Czarny poniedziałek dla małżeństw. Zbliża się "dzień rozwodów”

Zbliżające się święta Bożego Narodzenia dla wielu osób są nie tylko czasem miłości i radosnych chwil, ale też powodem silnego stresu i przyczyną radykalnych życiowych zmian. Trendy ostatnich lat wskazują na to, że tegoroczne święta dla wielu małżeństw mogą być ostatnimi wspólnymi. Pierwszy poniedziałek po Nowym Roku zyskał miano Black Monday. To właśnie wtedy do kancelarii adwokackich wpływa najwięcej pozwów rozwodowych. Według danych statystycznych na początku stycznia na rozwód decyduje się aż połowa osób, które zastanawiały się nad tym przez cały poprzedni rok. Skąd zjawisko czarnego poniedziałku wśród małżeństw?

Boże Narodzenie to trudny czas dla wielu małżeństw. Sprawdź, czym jest Black Monday
Boże Narodzenie to trudny czas dla wielu małżeństw. Sprawdź, czym jest Black Monday123RF/PICSEL

Absorbujące przygotowania do świąt i brak wsparcia

Kiedy na każdym kroku słyszymy o magii świąt, cudownych chwilach w gronie rodziny, wiele z nas zastanawia się, dlaczego na myśl o Bożym Narodzeniu ma ochotę rzucić wszystko i wyjechać jak najdalej od swoich bliskich. Niestety wciąż większość obowiązków domowych związanych ze świętami spada na kobiety i to one często siadają do wigilijnego stołu sfrustrowane i przemęczone. Według sondy przeprowadzonej wśród 2 tys. osób za 24 świąteczne czynności odpowiadają kobiety, a mężczyźni zaledwie za 5. Jest to oczywiście wynik statystyczny, ale kolejne badania pokazują, że aż 45% par regularnie kłóci się o podział obowiązków świątecznych.

"Od czasu ślubu to ja muszę myśleć o prezentach dla całej rodziny, także dla teściów, szwagierek i ich dzieci. Mąż nie pomaga w kuchni, bo twierdzi, że ma do tego dwie lewe ręce, a sprzątać jego zdaniem nie trzeba, bo przecież i tak nikt nie zwraca na to uwagi. Jedyne co robi, to rozwiesza dekoracje na balkonie i ubiera z dziećmi choinkę. Wigilię na szczęście spędzamy u moich rodziców, bo nie wiem, jak poradziłabym sobie z tymi wszystkimi obowiązkami sama." - opowiada 42-letnia Aneta.

Nie można powiedzieć, że przygotowania do świąt są przyczyną rozwodów, ale jeśli związek przez dłuższy czas działa na nierównych zasadach, to przedświąteczna nerwówka może stać się przysłowiową kroplą, która przeleje czarę goryczy. Potwierdzają to kolejne statystyki. Od lat 90. XX wieku aż do 2/3 rozwodów dochodzi z inicjatywy kobiet, a najczęstszy powód to brak zgodności charakterów. Kobiety przestały tolerować presję pracy na "2 etatach" - najpierw w firmie, a później w domu, i zaczynają wymagać równego zaangażowania w życie rodzinne. Jeśli mąż nie docenia ich pracy i nie wspiera na różnych płaszczyznach, coraz częściej dochodzi do rozwodu.

W święta wzajemne żale i konflikty mogą stać się przyczyną życiowych zmian
W święta wzajemne żale i konflikty mogą stać się przyczyną życiowych zmian123RF/PICSEL

Stresujące wizyty u rodziny i ukryte konflikty

Zdaniem adwokatów częstą przyczyną czarnego poniedziałku są też ukryte konflikty i żale, które nagromadziły się przez cały rok i znalazły ujście przy świątecznym stole. Wizyty u rodziny, a w szczególności u teściów mogą być trudne dla wielu osób. Zwłaszcza jeśli jeden z małżonków wciąż emocjonalnie bardziej związany jest z rodzicami niż z drugą połówką. Mówi o tym 32-letnia Zuza, która swój rozwód do dziś określa mianem "ewakuacji". "Zaliczyłam tylko dwa świąteczne obiady w swoim małżeństwie - jeden wielkanocny i drugi bożonarodzeniowy. Za każdym razem, także przy innych okazjach w roku, musiałam wysłuchiwać, co powinnam, a czego nie powinnam robić ze swoim życiem. Oczywiście praca i wszystko co dla mnie było ważne, powinno poczekać, bo teściowe chcieli zostać dziadkami. Mąż tylko im przyklaskiwał, a kiedy w domu się o to wściekałam, to udawał, że nie rozumie o co mi chodzi. Przecież wszyscy chcą dla mnie i dla nas jak najlepiej i to tylko dobre rady".

Czas podsumowań, refleksji i postanowień na nowy rok

Z badań wynika, że decyzja o rozwodzie i sam rozwód to jedno z najbardziej stresujących zdarzeń. Przewyższa pod tym kątem nawet śmierć bliskiej osoby i nagłą utratę pracy. Z badań wynika, że średni czas między pierwszymi myślami na temat rozwodu, a wniesieniem pozwu to nawet kilkanaście miesięcy. Dlaczego więc tak dużo osób decyduje się na ten trudny krok akurat po świętach? Zdaniem terapeutów nie bez znaczenia jest sama końcówka roku - czas refleksji i podsumowań, chęci poprawy jakości życia, wprowadzenia dobrej zmiany. Jeśli czujemy, że w związku jest nam naprawdę źle na co dzień i nie widzimy szansy na poprawę, to decydujemy się na rozwód. Bywa, że moment po Nowym Roku jest impulsem - chcemy jak najszybciej na nowo zacząć żyć po swojemu.

Kolejna trudna wizyta u rodziny może być przyczyną wprowadzenia poważnych zmian w swoim życiu
Kolejna trudna wizyta u rodziny może być przyczyną wprowadzenia poważnych zmian w swoim życiu123RF/PICSEL

Wspólne święta a obojętność i emocjonalny chłód w związku

Święta mogą być pośrednią przyczyną rozwodu, nawet jeśli pozornie wszystko przebiega gładko. Małżonkowie dzielą się obowiązkami, nie kłócą, w zgodzie podejmują decyzje, a wizyty u rodziny są przyjemnością. "W święta dotarło do mnie, że w sumie nic nas z mężem nie łączy. Przestaliśmy ze sobą rozmawiać i spędzać razem wolny czas. Ja chciałam podróżować, zwiedzać choćby Polskę, on wolał zostać w domu. Coś we mnie pękło, jak pod choinkę kupiłam nam kilkudniowy wypad w góry, a on na widok tego prezentu zrobił zawiedzioną minę. Nie mieliśmy dzieci ani wspólnego kredytu, więc decyzja była szybka. Tym bardziej, że właśnie skończyłam 30 lat i poczułam, że w moim życiu kompletnie nic się nie dzieje" - wspomina Magda.

Psychoterapeuci zachęcają, by świąteczny czas przeznaczyć przede wszystkim na pielęgnowanie związku. Nie tylko wzajemną pomoc w przygotowaniach, ale przede wszystkim szczerą rozmowę o naszych potrzebach, oczekiwaniach i bolączkach. Może wspólne postanowienia na nowy rok poprawią jakość związku i uchronią nas przed rozwodem?

Czytaj także:

Olga Kozierowska: Są dwa źródła uczucia zazdrościINTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas