Jedziesz na wakacje? Tych atrakcji unikaj: “Wizyta spowodowała we mnie tylko smutek, zmartwienie i strach”
Wybierając się na wakacje, szczególnie te zagraniczne, nie ma nic dziwnego w tym, że chcemy zobaczyć i przeżyć jak najwięcej. Egzotyczne kraje często oferują niecodzienne dla Europejczyka atrakcje. Okazuje się jednak, że niektórych z nich powinniśmy się wystrzegać, jeżeli nie chcemy przyczyniać się do wykorzystywania zwierząt. Jazda na słoniach, pływanie z delfinami, ale również niektóre atrakcje, które możemy znaleźć na mapie Polski - wykorzystywane są w nich zwierzęta. Jakich atrakcji turystycznych na wakacjach lepiej unikać, jeżeli nie chcemy przyczyniać się do wykorzystywania zwierząt? Oto lista.
Spis treści:
Wzięła małpkę na ręce i... wybuchnęła płaczem. Dramat dzikich zwierząt w turystyce
Małpki w Tajlandii od wielu lat wykorzystywane są do zbierania kokosów. Są nielegalnie pozyskiwane, przykute łańcuchami i zmuszane do fizycznej pracy. Zanim zaczną swoją “karierę", małpy są poddawane szkoleniom, podczas których często są bite, trzymane na słońcu w niewielkich klatkach i torturowane - twierdzą śledczy PETA. Okazuje się, że małpki w tym kraju są nie tylko wykorzystywane do zbierania kokosów, ale również jako atrakcja dla licznie odwiedzających ten kraj turystów.
Twórczyni internetowa Rory Eliza to australijska blogerka z prawie 7 milionami obserwatorów na TikToku. Kobieta podzieliła się nagraniem, w którym wybucha płaczem. Vlogerka opowiada o swojej wycieczce do Tajlandii. Twierdzi, że miała ochotę pogłaskać małpki, które żyją w tym kraju, dlatego wybrała się do miejsca, które oferuje turystom możliwość spędzenia czasu z małą małpką. Kobieta na nagraniu zalewa się łzami, kiedy opowiada, co zastała na miejscu. Małpki były przykute łańcuchami. Wstawiła również nagranie, w którym pokazuje, jak trzymana przez nią małpka wyrywa się od pracownika tego miejsca i chce zostać na jej kolanach.
Gdybym tylko wiedziała, że tak to będzie wyglądało, nigdy bym tam nie poszła, nie zapłaciła pieniędzy, nie wspierała. To było tak okrutne. Trzymałam tę małpkę w ramionach, a ona była absolutnie przerażona. Za każdym razem, kiedy pracownik próbował ją ode mnie zabrać, ona krzyczała i syczała na niego
Wyszłam stamtąd przerażona i zapłakana. Muszę usunąć wszystkie zdjęcia i nagrania z tego miejsca, ponieważ łamią mi serce. Nie wspierajcie tego, nie płaćcie za odwiedzanie takich miejsc. Żałuję, że nie wiedziałam tego wcześniej
W komentarzach zawrzała dyskusja. Użytkownicy podzielili się na dwie grupy - jedna z nich była w szoku, że do czegoś takiego dochodzi, druga była w szoku, że tak wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że zwierzęta w takich miejscach są wykorzystywane wyłącznie w celach zarobkowych i traktuje się je źle.
To łamie serce
Naprawdę trudno mi zrozumieć, czego się spodziewałaś po takim miejscu
Przytulanie leniwców, pływanie z delfinami itp. to wszystko to samo. To dzikie zwierzęta, zostawcie je w spokoju!
Zobacz również:
- Najpiękniejsze miejsca na narty w Europie. Jedno z nich tuż przy polskiej granicy
- To miasto znalazło się w pierwszej dziesiątce. Polacy go nie doceniają
- Obcokrajowcy zachwyceni "ukrytym klejnotem Polski". Jesienią bywa zapomniany
- Dolnośląska perełka dla narciarzy. Ceny karnetów wciąż tańsze niż w Zakopanem
- Podobne, a nawet gorsze okrucieństwo dzieje się u nas, w Australii - zasugerowała inna z użytkowniczek. Nie tylko odległe kraje zarabiają na przemocy względem zwierząt ku uciesze turystów. Odbywa się to również w Polsce.
Polskie atrakcje turystyczne, których lepiej unikać. Zwierzęta będą ci wdzięczne!
1. Konie i Morskie Oko
Konie przewożące turystów na Morskie Oko od wielu lat budzą kontrowersje. Okazuje się, że sprawa koni z Morskiego Oka ciągnie się już od 10 lat w prokuraturze, a konie nadal wożą turystów, niezależnie od pogody. Sprawa zyskała rozgłos, kiedy w 2009 roku jeden z koni zmarł na oczach turystów. "Konie mają ciągnąć o przynajmniej tonę za dużo, są przeciążone i zmęczone" - tłumaczy Anna Plaszczyk z Fundacji Viva! w rozmowie z OKO.press.
Zwierzęta te są wykorzystywane jako atrakcja turystyczna w wielu innych miastach. Dużą popularnością cieszą się przewozy dorożką zaprzęgniętą w konie w Krakowie. Kilkukrotnie miejsce miała sytuacja, podczas której któryś z koni zasłabł, stojąc w upalny dzień na płycie zabetonowanego krakowskiego rynku. Nagrania pokazują również, jak wykorzystywane do przewozu konie, wystraszone remontami drogowymi, taranują ulice.
Zobacz również: Mofety w Małopolsce. Łemkowie wierzyli, że oddycha tu piekło
2. Papugarnie
Kolejną atrakcją Zakopanego są papugarnie. Podobne jednak znajdziemy również w innych miastach Polski. Ptaki można tam nakarmić z ręki, mogą również usiąść na człowieku. Takie atrakcje reklamowane są jako idealne dla dzieci. Z opinii o jednej z papugarni w Zakopanem, dowiadujemy się, że ptaki są tam wystraszone - żyją w małych klatkach, a obsługa nie informuje o tym, jak bezpiecznie przebywać ze zwierzętami. Syn jednego z internautów miał zostać zraniony przez wystraszonego ptaka w powiekę - Na szczęście nie uszkodził oka - informuje mężczyzna.
W środku niewielkie pomieszczenie, w którym ptaki nie mają gdzie się ukryć przed ludźmi, gdy nie mają ochoty na obcowanie z nimi. Wiele z nich bez piór, ewidentnie zmęczone, strachliwe lub agresywne. Nie polecam
Proszę Państwa, proszę nie chodzić do takich miejsc jak to. To zdecydowanie nie są odpowiednie warunki dla tych bardzo inteligentnych ptaków. Papugi nie są zadbane - mają przerośnięte dzioby, pazury czy świerzb - takimi ptakami powinien zająć się weterynarz!
3. Karmienie małpek
"Interaktywne zoo" z północno-wschodniej Polski reklamowało się możliwością nakarmienia szopa i pogłaskania małpki. Zoo miało być idealnym miejscem dla dzieci, które marzą o pogłaskaniu dzikiego zwierzęcia, a największą popularnością miał cieszyć się szop, który uwielbiał gładzenie po brzuszku i karmienie rodzynkami - czytamy w tekście na temat tego miejsca.
Opinie o tym miejscu nie są już tak bajeczne:
Małe dzieci, wydające okrzyki ekscytacji i radości, sprawiały duże zamieszanie i harmider. Dobór zwierząt w moim odczuciu nie do końca przemyślany. Chomiki, które są nocnymi zwierzętami, były wręcz maltretowane przez dzieci, które wyciągały je z domków i brały na ręce. Zwierzęta też wydawały się bardzo przekarmione, cały dzień są karmione przez odwiedzających, szczególnie widać to po szopie praczu
Wydaje mi się, że co chwilę wchodzący ludzie do klatek nie oddziałują dobrze na zwierzęta. Niektóre wydawały się być już zmęczone albo zestresowane
Zwierzęta są przetrzymywane w tragicznych warunkach, wręcz torturowane. Ludzie pracujący tam mają gdzieś dobro zwierząt. Są przekarmione, zestresowane i ściśnięte w małym pokoju. Wizyta spowodowała we mnie tylko smutek, zmartwienie i strach o te biedne stworzenia. Moja dziewczyna, która bardzo chciała zobaczyć szopa, prawie się rozpłakała na jego widok
Skomentował. użytkownik, który dodaje, że miejsce powinno zostać zamknięte. I tak się wydarzyło - 11 listopada ubiegłego roku “interaktywne zoo" zakończyło swoją działalność na stałe z “niezależnych powodów", których nie upublicznia, a zwierzęta trafiły do innego zoo. Niestety, według informacji od internautów, warunki zwierząt wcale się nie poprawiły
Stan zwierząt... Prosi o pomstę do nieba. Bardzo niezadbane zwierzęta
Jedziesz na zagraniczne wakacje? Tych atrakcji unikaj. Lista
Egzotyczne kraje to również egzotyczne zwierzęta, które cieszą się dużym zainteresowaniem turystów z zagranicy. Niestety, bardzo często za niewinnym pływaniem z delfinami, czy przytulaniem małpek kryje się ogromna tragedia zwierząt, które są męczone, zmuszane do pracy, a nawet zabijane - wszystko po to, by właścicel mógł zarobić na nieświadomych turystach. Oto lista najbardziej okrutnych atrakcji turystycznych:
1. Pływanie z delfinami
Delfiny są uznawane za jedne z najbardziej inteligentnych zwierząt. Potrafią współpracować z człowiekiem, są również urocze i towarzyskie, dlatego wiele osób pragnie ich towarzystwa. Okazuje się jednak, że właśnie przez swoją przyjacielskość, delfiny cierpią. Delfiny, z którymi pływają turyści, są pozyskiwane z dziczy. Te urodzone już w np. delfinariach, często są oddzielane od matek, czy stad, a delfiny to zwierzęta stadne, które potrzebują towarzyszy ze swojego gatunku. Delfiny potrzebują również ogromnej przestrzeni, by czuć się dobrze, a baseny, czy oceanaria to ułamek terenu, który zaspokaja ich potrzeby pływania. Dodatkowo, wody w basenach są chlorowane i mają o wiele wyższą temperaturę, niż ta, do której przystosowane są delfiny, przez co często ulegają oparzeniom i zranieniom. Wbrew powszechnej opinii, definy się nie śmieją - ich wyraz twarzy dla ludzi po prostu tak wygląda, jednak nawet nieszczęśliwy delfin przybiera “uśmiech". Delfiny, które nie są w stanie już pływać z ludźmi, często są zabijane i sprzedawane na mięso. Inne często umierają ze stresu.
Zobacz również: Ile kosztują wakacje 2023? Jest drożej, ale i tak jeździmy
2. Jazda na słoniu
-Słoń to potężne, silne i wytrzymałe zwierze, dlaczego więc na nim nie jeździć? Przecież nic mu się nie stanie - można pomyśleć. Okazuje się, że właśnie dlatego nie powinniśmy wykorzystywać ich do jazdy. By przystosować słonie do takiej atrakcji turystycznej, jaką jest ujeżdżanie, zabierane są od matek zaraz po urodzeniu. Później przechodzą trening, który polega na biciu i zadawaniu bólu - nie tylko fizycznego, przez co słonie trzymane w niewoli często się samookaleczają. Zamiast tego, można wybrać się na afrykańskie safarii i zobaczyć te wspaniałe zwierzęta w dziczy.
3. Degustacja kawy Kopi Luwak
Kopi Luwak to najdroższa kawa na świecie, produkowana z zebranych odchodów łaskuna palmowego. Pozyskując ją z odchodów dziko żyjącego zwierzęcia, można wyprodukować jej jedynie kilkaset tysięcy kilogramów rocznie, dlatego nieuczciwi handlarze np. na Bali stworzyli farmy, do których odławiają dziko żyjące łaskuny i karmią je na siłę ziarnami kawy, by produkowały jak najwiecej odchodów. Zwierzęta te są męczone, przekarmiane i często umierają w bólu i męczarniach. Zamiast picia Kopi Luwak, można zdacydować się na dobrą, ale zwykłą kawę.
4. Zaklinacze węży
W Maroko, Indiach czy wielu innych krajach, spotkać można “zaklinaczy węży", którzy oferują turystom zdjęcia za opłatą. Okazuje się, że “zaklinacze węży" to tak naprawdę szukający sposobu na zarobek mieszkańcy danego regionu, którzy nielegalnie łapią w lasach węże i zszywają, tak, by nie mogły ugryźć. Niestety, taki wąż żyje tylko kilka dni, ponieważ nie może jeść. "Zaklinacze" wyrzucają więc martwe węże, łapią kolejne i tak w kółko.
5. Głaskanie lwiątek, tygrysków, szczeniąt gepardow
Kto nie chciałby przytulić się do uroczego małego lwiątka czy tygryska? Takie niewinne pogłaskanie dzikiego malucha wcale niewinne nie jest, bo przekreśla dla niego szansę na normalne życie. Udomowione dzikie zwierzę już nigdy nie będzie w stanie wrócić do dziczy. Istnieje też duże ryzyko tego, że kiedy dorośnie, zostanie zabite, ponieważ wielu hodowcom nie opłaca się utrzymywanie dorosłych tygrysów, czy lwów, które zjadają wiele kilogramów mięsa dziennie. Z pozoru niewinne głaskanie szczeniąt dzikich zwierząt przyczynia się do ich wykorzystywania i utrudnia wysiłki na rzecz ochrony gatunku.
Nieetyczne atrakcje turystyczne. Jak je rozpoznać?
Przed podjęciem decyzji o odwiedzeniu miejsca, w którym zwierzęta są atrakcją, warto sprawdzić, w jakich warunkach są przetrzymywane. Mogą w tym pomóc opinie w internecie, informacje na stronie internetowej danej atrakcji, czy po prostu zapytanie obsługi na miejscu. Gdzie mieszkają zwierzęta? Czy mają możliwość, by odpocząć od gapiów? Czy są pod stalą opieką weterynarza i jak dba się o ich dobrostan? Takich informacji warto szukać, by odpowiedzieć sobie na pytanie, czy w danej atrakcji turystycznej zwierzęta są szanowane, czy raczej wykorzystywane. Warto pamiętać, że odwiedzanie miejsc, w których zwierzęta są żle traktowane - płacenie za bilet wstępu - to bezpośrednie przyczynanie się do dalszego znęcania się nad nimi dla zarobku.