Niebezpieczna choroba u kotów. Winne surowe mięso? Eksperci alarmują
"Seria zgonów wśród domowych, niewychodzących i pozornie zdrowych kotów" – takie informacje od kilku dni krążą w mediach społecznościowych. Właściciele, w obawie o zdrowie swoich milusińskich podejmują kolejne środki ostrożności, zaś eksperci apelują o rozwagę. "Nie chodzi o sztuczne napędzanie paniki" – alarmują.
"Od kilku dni na terenie Polski zanotowano kilkanaście przypadków nieznanej nowej kociej choroby, wysoce śmiertelnej. Na ten moment nie jest jeszcze wiadomo, co ją powoduje", "Od kilku dni na terenie Polski odnotowano kilkanaście przypadków zachorowań u kotów, z objawami neurologiczno-oddechowymi", "Nieznana choroba wirusowa atakuje koty. Brak leczenia, nieznana przyczyna, koty umierają. Podejrzenie pada na ptaki zainfekowane ptasią grypą" - komunikaty tego typu od kilku dni pojawiają się w sieci, stawiając w tryb gotowości właścicieli milusińskich. Czy rzeczywiście jest się czego obawiać?
Zobacz również: Spojrzysz i wiesz, czy kot jest chory. Sprawdź, co nos zdradza o stanie zdrowia zwierzaka
Niebezpieczna choroba u kotów. Przychodnie weterynaryjne alarmują
Kolejne przychodnie weterynaryjne apelują do posiadaczy kotów, wśród niepokojących objawów wymieniając między innymi otępienie, sztywność kończyn, duszności, drgawki czy ataki padaczkowe. "Choroba nie daje się powstrzymać żadnymi znanymi lekami, a koty umierają jeden po drugim. PRAWDOPODOBNIE (choć jeszcze nie ma 100% pewności) przyczyną jest szczep wirusa ptasiej grypy, który przenosi się na koty za pośrednictwem surowego mięsa drobiowego" - donoszą eksperci, apelując, aby dokładnie przyglądać się zachowaniom kota.
Czy zwiększona, gwałtowna śmiertelność kotów ma jednak jakikolwiek związek z mięsem z podejrzeniem ptasiej grypy? Mimo iż podobnych doniesień w sieci nie brakuje, specjaliści podkreślają, iż, póki co, źródło problemu nie jest znane. - Nie ma twardych danych. Są bardzo sprzeczne doniesienia, jednak rzeczywiście duża część kotów, które umarły w przeciągu ostatniego tygodnia, miała kontakt z surowym mięsem, konkretnie drobiowym. Natomiast może to być też całkowity zbieg okoliczności - tłumaczy kocia behawiorystka.
- Nie mam o tym żadnych informacji, żadne zgłoszenia z terenu o masowych padnięciach kotów do nas nie docierają. Owszem, ptasia grypa jest obecna na terenie Krakowa i okolicznych powiatów: krakowskiego, wielickiego, tarnowskiego czy brzeskiego, natomiast dotyczy to głównie mew i rybitw. Inny gatunek ptaków, w tym drób utrzymywany przyzagrodowo, nie choruje. Ta mutacja wirusa ma predylekcję do siewkowatych z gatunku mew - tłumaczy Powiatowy Lekarz Weterynarii w Krakowie.
- Na chwilę obecną, nie ma żadnych dowodów, a w szczególności wyników badań laboratoryjnych, które mogłyby stanowić przesłankę do twierdzenia, że opisywane w mediach objawy, obserwowane u kotów, wynikają z zakażenia wirusem grypy ptaków i nastąpiły po zjedzeniu surowego mięsa jakiegokolwiek gatunku zwierzęcia rzeźnego, znajdującego się w legalnym obrocie, a pozyskanego w zatwierdzonych rzeźniach, w których przeszły badania przed - i poubojowe - informuje Główny Inspektorat Weterynarii.
- Zgodnie z danymi Światowej Organizacji Zdrowia Zwierząt, dotychczas na świecie potwierdzono jedynie 2 przypadki zakażenia kotów domowych, wirusami grypy ptaków. Zgodnie z obecnym stanem wiedzy wirus grypy ptaków stanowi zagrożenie dla ptactwa domowego oraz dzikiego. Główny Lekarz Weterynarii jest w ścisłym kontakcie z placówkami naukowymi z dziedziny weterynarii oraz organami Krajowej Izby Lekarsko - Weterynaryjnej w celu wyjaśnienia sytuacji - dodaje.
Wiele teorii i strach. Apel do właścicieli kotów
Środowisko ludzi zajmujących się na co dzień zwierzętami donosi jednak również, iż na co dzień monitoruje zagraniczne fora, a informacje docierające od lekarzy weterynarii z innych krajów są jednoznaczne. Podobne sytuacje miały już miejsce między innymi w Szwecji, Wielkiej Brytanii czy Austrii. - My ciągle nie mamy twardych informacji, wolimy ostrzec opiekunów, na wszelki wypadek. Tu nie chodzi o sztuczne napędzanie paniki - dodaje ekspertka.
Co więcej, niektórzy właściciele kotów, które zdechły w ostatnich dniach, postanowili poddać je badaniu sekcyjnemu w lecznicach. Wyniki niewiele jednak wniosły. Źródło problemu wciąż pozostaje zagadką. Weterynarze zaobserwowali jednak rozstrzelone wyniki badań, do których dochodzą gwałtowne objawy choroby oraz fakt, iż standardowe procedury lekarskie mają w tym wypadku nie pomagać.
Seria gwałtownych zgonów wśród kotów. Eksperci alarmują
Specjaliści przyznają, iż wśród gwałtownych zgonów kotów z ostatnich dni narosło wiele teorii. Pod uwagę brane były między innymi możliwe opryski, które pojawiły się na roślinach w miastach, czy przenoszące choroby owady. Ostateczna przyczyna wciąż jest jednak nieznana. - Cała akcja jest działaniem typowo prewencyjnym. Może okazać się, że owszem, objawy, które są przez lekarzy rejestrowane i są przez nich kojarzone z możliwością zarażenia się ptasią grypą, faktycznie są z tym wirusem związane. Ale niekoniecznie - tłumaczą eksperci. Niektórzy właściciele kotów postanowili dostarczyć próbki karmy i mięsa do sanepidu. Sprawa może więc stać się nieco klarowniejsza w przeciągu najbliższych dni.
Tymczasem specjaliści zachęcają, aby, do czasu wyjaśnienia sprawy, zachować szczególną ostrożność, nie wychodząc z kotami na spacer, ograniczając kontakt zwierzaka z surowym mięsem, a także nie dopuszczając do kontaktu z dzikimi ptakami.
Zobacz również: Czkawka u kota. Niegroźny odruch czy oznaka poważnej choroby?