Tajemnicze mofety przy polskiej granicy
Naturalny wyziew dwutlenku węgla z głębi ziemi, który niegdyś uchodził za „oddech piekła”. A i czasami można było tu ponoć usłyszeć śpiew diabła. Mofety występują tylko w miejscach o szczególnej budowie geologicznej. W Polsce ciekawe zjawisko można zobaczyć w Beskidzie Sądeckim. Jeśli wybieramy się do Krynicy-Zdroju czy Muszyny, warto dodać do listy zwiedzania Tylicz i Jastrzębik.
Spis treści:
Drobne pęcherzyki wręcz wyskakują ze szczelin w ziemi i tańczą do tylko sobie znanego rytmu. Mofety - bo tak nazywa się to zjawisko - są rodzajem ekshalacji wulkanicznych. Chłodny wyziew ma temperaturę niższą niż 100 st. C i zawiera przede wszystkim dwutlenek węgla. Bulgoczące zbiorniczki znajdują się w również w Polsce.
Jeśli w naszych podróżniczych planach widnieje pobyt w Krynicy-Zdroju czy Muszynie, warto uwzględnić wizytę przy "wrotach piekieł" w swoim harmonogramie. Ciekawe zjawisko można zobaczyć w Tyliczu i Jastrzębiku. Z występującymi tu mofetami wiąże się wiele ciekawych historii. Jedna z nich rozegrała się w epoce PRL-u. Mofeta służyła wówczas jako miejsce hodowli alg dla polskich kosmonautów.
Mofeta w Tyliczu. Hodowla alg dla polskich kosmonautów
W Tyliczu rozegrała się prawdziwa kosmiczna historia. Nim jednak miała miejsce, mieszkańcy okolicznych terenów wykorzystywali wydobywającą się wraz z dwutlenkiem węgla ochrę (zwietrzelina skał i iłów pełna związków żelaza) w miejscowych hutach. Bo znajdujące się na tym obszarze mofety były znane Łemkom i Polakom co najmniej od XVI wieku.
Z kolei w XX wieku mofety stały się miejscem hodowli alg słodkowodnych. Na taki pomysł wpadli polscy badacze, którzy w czasie PRL-u poszukiwali odpowiedniego jedzenia dla astronautów. I tak, w Tyliczu funkcjonowało sekretne centrum badań działające pod przykrywką ośrodka rolniczego. Ze względu na tajny charakter przedsięwzięcia, po zakończeniu akcji mofeta została zasypana. W otoczeniu mofety można jeszcze zobaczyć specjalne "donice", w których były hodowane algi.
Jeszcze jedna ciekawostka: mofeta w Tyliczu składa się z 11 połączonych ze sobą kręgów, a woda mineralna każdego z nich smakuje inaczej.
Mofety w Polsce. Łemkowie wierzyli, że oddycha tu piekło
Zobacz również:
Jak widać, z mofetami wiąże się wiele fascynujących opowieści. Zamieszkujący te tereny Łemkowie niegdyś wierzyli, że to miejsce, w którym oddycha piekło. Mówiło się również, że charakterystyczne bulgotanie to śpiew diabła.
- Łemkowie zamieszkujący kiedyś ten teren nie byli jednak świadomi, jaki proces odbywa się we wnętrzu ziemi, w efekcie którego powstają te wyziewy. To miejsce było traktowane jako niebezpieczne z powodu tajemniczych omdleń - powiedział w rozmowie z Tygodnikiem TVP Janusz Kieblesz, przewodnik beskidzki, działacz stowarzyszenia Odkryj Tylicz.
Powodem jest to, że dwutlenek węgla jest cięższy od powietrza i gromadzi się przy ziemi.
- Jeśli nie rozwieje go wiatr, wypycha w górę tlen i z powodu jego braku wszystko co się unosi nad mofetą, dusi się. W pobliżu padały więc zwierzęta, owady czy ptaki - powiedział Janusz Kieblesz.
Mofeta w Jastrzębiku. Miejsce, gdzie zanika życie
Kolejne "wrota piekieł" znajdują się w Jastrzębiku. Chodzi o najbardziej znaną i największą mofetę, nazwaną imieniem prof. Henryka Świdzińskiego. Znajduje się w dnie bagnistego koryta potoku Złockiego, przez co dwutlenek węgla częściowo wypływa pod wodą, dzięki czemu jest dobrze widoczna.
Charakterystyczne pęcherzyki wydobywają się niemal przez cały dzień i w nocy, dzięki czemu geologiczny spektakl można podziwiać o różnych porach.
Mofeta została uznana za pomnik przyrody nieożywionej, bo wydobywające się ze szczelin gazy są wprost zabójcze dla niektórych zwierząt. Już w przeszłości Łemkowie uważali, że to złe miejsce. Nie bez powodu - giną tu nie tylko ptaki czy owady. Mofeta jest niebezpieczna również dla większych zwierząt.
Wydobywający się tutaj gaz ma bardzo wysoką zawartość dwutlenku węgla, która wynosi 94,3 proc. Oprócz tego w składzie znajduje się azot, metan i tlen. Taka mieszanka jest zabójcza dla niektórych gatunków.
Brzmi groźnie, nieprawdaż? Mimo tego warto zobaczyć to jakże interesujące zjawisko. Macie okazję zobaczyć "Bulgotkę" i "Dychawkę", czyli studnie, w których naprawdę mocno bulgocze. Skąd nazwy? Występuje tu kilka źródeł wód mineralnych. Największe to właśnie "Bulgotka", a z kolei "Dychawka" to sucha ekshalacja dwutlenku węgla.
***