Dziki opanowały centrum miasta. Burmistrz Żywca alarmuje: „Coraz poważniejszy problem”
Oprac.: Natalia Grygny
- Problem dzików w naszym mieście staje się coraz poważniejszy – zaalarmował w mediach społecznościowych burmistrz Żywca. Przechadzki zwierząt po mieście stały się już niemal codziennością. Antoni Szlagor zaapelował, aby mieszkańcy nie wyrzucali poza ogrodzenia posesji resztek jedzenia. – To potęguje problem – napisał. Zgodnie z zapowiedzią, dzikom krzywda się nie stanie. Zwierzęta będą przepędzane na tereny leśne.
Spis treści:
Zobacz również:
- Święta z Magdą Gessler nadwyrężą portfel. Barszcz z uszkami w cenie dwudaniowego obiadu
- Polacy zajadają się nimi na potęgę. Bosacka radzi: omijaj szerokim łukiem
- Odprawa emerytalna bez tajemnic. Jak obliczyć i maksymalnie wykorzystać w 2024 roku?
- Twoje nazwisko ma jedną z tych końcówek? Może mieć szlacheckie korzenie
"Dzik jest dziki, dzik jest zły, dzik ma bardzo ostre kły" - pisał w popularnym wierszyku Jan Brzechwa. Teraz dzika można spotkać nie tylko w lesie, ale i w centrach polskich miast. W ostatnim czasie dziki dość często spacerują np. po centrum Żywca. Burmistrz w jednym z ostatnich wpisów w mediach społecznościowych zaalarmował:
- Problem dzików w mieście staje się coraz poważniejszy - napisał na Facebooku Antoni Szlagor.
Dziki opanowały miasto, burmistrz apeluje
Szlagor poinformował, że w minionym tygodniu zwierzęta były widziane w okolicach żywieckich osiedli Pod Grapą i 700-lecia. Pojawiły się również w centrum miasta, w okolicach Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika. Miasto wzięło "problem dzików" pod lupę już dwa miesiące wcześniej, kiedy to 5 października burmistrz spotkał się z Powiatową Lekarz Weterynarii i przedstawicielami kół łowieckich.
- Mając jednocześnie na uwadze bezpieczeństwo mieszkańców miasta i sprawy etyczne, zdecydowano, że dziki będą przepędzane z terenów zamieszkanych w tereny leśne przez myśliwych kół łowieckich. Podczas akcji przepędzania nad bezpieczeństwem mieszkańców będzie czuwać straż miejska wraz z policją, czasowo będą zamykane drogi dla ruchu pojazdów i pieszych - napisał Szlagor.
Burmistrz Żywca zaapelował również do mieszkańców, by nie wyrzucali poza ogrodzenie resztek jedzenia. - Zachęca to dziki do zamieszkiwania blisko zabudowań i potęguje problem. Apelujemy także do osób posiadających nadmiar jabłek w swoich sadach czy ogrodach, o informowanie o tym fakcie kół łowieckich. Przedstawiciele kół przyjadą, odbiorą zebrane jabłka i wywiozą do lasu jako karmę dla dzikiej zwierzyny - napisał.
"Płochliwe, nikomu krzywdy nie robią"
Dziki można spotkać nie tylko na ulicach Żywca. Mieszkańcy beskidzkich wsi już przyzwyczaili się do tego, że od czasu do czasu widują zwierzęta nieopodal swoich posesji. Pan Ryszard, który mieszka w niewielkiej miejscowości nieopodal granicy ze Słowacją, przyznaje:
- Kilka dni temu widziałem za ogrodzeniem dzika-giganta - śmieje się. - U nas w ostatnich latach to częsty widok, podobnie jak stada saren. Zwierzęta po prostu szukają pożywienia, a niektórzy mieszkańcy chętnie je dokarmiają. Zwierzęta przyzwyczaiły się do tego, dlatego z lasu wędrują do naszej wsi.
- Dziki w tym roku wyjątkowo schodzą do nas. Ostatnio widujemy je dość często, bo tuż za ogrodzeniem mamy pola i las - mówi z kolei Anna, mieszkanka wsi na Żywiecczyźnie. - Nie dokarmiamy ich, ale mamy pewne podejrzenia, że to sprawka sąsiadów. "Nasze" dziki są dość płochliwe i nie robią żadnej krzywdy. Kiedy widzą człowieka, raczej uciekają.
Czego w mieście szuka dzik
Dziki do miast przyciąga przede wszystkim dostęp do pokarmu - to teren, na którym dostęp do jedzenia jest dla nich wręcz nieograniczony. Wystarczy chociażby wspomnieć o niezabezpieczonych śmieciach czy śmietnikach, w których mogą buszować do woli. Historie z dzikami w roli głównej co jakiś czas obiegają media. Wystarczy przypomnieć sytuację, która miała miejsce we wrześniu w jednym z parków w Krakowie.
- Zachowajcie ostrożność podczas spacerów w Parku Maćka i Doroty. Rodzina Stefana po "zakończonej pracy" odpoczywa pod drzewami. Przekazaliśmy zgłoszenie do straży miejskiej i prosimy o szczególną ostrożność. Kosze w najbliższym czasie zostaną ustawione a trawnikom trzeba będzie dać nieco czasu, bo "prace" były dość intensywne. Pamiętajcie, aby nie zostawiać niezabezpieczonych resztek jedzenia, uważać szczególnie podczas spacerów z domowymi czworonogami i przede wszystkim nie podchodzić, nie płoszyć i zachować spokój - napisał wówczas w mediach społecznościowych Zarząd Zieleni Miejskiej.
Dzik "z wizytą" w salonie fryzjerskim
W maju 2022 roku w Interii opisywaliśmy sytuację, kiedy to dzik wtargnął do jednego z salonów fryzjersko-kosmetycznych przy ul. Kapelanka w Krakowie. Przerażone pracowniczki i klientki w panice wybiegły z lokalu i zamknęły w nim zwierzę. Gdy czekały na przyjazd odpowiednich służb, dzik wyrządził w salonie sporo szkód.
- Dzik został uśpiony w celu przetransportowania przez pogotowie. Nie został uśmiercony. Ponieważ do przyjazdu służb dzik pozostawał w zamknięciu, wyrządził szkody materialne w zakładzie - przekazał wówczas rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Krakowie, podkom. Piotr Szpiech.
Więcej o zdarzeniu pisaliśmy w artykule Dzik w jednym z krakowskim salonów fryzjerskich. Internauci: "To Stefan!".
Jakiś czas temu sieć obiegło nagranie z Gdyni, na którym widzimy dzika próbującego wyciągać jedzenie z toreb turystów:
Spotkanie z dzikiem: co robić?
Dzik, skoncentrowany na poszukiwaniu pokarmu, raczej nie zaatakuje bez powodu. Jeśli spotkamy go na swojej drodze, zachowajmy spokój. Nie drażnijmy go, nie krzyczmy i nie wykonujmy gwałtownych ruchów, tylko powoli oddalmy się w bezpieczne miejsce.
- Kiedy spotykamy dziki w mieście - a coraz częściej widzimy lochę prowadzącą młode - nie powinniśmy ich dokarmiać. W ten sposób przyzwyczajamy je do łatwego pożywienie i do pozostania. Nie podchodzimy w pobliże, by podziwiać piękne i ckliwe widoki, ale trzymamy się z daleka. Pamiętajmy, że to wciąż dzikie zwierzę a locha widząc zagrożenie dla swoich młodych może zaatakować. Sytuację spotkania z dzikami w mieście zgłaszamy do odpowiednich służb, czyli straży miejskiej, lub gminnej - informują leśnicy z Lasów Państwowych.
Co zrobić, jeśli dzik będzie chciał nas zaatakować? Leśnicy podkreślają, że wystarczy mu zejść z drogi.
- Dziki nie są zwrotne. Żeby zawrócić, muszą zahamować i dopiero zmienić kierunek biegu. W ten sposób można zyskać przewagę, by ratować się ucieczką - informują w komunikacie.
Leśnicy podkreślają, że dziki bardzo rzadko atakują ludzi.
- Coraz częściej jednak możemy je spotkać w centrach miast. Nie są drapieżnikami, ale w obliczu zagrożenia potrafią sprostać każdemu przeciwnikowi. Dlatego w kontaktach z dzikami należy zawsze zachować ostrożność. Dziki mają wyostrzony węch i słuch, ale za to słaby wzrok, co często powoduje, że człowiek jako pierwszy potrafi je dostrzec. W przypadku spotkania z dzikiem, człowiek, jeśli nie został przez niego zauważony, nie powinien wykonywać gwałtownych ruchów, lecz spokojnie się oddalić. Nie płoszyć i nie straszyć, ale także nie panikować - podkreślają leśnicy.
***