3 nieoczywiste miasta we Włoszech idealne na jesienny wypad. Krajobrazy to dopiero początek
Włochy to zdecydowanie jedna z najpopularniejszych destynacji wśród Polaków. Rodacy, doceniając zarówno smaczną kuchnię, jak i niemal niekończącą się liczbę zabytków, z uwagą i zachwytem chętnie przemierzają uliczki Rzymu, Neapolu, Mediolanu czy Wenecji. Słoneczna Italia oferuje jednak o wiele więcej. Oto nieoczywiste miejsca, w których zachwycą cię jesienne krajobrazy. Dodatkowo - mniej zapłacisz i zapomnisz o tłumach turystów. Planując krótki city break, weź je pod uwagę.
Włoska Alba. Miasteczko truflami słynące
Włoski Turyn, kojarząc się polskim turystom głównie z Całunem Turyńskim, zapisał się w świadomości wielu jako ponure, zupełnie niepasujące do włoskich wzorów miasto. Stolica Piemontu potrafi jednak zaskoczyć niejednego.
Turyn to pierwsza stolica i najważniejsze włoskie miasto, które kusi dziś wieloma zabytkami i cennymi dziełami sztuki. Bywa przy tym chętnie wybierane przez turystów z Polski - po sezonie bilety lotnicze można bowiem dorwać w wyjątkowo atrakcyjnych cenach. Będąc w stolicy Piemontu, warto zaplanować jednak nieco dłuższą wycieczkę. Oto bowiem, oddalona o około 50 kilometrów od miasta, podróżnych zachęca niepozorna Alba. Leżąca w prowincji Cuneo, tuż nad brzegiem rzeki Tànaro zachwyca malowniczymi widokami, wyjątkową kuchnią i długoletnią tradycją winiarską. Szkoda więc nie skorzystać.
Zobacz również:
Alba, wraz z obszarem Langhe, Roero oraz Monferrato, wpisana została na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Wszystko z uwagi na wyjątkowy, utrzymywany tam krajobraz uprawy winorośli. Niewielka miejscowość znajduje się bowiem w samym sercu regionu winiarskiego Langhe w Piemoncie, już od pierwszych chwil poruszając otaczającą ją scenerią. Zauważysz tam zarówno zabytkowe, małe miejscowości, jak również pofałdowane, porośnięte winoroślami wzgórza, które jesienią nabierają wyjątkowego klimatu.
Jesień to jednocześnie początek sezonu dla włoskich grzybiarzy. Ci ruszają wówczas na poszukiwania trufli - traktując to zajęcie nie tylko jako pasję, ale również jako prawdziwy "sport regionalny". Albę warto odwiedzić w tym roku w okresie od 12 października do 8 grudnia. Wtedy w mieście odbywa się bowiem coroczny Międzynarodowy Festiwal Trufli. Późniejszych doznań smakowych pozazdrości niejeden.
Viterbo. Włosi znają, Polacy nie mają pojęcia
Na liście jesiennych, włoskich destynacji dużymi literami zapisany powinien zostać region Tuscia. To tam, znane wśród Włochów, ale zupełnie nieodkryte przez zagranicznych turystów, leży miasteczko Viterbo. A jeśli ono ma do zaoferowania sporo, aż trudno sobie wyobrazić, co można zobaczyć w jego okolicach.
Viterbo leży około 80 kilometrów na północ od Rzymu, dając tym samym prostą okazję na jednodniowy, krótki wypad ze stolicy Włoch. I chociaż swój rozkwit przeżywało w XIII wieku, kiedy było siedzibą kurii papieskiej, do dziś zachwyca zachowanym, unikalnym, średniowiecznym charakterem. Jesienią, kiedy po uliczkach roznosi się zapach pieczonych kasztanów i trufli (z których słynie miasto) nabiera zaś wyjątkowej atmosfery.
Będąc w tym miejscu, warto zarezerwować sobie również nieco czasu na podróż do znajdującego się w pobliżu Civita di Bagnoregio - nazywane jednym z bardziej unikalnych miejsc we Włoszech. Civita di Bagnoregio to niewielka wioska, usytuowana na samotnej skale, połączonej z lądem jedynie wąskim mostem. Z uwagi na swoje odosobnienie i malowniczość, której nabiera jeszcze mocniej wraz z nadejściem jesieni, nazywana bywa "Umierającym Miastem".
Mimo iż miasteczko jest niewielkie, jego urok jest wręcz niepowtarzalny. Kamienne domy, zbudowane z lokalnego materiału wulkanicznego zadziwiają swoim wyglądem, zaś uliczki i plac - dosłownie wciśnięte w skałę, stanowią labirynt, który zaprasza wręcz do odkrywania. Podobny spacer dostarczy niezapomnianych wrażeń.
Toskańskie Potigliano. Miasteczko na tufowej skale
Jako cel swojej włoskiej podróży obierając urokliwą Toskanię, obok Pizy, Sieny czy Florencji, warto pamiętać również o tych nieco mniejszych miejscowościach - ukrytych i nieodkrytych, ale zachwycających. A przede wszystkim - zaskakujących swoją historią.
Mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Rzymem a Pizą, na południowych krańcach Toskanii, w górę wznosi się niewielkie miasteczko - Pitigliano - swoim obliczem dając dowód na to, że wciąż istnieją miejsca, w których czas stanął niemalże w miejscu.
Stara, gęsta zabudowa tworzy tam bowiem prawdziwy labirynt wąskich uliczek, które kryją w sobie niewielkie podwórka, tajemnicze zakątki i tarasy widokowe (z których, szczególnie jesienią, rozciągają się zapierające dech w piersiach krajobrazy). Całość otoczona jest zaś lasem, który kusi miłośników pieszych wędrówek. Cisza i spokój są tutaj wszechobecne.
Kiedy poczujesz przesyt ilością turystów, którzy z zachwytem podziwiają najważniejsze, włoskie miejscowości, Pitigliano zachwyci opanowaniem. Da przy tym nawet szansę na podglądnięcie codziennego życia mieszkańców. W tej okolicy zdaje się być ich bowiem wciąż więcej niż podróżnych.
Pitigliano nazywane jest miastem na tufie. Powstało bowiem na lekkiej, porowatej i dość zwięzłej skale, która składa się głównie z piasku i popiołu wulkanicznego - dając tym samym wspomnienie wulkanicznej przeszłości tego regionu. Kamień łatwo poddaje się jednak działaniu czynników atmosferycznych, co przed laty postanowili wykorzystać Etruskowie - budując tam swoje miasto.
Dziś z malowniczej tufowej skały wyrastają średniowieczne budynki, optycznie dosłownie zlewając się z powulkanicznym podłożem. Nad uliczkami suszy się zaś pranie, a zaułków, w których toczy się normalne, codzienne życie, wciąż nie opanowała jeszcze turystyka. Warto więc wybrać się na spacer i zatopić w klimacie tego miejsca. A przy okazji, koniecznie spróbować tamtejszego specjału - ciastka sfratto, przygotowywanego z dodatkiem lokalnego wina, orzechów, miodu i pomarańczy.