Piąta edycja programu "Love Island. Wyspa miłości" dobiegła końca
Wszyscy uczestnicy programu "Love Island. Wyspa miłości" pakują walizki! Tak, tak... Piąta edycja randkowego show dobiegła końca. Od pierwszych dni dostarczała nam niesamowitych emocji, uczestnikom fundowała niespodziewane zwroty akcji i zmiany zasad gry, a widzom prawdziwe miłosne widowisko.
W tym tygodniu z willą pożegnają się już wszyscy, również wasi ulubieńcy, dla których finał zakończył się happy endem. Zwycięska para miała dwie możliwości zakończenia swojej przygody z programem i/lub partnerem. Zakochani mogli postawić na siebie nawzajem lub wybrać gotówkę. Wybrali siebie!
Z programem i urokliwą Andaluzją żegna się również Karolina. Po takim rozsmakowaniu w hiszpańskiej kuchni, kulturze, architekturze i tradycjach zamknięcie walizki na pewno nie przyjdzie jej z łatwością. A coś mi mówi, że i tak skończy się nadbagażem.
Całe szczęście, że to co najcenniejsze, czyli wspomnienia, żadnej miary nie znają i nie straszne im ograniczenia bagażowych luków. Dlatego głodni wrażeń, wciąż z niezaspokojonym apatytem ruszamy dalej, ruszamy po więcej. Więcej atrakcji, więcej aktywności, więcej miejsc do zobaczenia! "Viva España"!
Jak kończyć przygodę to tylko z przytupem, a najlepiej w galopie!
Zabieramy Karolinę do maleńkiej Zahary de los Atunes na prawdopodobnie najbardziej kameralną plażę południa Hiszpanii, której piaszczysty brzeg, z szerokim i łagodnym zejściem do wody, jest wymarzonym miejscem na konną przejażdżkę o zachodzie słońca!
Tak, wiemy i z góry przepraszamy. Zrobiliśmy to z premedytacją. Tak chcieliśmy pożegnać się z wami i takie zakończenie hiszpańskiej przygody z wyspą miłości zaproponować naszej "Indianie Gilon". Konia z rzędem temu, kto z takiej okazji by nie skorzystał. Wam polecamy i to miejsce, i stadninę Gracieli Mitsans Domeliq, która nie tylko pomoże wam dobrać konia, ale i chętnie potowarzyszy w przejażdżce i opowie o okolicy.
Jak swój wybór uzasadniła nasza prowadząca: "Kto na białym koniu nie siedział, nie siedział na dobrym", tak też zrobiła i dosiadła najjaśniej umaszczoną klacz i kłusem ruszyła wzdłuż spokojnych fal Morza Śródziemnego.
Jednak swój ostatni dzień z ekipą realizacyjną Polsat Go rozpoczęła w Tarifie, najbardziej na południe wysuniętym mieście Półwyspu Iberyjskiego z najdalej, a jakżeby inaczej, wysuniętym na południe punktem lądowym Europy, Punto de Tarifa. Być w Andaluzji i nie przyjechać do Tarify, to jak być w Paryżu i nie zobaczyć wierzy Eiffla. Dlaczego? Powodów do złożenia tu wizyty nie brakuje.
Zobacz również:
Nie licząc pobudki wymienionej wyżej, być może błahej, skreślania z listy miejsc tych "najbardziej", zacznę od spiritus movens, który przyciąga na Playa de Los Lances setki tysięcy amatorów sportów wodnych. Spotykające się tu wiatry Levante i Poniente wzburzają łączące się wody z lewej strony Morza Śródziemnego z wodami Oceanu Atlantyckiego po stronie prawej. Taki mariaż czyni Tarifę mekką surferów, kitesurferów i windsurferów. Nawet jeśli nie w smak wam słona woda czy sporty wodne, w tym miejscu trzeba postawić nogę chociażby po to, by zdetronizować nasze kieleckie. Tu naprawdę... wieje! Wiatr zrywa czapki, berety, tupety. Nie ma takiego lakieru do włosów i takiego kleju, co by z tymi wiatrami wygrał ;).
Poza tym pamiętajcie, jesteście na Costa de la Luz, więc wrzućcie na luz i zapomnijcie o fryzurze! Zjedzcie dobre śniadanie i nie wkładajcie ciuchów, z których pęd powietrza zrobi żagiel. Chyba, że chcecie sprawdzić się w swobodnym locie i wylądować na przykład na dachu Zamku Castillo de Guzman el Bueno i stąd rzucić okiem na port i rozciągające się w oddali wybrzeża Afryki.
Tym, którzy od wiatru stronią, polecamy niespieszny spacer w górę miasta. Po drodze czekać na was będą liczne sklepy z pamiątkami, odzieżą dla surferów i w stylu boho, kawiarnie i bary tapas. To jedno z najlepszych miast do zrobienia zakupów przed powrotem do kraju. Zachęcamy was również do śmiałego wchodzenia w wąskie uliczki. Te zdają się prowadzić na zaplecza restauracji, tymczasem po kilku, kilkunastu metrach ich ciasnego korytarza otwierają na place i patia pełne mieszkańców zaspakajających apetyty i gaszących pragnienie.
Osmagani wiatrem, obkupieni pamiątkami, pełni wrażeń i wspomnień powoli się pakujemy i próbujemy zamknąć walizki. Wracamy do domów. Żegnamy się z wami, by zobaczyć za chwilę w kolejnej, szóstej edycji na Love, love island...
Elżbieta Sawerska
***
Zobacz również: