spoczywa odpowiedzialność, by dopuszczona do spożycia żywność była bezpieczna dla zdrowia.
Nic więc dziwnego w tym, że często właściciele sklepów, czy punktów gastronomicznych w obawie przed polizaniem produktów przez psa, nie pozwalają im wchodzić do środka.
Opiekunowie są sami sobie winni zakazów. Niewychowane psy, czy niewychowani właściciele?
O ile w środowisku osób posiadających psy rośnie grono ludzi dbających o swoje zwierzęta pod każdym względem, to wciąż zdarzają się tacy, którzy nie potrafią zatroszczyć się o swojego psa.
Niestety, zakazy w wielu sklepach, czy restauracjach pojawiły się po nieprzyjemnym incydencie.
"Zakazałem wchodzić z psami do mojego sklepu, po tym, jak jedna pani weszła z pieskiem, on nie wytrzymał i załatwił swoją potrzebę na środku sklepu. To nie wina psa, absolutnie, ale... właścicielka nie chciała po nim posprzątać i wyszła obrażona z psem pod pachą" - mówi właściciel sklepu meblowego na Pomorzu.
Nieodpowiedzialni właściciele psów, stanowią także zagrożenie ze swoimi psami dla tych, którzy robią wszystko, co w ich mocy, żeby wyjście do sklepu, czy restauracji z psem, było bezpieczne dla samego zwierzęcia, ale i dla otoczenia.
"Samej zdarza mi się zabierać psy do takich miejsc jak biblioteka, poczta czy garmażerka, gdzie wiem, że zajmie nam to kilka minut, a pies skorzysta głównie z głasków pań tam pracujących. Smuci jedynie to, że nie wszyscy wchodzący do takich miejsc biorą pod uwagę takie czynniki jak: wielkość i charakter pomieszczenia, ilość ludzi w środku lub to, czy jest już tam jakiś pies i czy nie odcinamy mu drogi wyjścia" - mówi Maja, właścicielka Pieprza i Axela.
Maja często rezygnuje z wejścia gdzieś, jeżeli to staje się niebezpieczne dla jej psów i otoczenia. Nie wszyscy jednak mają takie poczucie odpowiedzialności.
"Ostatnio w garmażerce pełnej nęcących zapachów i przy okazji wielkości większej łazienki musiałam brać swojego psa na ręce, aby nie przeciskać się z nim do drzwi obok drugiego psa i nie wywołać niepotrzebnego konfliktu" - relacjonuje Maja, która będąc już wraz z jednym z psów w sklepie z garmażerką, została zablokowana przez innego właściciela z psem.
Pan wszedł do sklepu, pomimo że zza szyby, stojąc przed sklepem, widział w środku Maję z psem. Decyzja, którą podjął do dziś zadziwia Maję, która sama będąc w takiej sytuacji poczekałaby, aż poprzedni klient z psiakiem opuści sklep.
Pies to brud i zarazki? Zwierzę samo się nie odrobaczy i nie weźmie kąpieli
Nie dziwią też komentarze tych, którzy uważają psy za brudne zwierzęta.
Byłam świadkiem jak pani przyszła z psem do sklepu spożywczego, wkładając go do wózka przeznaczonego dla klientów, na zakupy. To chyba przegięcie
W odpowiedzi pojawił się komentarz, mówiący o osobach wkładających do sklepowych wózków dzieci z brudnymi butami.
Zarówno na naszych butach, jak i na psich łapach są drobnoustroje — wirusy i bakterie, a dodatkowo spora część właścicieli nie pamięta o regularnym odrobaczaniu psa i dbaniu o jego codzienną higienę, jak właśnie wycieranie, mycie łap, mycie zębów.
Taki stan rzeczy nie jest więc winą psa, a właściciela.
Co klient, to inne traktowanie. Dyskryminacja ze względu na wielkość psa
Można też spotkać się ze zjawiskiem dyskryminacji.
"Tak, może pani wejść do sklepu z psem, ale nie z takim bydlakiem. To przecież krowa, a nie pies" - usłyszała kiedyś Ania, która chciała wejść do sklepu z Alfredem, który jest dogiem niemieckim.
Sama właścicielka Alfreda, choć poczuła się urażona takimi słowami, nie dyskutowała ze sprzedawczynią.
Zupełnie odwrotną sytuację obserwowała Magda:
"Bo york to nie pies. Jak słyszę to zdanie, od razu zaczynam oddychać nosem, żeby moje ciśnienie nie wyskoczyło w kosmos. Nie pies, a co? Kilka dni temu byłam na zakupach w jednym z marketów. Za mną wchodzi pani, na rękach trzyma yorka. Podchodzi do niej ochroniarz i mówi: przepraszam, ale z psem nie można. - Jak to? - oburzyła się właścicielka tego małego czworonoga. Przecież to tylko york... - Tak, ale to nadal pies — odpowiedział ze spokojem ochroniarz.
- I co ja mam z nim zrobić? Na dworze jest zimno! Potrzyma mi go pan, a ja pójdę po zakupy? - widać było, że kobieta szuka dobrego rozwiązania. Usłyszała jedynie krótkie "nie". - Pies, to pies. U nas jest zakaz wprowadzania psów do sklepu, przykro mi — wytłumaczył spokojnie pan ochroniarz, a kobieta wyszła z lekkim foszkiem".
Niestety, do zakazów w sklepie musimy się stosować, o ile nie jesteśmy z psem asystującym, pracującym — ich zakazy wstępu nie obowiązują.
Standardowy obraz na polskich ulicach
Niestety, odpowiedzią na zakazy wstępu do sklepu, czy restauracji z psem, są zwierzęta uwiązane przed wejściem do danego miejsca.
Właściciele zostawiają swoje zwierzęta na mrozie, deszczu, w upale, te wyjące w panice i szczekające z agresją.
Czasem właściciele znikają na 10 minut w piekarni, a czasem nie ma ich 30 minut, bo kolejka była długa.
Nawet w czasie 10 minut może wydarzyć się tragedia — w psa może wjechać rowerzysta, może odpiąć się smycz, szamoczący się w szale tęsknoty pies może wyślizgnąć się z za luźnej obroży, pobiec przed siebie i wpaść pod auto, może zostać pogryziony przez psa idącego luzem, może zostać w końcu skrzywdzony przez pijaną osobę lub skradziony.
Jest całkiem sporo dramatycznych scenariuszy i wiedzą o tym właściciele, którzy w taki sposób stracili swoje psy.
Choć nie ma także stricte zakazu zostawiania psa przed sklepem, to istnieje zapis o sprawowaniu nad psem kontroli w miejscach publicznych. 10 kwietnia 2021 roku w życie weszło rozporządzenie rządu dotyczące m.in. wysokości mandatu za pozostawianie zwierzęcia bez opieki w miejscu publicznym oraz za wyprowadzanie go bez smyczy.
Od tego momentu za brak nadzoru nad psem, a więc także w sytuacji zostawienia go samego przed sklepem, właściciel może spodziewać się nawet 500 zł mandatu.
Według prawa psy w miejscach publicznych muszą być zawsze pod opieką osoby sprawującej kontrolę nad psem, a jest to niemożliwe, gdy właściciel znika w sklepie nawet na 10 minut.
Psi komfort i bezpieczeństwo przede wszystkim. To już nie kwestia zakazów i przepisów prawnych
Zwykło się mówić, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Jeżeli tak jest, to biorąc pod swoją opiekę psa, właściciel staje się odpowiedzialny za jego komfort i bezpieczeństwo.
Decydując się na wejście ze swoim czworonogiem do sklepu, czy restauracji, to on ponosi odpowiedzialność za zachowanie psa, ale też za to, jak pies czuje się w tym otoczeniu.
Niekiedy bywa tak, że wyprawa w takie miejsce jest dla psa stresująca. Wówczas to właściciel ma obowiązek przepracowania z psem sytuacji, która jest dla niego wymagająca, czy stresująca.
To, co dla człowieka oczywiste (np. ruch uliczny, hałasy, światła), dla psa może być dużym wyzwaniem
"Podstawowym pytaniem, na które musi sobie odpowiedzieć każdy opiekun psa, jest to, czy zwierzak będzie się czuł komfortowo w danym miejscu. Mieszkając z psem w mieście, musimy liczyć się z tym, że na co dzień zwierzęta zderzają się z ogromną ilością bodźców, które mogą być dla niech bardzo trudne.
To, co dla człowieka oczywiste (np. ruch uliczny, hałasy, światła), dla psa może być dużym wyzwaniem, dlatego wizyta w centrum handlowym, zatłoczonej restauracji, czy kawiarni, często nie jest dla niego przyjemnością" - mówi w rozmowie z Interią Katarzyna Migdał, trenerka psów, współzałożycielka szkoły "Co pies na to?" i współautorka książki "Pies w mieście".
Właściciele kochają spędzać czas ze swoimi pupilami, ale czasem też warto zostawić psa w bezpiecznym otoczeniu, jakim jest dom. Godzina lub dwie w samotności dadzą psu możliwość odpoczynku, jeżeli tylko od początku wprowadzimy naukę samodzielnego zostawania w domu.
Nie mogę zostawić psa w domu, bo ma lęk separacyjny - brzmią często komentarze osób, które wszędzie zabierają swoje psy ze sobą. Pojawia się jednak wtedy pytanie, czy nie warto przepracować tego poważnego problemu ze specjalistą, zamiast pogłębiać go, będąc z psem całą dobę?
"Drugą kwestią jest to czy nasz pies jest gotowy na tego typu wycieczki - czy nauczyliśmy go spokojnego mijania innych ludzi, czy umie odpoczywać w nowym miejscu, czy poradzi sobie z dużą ilością nowych bodźców (np. w dużym sklepie).
W zdecydowanej większości lepszym rozwiązaniem będzie zabranie psa na długi spacer i wyjście do sklepu bez niego. Jeśli jednak nie mamy takiej możliwości, ograniczmy wizyty w sklepie do minimum, dbając o to, żeby zarówno nasz pies, jak i wszyscy wokół czuli się najbardziej komfortowo" - dodaje na koniec rozmowy Katarzyna Migdał.
Komentarze, które wywołują burzę. Psy milej widziane w restauracjach niż dzieci?
"Wolę restauracje pełną psów, niż rozpuszczonych dzieci, drących się, biegających między stolikami, skaczących po miejscach do siedzenia w butach" - słowa internautki na naszym profilu społecznościowym Kobieta Interia, wywołały burzę w komentarzach.
Każdy oczywiście ma inne preferencje spędzania czasu w kawiarni, czy restauracji, ale sporo punktów gastronomicznych decyduje się obecnie na oznaczenie swojego lokalu jako "przyjazny zwierzętom".
To wówczas jasny komunikat dla właścicieli psów, że są mile widziani ze swoimi psami, a także dla pozostałych klientów, że decydując się na wizytę właśnie w tym miejscu, mogą spotkać obcego psa.
OD AUTORKI TEKSTU
Pies w przestrzeni publicznej, to wciąż temat, który wywołuje burzliwą dyskusję. Czy to w sklepie, czy w restauracji, czy w komunikacji zbiorowej. Sama jestem szczęśliwą właścicielką 4-letniej Lajli, która świetnie zachowuje się w sklepach i lokalach gastronomicznych.
Niekiedy bywało tak, że inni klienci nie zauważali, że pies w ogóle towarzyszy nam podczas posiłku, bo leży pod stołem przez cały nasz pobyt w lokalu.
To jednak nie stało się samo. Od momentu pojawienia się psa w moim życiu, pracowałam z nią nad różnymi zachowaniami i umiejętnościami. Nie możemy wymagać od psa idealnego zachowania, jeżeli nie pokażemy mu, czym ono dla nas jest. To, jak zachowują się psy, jest w lwiej części wynikiem pracy lub jej braku, właściciela z tym zwierzęciem.
Dlaczego odpowiedź na pytanie, czy pies powinien móc wchodzić do sklepów, czy restauracji, jest taka trudna, bo każdy pies i każdy właściciel jest inny.
Nie dziwię się właścicielom lokali, że zakazują wchodzenia do środka z psem, jeżeli wcześniej doświadczyli złych sytuacji z opiekunami psów. Niekiedy jest mi wstyd za właścicieli, którzy nie sprzątają po swoich psach, krzyczą na nie i obwiniają za sytuacje, których winni są oni sami.
To właśnie przez takie osoby widnieją zakazy, a ci, którzy biorą odpowiedzialność za swojego psa i robią wszystko, by potrafił on zachować się odpowiednio w miejscu publicznym, muszą dostosować się do tych zakazów.
Choć czasem bywa i tak, że nawet gdy widnieje tabliczka "zakaz wprowadzania psów", to sprzedawczyni, czy właścicielka lub właściciel lokalu, widząc Laj, mówią "dobra, wejdźcie, widać, że mądry pies" i potem to miejsce dołącza do naszych psiolubnych lokali, gdzie Lajla może liczyć na głaski, bo swoim zachowaniem zarówno ja, jak i ona pokazałyśmy, że pies w sklepie i kawiarni nie taki straszny, jak go malują.