Reklama

Nie trzeba się bać

Rozmawiajmy z dziećmi jak najczęściej i tłumaczmy im, czym są normy społeczne. Czas na to znajdziemy wszędzie: w samochodzie, autobusie czy tramwaju. I nie bójmy się odpowiadać na trudne pytania.


Zdarza się, że w najmniej oczekiwanym momencie z ust naszego malca pada pytanie, które wywołuje u rodzica reakcję, które najkrócej można podsumować zdaniem: "zamurowało mnie!".

Dzieje się tak albo, dlatego, że nie spodziewamy się po dziecku zainteresowania dość filozoficzną kwestią, sądząc, że o tym rozmawiać będziemy najprędzej, kiedy dorośnie, bądź też z powodu okoliczności, które sprawiają, że zadane pytanie staje się kłopotliwe.

Komu zdarzyło się usłyszeć w autobusie głośno wypowiedziane pytanie własnego dziecka - cytuję: "dlaczego siedząca obok pani tak bardzo śmierdzi?", wie o czym mówię...

Reklama

W takiej sytuacji przydaje się umiejętność radzenia sobie z szyderczymi spojrzeniami otoczenia lub refleks w opuszczaniu środka transportu przy najbliższej okazji, ignorując krzyk pociechy, że to przecież jeszcze nie nasz przystanek!

Można jednak bez zbędnego uniesienia oznajmić maluchowi, że to co powiedział było bardzo niewłaściwe i że porozmawiacie o tym jak wysiądziecie, a obrażoną pasażerkę przeprosić.

Tak właśnie dowiadujemy się, których norm społecznych nasze dziecko jeszcze nie przyswoiło i możemy zabrać się do pracy nad ta luką - wyjaśnić, że takie słowa mogły kogoś urazić i lepiej jest w podobnej sytuacji powstrzymać się od pytań lub zadać je szeptem, by nie robić komuś przykrości.

Jest to przykład klasycznej nauki na błędach, której czasami nie da się wyprzedzić zawczasu.

Odpowiedź dostosuj do wieku dziecka

Najlepiej, jeśli odpowiedź dostosujemy do wieku rozwojowego dziecka. Jako rodzice najlepiej znający swoją pociechę intuicyjnie wiemy jakie dobrać słowa i poziom szczegółowości wyjaśnień, by były one przyswajalne dla naszego dziecka.

Czasem odpowiedź zawrzeć się może w jednym zdaniu, ale obserwując zainteresowanie dziecka tematem możemy rozwijać detale i zaangażować różne pomoce (książeczki, rysunki, miniatury). Przykładowo młodsze dziecko pytając, dlaczego dzień się już kończy, może być usatysfakcjonowane odpowiedzią mamy "bo słoneczko musi odpocząć, żeby jutro mieć siłę świecić".

Starszej pociesze można natomiast już próbować tłumaczyć zmienność dnia i nocy dając do ręki latarkę (jako promienie słoneczne), a samemu imitując ruch ziemi małym globusem. To świetna zabawa. Często stanowi też wzbogacenie kolejnych rozmów.

Dziecko pewnie będzie pytać o kraje, na które pada strumień światła, sprawdzać gdzie jest noc, gdy po przeciwnej stronie kuli jest dzień itd.

Zakłopotanie

Często spotykam się u rodziców kilkulatków z odbiorem dziecięcych pytań trudnych jako wprawiających w konsternację. Wymowna mina i hasło "te tematy mamy już za sobą" są dość jasnym komunikatem, że dziecko spytało o kwestie intymne rodziców lub zwyczajnie zaciekawiło się skąd przyszło na świat.

Stanowimy dla naszych malców wzorzec reakcji w różnych sytuacjach, warto więc pokazać dziecku, że z każdym tematem może do nas przyjść i po ludzku porozmawiać (zamiast wić się i kręcić, że to nie tematy dla dzieci i dowie się w odpowiednim czasie, tworząc tabu).

Odpowiedź może być bardzo uproszczona: "Wziąłeś się stąd, że się w sobie zakochaliśmy i zapragnęliśmy mieć dziecko, więc mocno się poprzytulaliśmy i po pewnym czasie u mamy w brzuszku pojawiła się drobinka, która zaczęła rosnąć - to byłeś ty". A my bardzo się ucieszyliśmy, że przyjdziesz na świat." Jest to również okazja do rozmów na temat miłości i innych uczuć.

Warto przy tym dodać, że jest wiele pomocnych książeczek o ciele człowieka, które są dostosowane do różnych grup wiekowych czytelników. Z takich pomocy można także skorzystać np. opowiadając jak to się dzieje, że buzią zjadamy obiadek, potem brzuszek jest przyjemnie najedzony, trawi posiłek, a finalnie mamy do załatwienia sprawę w toalecie.

Równie pasjonujące okazuje się być dla najmłodszych zastanawianie się nad bardziej abstrakcyjnymi pojęciami - np. czym jest czas, jak duży jest kosmos, czym jest przemijanie, a czym nieskończoność.

Dzieci próbują swym rozumem ogarnąć rozmaite, często zawiłe zagadnienia - możemy to robić wraz z nimi, zachęcając do zastanawiania się i odkrywania kolejnych tajemnic otaczającego je świata.

Muszę się zastanowić...

Bywają takie pytania, na które nie mamy gotowej odpowiedzi - to normalne, przecież nie na wszystkie sprawy mamy jasny pogląd czy wyklarowane przekonania. Wtedy najlepszą odpowiedzią dla nas samych i pociechy będzie "To ciekawa kwestia, nigdy wcześniej o tym nie myślałam. Muszę się nad tym zastanowić."

I warto w niezbyt odległym czasie wrócić do tematu, gdy znajdziemy w sobie przemyślenie, którym chcemy się podzielić.

Nie wiem i się tego nie wstydzę

Innym sposobem na sytuację "rodzicielskiej niewiedzy" jest szczere i śmiałe przyznanie się do tego, że nie wiemy (swoją drogą ważny trening dla dziecka, że można czegoś nie wiedzieć) i zaproponowanie wspólnego poszukania odpowiedzi np. u innych dorosłych ("Chodź spytamy, może tata albo babcia to wie."), w książce, muzeum, czy w internecie.

Jeszcze ciekawsze może się okazać odwrócenie zadanego pytania w kierunku dziecka: "A jak ty to rozumiesz, co ty o tym sądzisz?" To może być baza dla pasjonującej dyskusji.

Uczenie myślenia

Z wielu badań wynika jednak, iż najlepszą formą nauki, która gwarantuje najtrwalsze przyswojenie konkretnej wiedzy jest stworzenie takich warunków, żeby dziecko mogło się zaangażować w proces samodzielnego poszukiwania odpowiedzi.

Zadawanie pytań dziecku jest najprostszą do tego drogą. Kiedy dziecko pyta o jakieś zagadnienie i czeka na gotową odpowiedź rodzica jego umysł jest bardziej bierny niż, gdy zwrócimy się do dziecka z pytaniami umożliwiającymi mu dojście do odpowiedzi po swojemu.

Chcąc aktywizować u dziecka proces myślenia i uczyć je dochodzenia do własnych wniosków, czy sprawnego poszukiwania rozwiązań, zachęcajmy pociechy do zastanawiania się nad danym zagadnieniem wspólnie z nami.

Zachęcajmy dzieci do zadawania pytań

Zatem, gdy dziecko zwraca się do nas z ciekawiącą je kwestią nie urywajmy tematu jedynie zdawkowym wyjaśnieniem. Podpytujmy malucha o sprawy związane z danym zagadnieniem, pokazujmy jego wieloaspektowość poszerzając wątek.

Osoby, które potrzebowałyby zainspirować się w sposobie zadawania pytań dzieciom i wspólnego eksplorowania intrygujących je kwestii godny uwagi jest program "Hugo, co to znaczy?*", którego konstrukcja oparta jest właśnie na omawianej zasadzie.

Główne zagadnienie np. czym jest mądrość, cierpliwość czy muzyka w interesujący sposób odkrywane są kolejnymi pytaniami. Tym sposobem można wraz z dzieckiem udać się w fascynującą podróż poznawania świata i siebie nawzajem.


Tekst: Katarzyna Scheibe, psycholog dziecięcy


* "Hugo, co to znaczy?" to program dla dzieci w wieku 4-7 lat, zawierający elementy filozofii podanej w bardzo atrakcyjny i przystępny dla maluchów sposób. Serial został stworzony w oparciu o wielokrotnie nagradzane książki popularyzatora filozofii wśród dzieci i dorosłych, Oscara Brenifiera. "Hugo, co to znaczy?" to piękna wizualnie, zabawna, zaskakująca i wartościowa podróż po krainie abstrakcyjnych pojęć i ważnych pytań. Program udowadnia, że filozofia nie ma nic wspólnego z nudą czy powagą, i że jest zbyt fajna, aby czekać na nią, aż się dorośnie. Można oglądać go w POLSAT JimJam codziennie o godz. 07.00, 12.45, 14.50 i 18.50, a od pon. do pt. dodatkowo o godz. 17.00.

materiały prasowe
Dowiedz się więcej na temat: wychowanie | rodzicielstwo | psychologia dziecięca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy