Czy wspólne mieszkanie przed ślubem naprawdę jest testem związku?
Większość par decyduje się na zamieszkanie ze sobą przed ślubem. Taki okres wzajemnego "dotarcia się" młodych ma pomóc wejść w związek małżeński bez obawy, że partner ma dla nas niemiłą niespodziankę. Młodzi są przekonani, że zgodne życie narzeczonych pod jednym dachem dobrze wróży trwałości małżeństwa. Takie życiowe prawdy nie znajdują jednak potwierdzenie w wynikach badań socjologów. Dlaczego wspólne mieszkanie przed ślubem może nie być dobrym pomysłem?

Konkubinat przedmałżeński jest powszechnie akceptowaną praktyką. Większość ludzi wierzy bowiem, że tylko wspólne zamieszkanie może pokazać nam prawdziwe oblicze osoby, z którą zamierzamy spędzić resztę życia. Zakupy, pranie, gotowanie, płacenie rachunków i wynoszenie śmieci - wspólne obowiązki wymagają od dwojga ludzi współpracy i zaangażowania obu stron.
Gdy kończy się okres romantycznych randek, a zaczyna proza życia, partnerzy muszą wykazać się dojrzałością. Wydawać by się zatem mogło, że dzieląc z kimś stół i łoże możemy przetestować jego lojalność, słowność, chęć dzielenia się wspólnymi obowiązkami, zdolność do kompromisów, czyli wszystkie te cechy, które są niezbędne do stworzenia trwałego związku. Prawie każdy zgodzi się, że dobrze jest wiedzieć o naszym wybranku jak najwięcej nim powiemy sakramentalne "tak". A jednak badania socjologów nie potwierdzają tych popularnych i, zdawałoby się, oczywistych życiowych prawd.
Wspólne mieszkanie przed ślubem - wyższe prawdopodobieństwo rozwodu
W 2018 roku Michael Rosenfeld i Katharina Roesler opublikowali badanie, które zaprzeczyło tezie, że konkubinat przedmałżeński jest związany z niższym prawdopodobieństwem rozwodu. Wnioski socjologów były dość zaskakujące: wspólne zamieszkiwanie przed ślubem wiązało się z niższym ryzykiem rozwodu tylko w pierwszym roku małżeństwa. Jednak z każdym kolejnym rokiem ryzyko to rosło. Badacze uważają, że przyczyną tego stanu rzeczy jest fakt, że wspólne życie przed ślubem może dać parom przewagę na samym początku małżeństwa. Okazało się jednak, że przewaga ta jest krótkotrwała - w każdym kolejnym roku ryzyko rozwodu rośnie.
Inaczej jest w przypadku par, które z decyzją wspólnego zamieszkania czekały do ślubu. Amerykańscy badacze z National Survey of Family Growth ustalili, że to właśnie w tej grupie wskaźnik rozwodów jest najniższy. Badania wykazały również, że kobiety, które żyły w konkubinacie z mężczyzną, który nie został ich mężem, miały większe prawdopodobieństwo rozwodu w małżeństwie z kolejnym partnerem.
Zasada, która nie działa w małżeństwach

Dlaczego tak się dzieje? Być może rację ma psycholożka Galena Rhoades, która twierdzi, że choć duże doświadczenie życiowe sprzyja sukcesom, to zasada ta nie odnosi się do małżeństw. Zdaniem Rhoades w przypadku związków jest dokładnie odwrotnie. Posiadanie większego doświadczenia w konkubinacie wiąże się z mniej szczęśliwym małżeństwem.
Jednym z powodów, dla których życie "na kocią łapę" przed ślubem może działać na szkodę późniejszego, legalnego związku jest utrata głębokiej wartości małżeństwa. Po co wiązać się węzłem małżeńskim, skoro można mieć wszystkie korzyści z niego płynące bez załatwiania formalności i podejmowania zobowiązań na całe życie? Gdy małżeństwo staje się tylko nic nieznaczącym świstkiem papieru o wiele łatwiej podjąć decyzję o rozwodzie.
Zobacz także: "Po prostu mówię, co myślę". 8 zdań, przez które ludzie zaczynają cię negatywnie oceniać
Długo i szczęśliwie żyją ze sobą te pary małżeńskie, które zdecydowały się nie testować związku przed ślubem - tak przynajmniej twierdzą amerykańscy badacze. Nie dziwi też fakt, że najczęściej są to osoby religijne, bo to zwykle one czekają ze wspólnym zamieszkaniem aż do sakramentalnego "tak".