Marketingowe hasła, które niewiele znaczą. Jak nie dać się nabrać podczas zakupów?
Zbliża się czas wielkich zakupów - wyprzedaży związanych z Black Friday, poszukiwań prezentów świątecznych i niekończących się promocji w internecie. Wraz z nimi wracają też marketingowe slogany, które brzmią świetnie, ale często znaczą niewiele. "Oferta premium", "tylko dziś", "naturalny skład" - to tylko kilka z haseł mających namówić nas na wydanie pieniędzy. Co tak naprawdę za nimi stoi? Jak nie dać się nabrać na pozornie atrakcyjne obietnice, często bez pokrycia?

Spis treści:
- Sezon promocji i magia pośpiechu
- Tu jest jakby luksusowo - co to właściwie znaczy?
- Budowa sztucznego zaufania
- Czy rękodzieło zawsze jest synonimem jakości?
- Zakupy pod presją czasu
- Na jakie promocje i hasła uważać?
Sezon promocji i magia pośpiechu
Koniec roku to czas gorączki zakupów. Dużymi krokami zbliża się Black Friday - dzień wielkich wyprzedaży, obchodzony w piątek po amerykańskim Święcie Dziękczynienia. W teorii trwa tylko jedną dobę, w praktyce zamienił się w globalne zjawisko, które dotarło również do Polski. Oferty promocyjne sygnowane tym hasłem często namawiają nas do zakupów przez dłuższy okres niż tylko jednego konkretnego dnia. Jednocześnie składają nam obietnice nabycia towarów w wyjątkowo atrakcyjnych cenach.
Do tego dochodzą przygotowania do Bożego Narodzenia. Sklepy kuszą nas promocjami, wyprzedażami i "niepowtarzalnymi okazjami". Banery informują o wyjątkowych rabatach. A my? Z jednej strony chcemy z nich skorzystać, a z drugiej - coraz trudniej odróżnić prawdziwą okazję od sprytnego chwytu marketingowego. Tym bardziej, że chętniej sięgamy po portfel, gdy jesteśmy w ferworze kupowania świątecznych prezentów dla bliskich. Przecież chcemy sprawić im radość, a faktyczne koszty stają się w tym kontekście drugorzędne. Przyjrzyjmy się uważnie popularnym frazom, które brzmią efektownie, ale często znaczą niewiele.
Przeczytaj też: Black Friday. Dlaczego w Polsce promocje trwają cały miesiąc?
Tu jest jakby luksusowo - co to właściwie znaczy?
W świecie marketingu słowa "premium" i "luksus" mają jedno zadanie - sprawić, byśmy poczuli, że dany produkt jest wyjątkowy oraz ekskluzywny. Problem polega na tym, że żadne z tych określeń nie ma oficjalnej definicji w kontekście reklamy. W praktyce "produkt premium" może oznaczać cokolwiek, choćby ładniejsze opakowanie. Niekoniecznie musi iść to w parze z jakością, wyjątkowością czy trwałością. Ma dać wrażenie luksusu i przekonać nas, że produkt jest wart swojej ceny - najczęściej wyższej niż podobne, a nawet identyczne produkty.

Budowa sztucznego zaufania
W hasłach reklamowych znaleźć można odwołania do autorytetów. Najczęściej są to sformułowania pokroju "polecane przez lekarzy". Może to jednak dotyczyć dowolnej grupy zawodowej i branży. Tylko skąd mamy mieć pewność, o jakich specjalistach mowa? Trudno samodzielnie zweryfikować, czy faktycznie takie pytanie zostało zadane w licznym gronie znawców swojej dziedziny, czy może był to jeden odosobniony przypadek. Nie da się jednak ukryć, że taki przekaz automatycznie buduje zaufanie.
W sezonie zakupowym tego typu określenia mogą pojawiać się masowo. Dobrze jest wstrzymać się z zakupem i sprawdzić, czy faktycznie mamy do czynienia z czymś wyjątkowym i wyróżniającym się na tle konkurencji, co zostało potwierdzone przez konkretne dane czy certyfikaty, czy tylko z wartością dodaną w postaci słowa.
Czy rękodzieło zawsze jest synonimem jakości?
W ostatnich latach ogromną popularność zyskały produkty oznaczone jako "handmade" - ręcznie robione, unikalne, tworzone z pasją i dbałością o każdy detal. Brzmi pięknie, ale i tutaj warto zachować czujność. Nie wszystko, co opisane zostało jako rękodzieło, faktycznie nim jest. Czasem to jedynie element strategii marketingowej, a proces wytwarzania wcale nie różni się od produkcji masowej.
Wiele marek rzemieślniczych oferuje wspaniałą jakość, tworząc oryginalne, unikatowe wyroby. Prawdziwe rękodzieło często idzie w parze z wyższą ceną i ograniczoną dostępnością, ale jednocześnie realną wartością i trwałością. Trzeba jednak pamiętać, że określenia typu "handmade" bywają nadużywane. Dlatego warto zwrócić uwagę na pochodzenie produktu, informacje o twórcy czy nawet zdjęcia warsztatu, o ile jest taka możliwość.
Zakupy pod presją czasu
Koniec roku można uznać za festiwal haseł pokroju "tylko dziś", "ostatnie sztuki", "promocja ograniczona czasowo". Bardzo mocno działają na emocje. Tworzą presję czasu i wrażenie, że jeśli nie kupimy teraz, stracimy wyjątkową szansę. To klasyczna technika związana z FOMO (ang. fear of missing out), czyli strachu przed przegapieniem okazji.
Należy jednak pamiętać, że większość "kończących się" wyprzedaży pojawia się co kilka dni. Czasem pod zmienioną nazwą, ale z tą samą ceną oraz asortymentem.

Na jakie promocje i hasła uważać?
Niektóre chwyty stały się już niemal klasyką. "Kup jeden produkt, drugi otrzymasz gratis" niejednokrotnie oznacza, że cena tego pierwszego została zawyżona. Z kolei "wyprzedaż końcówki kolekcji" może dotyczyć towarów z poprzednich sezonów lub gorszej jakości.
Coraz częściej pojawiają się też "ekologiczne" slogany. Hasła zawierające sformułowania "eco", "naturalność", "zero waste" nie zawsze oznaczają, że wytworzenie danego produktu metodami przyjaznymi środowisku ma pokrycie w faktach. Prawdziwie ekologiczne marki zwykle potrafią w jasny sposób udowodnić swoje deklaracje certyfikatami lub transparentnym procesem produkcji.
Nie wszystko trzeba wiedzieć od razu, ale warto wiedzieć, gdzie szukać pomocy. Zajrzyj po proste i rzetelne porady, które pomogą ci w codziennych sprawach od sąsiedzkich nieporozumień po ważne dokumenty i świadczenia. Więcej na kobieta.interia.pl/porady










