Pożar trawi Sardynię. Włosi proszą o pomoc
Włosi walczą z pożarem na Sardynii i proszą Europę o pomoc. Pożar wybuchł w sobotę, 25 lipca, w okolicach miejscowości Montiferru. Spaliło się już kilkadziesiąt tysięcy hektarów lasów, ucierpiały zwierzęta, ewakuowano co najmniej 1500 osób. Walka z żywiołem wciąż trwa.
Pożar na Sardynii wybuchł w sobotę, 25 lipca w okolicy Montiferru i szybko zaczął się rozprzestrzeniać w kierunku prowincji Ogliastra. Gubernator wyspy, Christian Solinas stwierdził, że to bezprecedensowa katastrofa, a włoski minister spraw zagranicznych Luigi di Maio przyznał, że Włochy zwróciły się już o pomoc do innych krajów europejskich i czekają na dostarczenie samolotów do walki z ogniem.
Włosi mówią już o pierwszych konsekwencjach pożaru. Choć nie jest jeszcze możliwe oszacowanie strat, Sardynia wystąpi do rządu o ogłoszenie stanu klęski żywiołowej. Na Instagramie znaleźć już można setki zdjęć obrazujących skalę katastrofy. Widać na nich martwe, spalone zwierzęta, hektary strawionych lasów i przerażonych ludzi. Wrzucają oni zdjęcia popalonej trzody i psów pasterskich, które nie chcą zostawić swoich owiec. Pod jednym ze wzruszających zdjęć psa, napisano:
- Ten obraz jest jednym z najbardziej reprezentatywnych dla tego piekła. Nie miał ochoty porzucać swojej trzody.. I tak jak on, postępuje wiele innych psów pasterskich, które bronią swoich owiec. Pies pozostał z nimi do końca, strzegąc i chroniąc na swój sposób, nawet za cenę własnego życia. Ten pies na szczęście przeżył, choć jest całkowicie wyczerpany po długiej nocy terroru. Natura tworzy, człowiek niszczy - czytamy pod zdjęciem.
Sardynia: Co już straciliśmy?
Trudno opisać skalę zniszczeń i konsekwencje pożaru we Włoszech, ale specjaliści mówią dziś o katastrofie. Największe atrakcje tego regionu stworzyła sama przyroda, teraz część z nich uległa całkowitemu zniszczeniu. Życie straciły setki, jeśli nie tysiące zwierząt domowych i dzikich, utracono aż kilkadziesiąt hektarów lasów i gajów oliwnych, część mieszkańców Sardynii nie ma już do czego wracać.
Katastrofa klimatyczna dzieje się na naszych oczach
Rok 2021 obfituje w ekstremalne zjawiska pogodowe. Niezależnie od tego, jak bardzo próbujemy temu zaprzeczać, większość z nich to efekt zmian klimatycznych, za które w sporej części odpowiada człowiek. Naukowcy mówią już o klimatycznej katastrofie - tylko teraz pożary trawią Włochy, Grecję i walczącą z suszą Kalifornię, w ostatnich tygodniach Polska walczyła z rekordowymi upałami, które przyniosły nagłe ulewy, burze i podtopienia. Synoptycy ostrzegają, że powinniśmy być przygotowani na kolejne ulewy, opady gradu, a nawet trąby powietrzne.
Co każdy z nas może zrobić dla ochrony klimatu?
Z konsekwencjami zmian klimatycznych trudno nam będzie walczyć, ale wciąż każdy z nas może starać się powstrzymać katastrofę klimatyczną, stosując się do kilku prostych zasad:
- oszczędzaj energię elektryczną w domu i w pracy - wyłączaj urządzenia, z których nie korzystasz, a kupując nowe wybieraj te energooszczędne. Nie przegrzewaj mieszkania, potrawy gotuj pod przykrywką
- oszczędzaj papier - zbieraj makulaturę, drukuj podwójnie i zapisuj zeszyty do końca
- wybieraj transport przyjazny środowisku - korzystaj z transportu publicznego, wybieraj transport pieszy i rowerem
- kupuj świadomie - wybieraj produkty lokalne i sezonowe, nie marnuj jedzenia. Zrezygnuj z foliówek, wybieraj torby wielorazowe, ogranicz mięso lub spróbuj diety wegetariańskiej
- segreguj odpady, kompostuj i kupuj tak, by pozostawić po sobie jak najmniej śmieci