Marek Torzewski o nowotworze złośliwym: "Osoby wokół przeżywają bardziej, niż chory, a nikt się nimi nie opiekuje"

W najnowszym odcinku podcastu video "Zdanowicz pomiędzy wersami" dziennikarka Katarzyna Zdanowicz rozmawiała z Markiem Torzewskim, śpiewakiem operowym, autorem takich piosenek jak: "Do przodu Polsko!", czy "Nie oczekuję już" oraz Barbarą Romanowicz-Torzewską, aktorką oraz żoną artysty i jego menadżerką. Para opowiedziała o swoim prawie czterdziestoletnim związku małżeńskim, który niedawno musiał zmierzyć się z dużym kryzysem ze względu na zachorowanie przez artystę na raka złośliwego. Cały odcinek dostępny poniżej.

Marek i Barbara Torzewscy u Katarzyny Zdanowicz
Marek i Barbara Torzewscy u Katarzyny ZdanowiczINTERIA.TV

"Najstraszniejsze było czekanie" Barbara i Marek Torzewscy o chorobie nowotworowej. "Zdanowicz pomiędzy wersami"

Barbara i Marek Torzewscy są parą od niespełna czterdziestu lat. W ciągu tego czasu w związku doświadczyli wielu pięknych chwil, ale również kryzysów. Największym z nich była choroba nowotworowa Marka Torzewskiego. Tak opisuje tamten czas:

To był którego nikt z nas się nie spodziewał, który ja przeszedłem bardzo źle. To był kryzys, który nigdy nie sądziłem, że mnie dotknie. Teraz z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że nie zdałem egzaminu. Dlatego, że ja się poddałem. Pierwsze półtora miesiąca to było totalne poddanie się temu wyrokowi. Myślałem, że dam sobie radę - nie dałem. Totalnie odpuściłem walkę, byłem innym człowiekiem. Trudno to opisać słowami, to była totalna apatia.

Barbara Torzewska - żona i managerka wokalisty, opowiedziała o momencie, w którym wraz z mężem dowiedzieli się o chorobie. Marek źle się czuł, więc Barbara poprosiła go o zrobienie badań krwi. Wyniki okazały się bardzo złe, a dodatkowe markery nowotworowe wykazały, że wokalista zmaga się z rakiem.

Poruszyłam niebo i ziemię i okazało się, że rak jest, ale nie było wiadomo, czy złośliwy. Musieliśmy czekać trzy tygodnie na wynik, bo to, że jest i jest duży, to było straszne, ale najstraszniejsze było czekanie na informację czy rak jest złośliwy. Te trzy tygodnie były nie do zniesienia.

Tenor Marek Torzewski dodaje, że przez ten czas był obojętny. Twierdził, że "będzie co będzie". Jednak w momencie potwierdzenia się diagnozy raka złośliwego, coś w nim pękło. Tłumaczy:

Wtedy mnie coś ścięło. Po diagnozie wracaliśmy w milczeniu i właściwie od tego momentu przez półtora miesiąca nie było ze mną kontaktu

"Myślałam, że nie znaczę dla ciebie nic, byłeś niedobry dla mnie, moja psychika była na wykończeniu". Jak zachowuje się osoba chora? Barbara i Marek Torzewscy u Katarzyny Zdanowicz

Jak wygląda życie z partnerem, który choruje na śmiertelną chorobę i nie chce się leczyć? Barbara Torzewska u Katarzyny Zdanowicz opisała uczucia towarzyszące jej po diagnozie męża:

Ten kryzys był dla mnie, jako żony, na pewno najgorszy. Wtedy po prostu mówiłam: "Nie znaczę dla ciebie nic, Mareczku żyj dla mnie, dla Agatki, ja cię proszę". Nie rozumiałam tego. Byłeś dla mnie niedobry, zabierałeś mi komórkę, byłeś niegrzeczny. Moja psychika była na wykończeniu totalnym

Marek Torzewski dodaje:

Basia nie znała mnie, ja nie znałem siebie, córka mnie nie znała z tej strony. Leżałem, patrzyłem w sufit, oglądałem telewizję
Osoby wokół ciebie chcą dla ciebie jak najlepiej. Natomiast są takie momenty, że tego nie zauważałem. To one potem przeżywają, bo ty dostajesz leki, ty chodzisz na terapię. Osobami, które się opiekują nikt się nie opiekuje
komentuje Marek Torzewski

"Pies spowodował, że wstałem z łóżka. Obiecałem zaśpiewać na ślubie córki". Marek Torzewski o walce z chorobą. "Zdanowicz pomiędzy wersami"

Tenor Marek Torzewski wyznaje, że jedyne, co było w stanie zmotywować go do wyjści z łózka w pierwszym momencie choroby to jego pies - Nikita, którego zabrał ze sobą do studia:

Jedyna rzecz, która mnie mobilizowała do tego, żebym wstał, jest ten maluch - Nikita, piesek. Dlatego dzisiaj go zabrałem, bo to jest piesek który spowodował, że ja wstałem

Kolejną motywacją do podjęcia walki o swoje zdrowie i życie była dla Marka Torzewskiego jego córka Agata. Opowiada on, że po półtora miesiąca od diagnozy odwiedziła go córka i po prostu na niego nakrzyczała:

Stanowczym, mocnym tonem powiedziała: "Słuchaj, musisz zacząć się leczyć, bo obiecałeś, ze zaśpiewasz na moim ślubie". I muszę ci powiedzieć, że ja wtedy siedziałem i chwilę pomyślałem i mówię: "Okej, to zaczynami". I coś się otworzyło - wróciłem do świata ludzi normalnych. Dlaczego tak się stało i w jaki sposób - nie wiem. Nie mam pojęcia. Zacząłem zupełnie inaczej myśleć. Zaczęła się walka, która, miejmy nadzieję, przyniesie dobre efekty
opowiada Marek Torzewski

Marek Torzewski rozpoczął eksperymentalne leczenie nowotworu złośliwego pięć lat temu. Jego walka o zdrowie nadal trwa.

Cały odcinek:

Zdanowicz pomiędzy wersami. Odc. 52: Barbara Romanowicz-Torzewska i Marek TorzewskiINTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas