Pracuje jako pokojówka w hotelu. "Klienci tworzą krępujące sytuacje. Poniżające"
Napiwki kojarzą się głównie z branżą gastronomiczną. Jednak nie tylko pracownikom restauracji zdarza się przyjmować niewielkie dodatkowe kwoty od zadowolonych klientów. Komu, kiedy i jak wypada więc wręczyć napiwek? A może w ogóle tego nie robić?

Pracownicy lokali gastronomicznych zazwyczaj oczekują, że klienci, płacąc za posiłek, pozostawią na stoliku również większy lub mniejszy napiwek. Najczęściej goście wynagradzają kelnerów dodatkiem w wysokości 10 proc. kwoty rachunku. Innym popularnym zwyczajem jest zaokrąglanie w górę - przykładowo, gdy rachunek wyniósł 45 zł, zostawiamy na stoliku całe 50 zł.
Kelnerzy nie są jednak jedyną grupą zawodową, która świadczy bezpośrednie usługi swoim klientom. Fryzjerzy, taksówkarze, kurierzy i pracownicy stacji benzynowych również nas obsługują. Czy wypada dać im napiwek?
Reszty nie trzeba
- Napiwki zdarzają się kiedy dostarczam paczki za pobraniem. Czasem klienci nie chcą po prostu, by wydawać drobną resztę z większych kwot, ale zwykle taki dodatek do pensji nie przekracza jednorazowo pięciu zł - tłumaczy Jarek, pracownik w jednej z popularnych firm kurierskich w Rzeszowie.

- Nie obrażam się również, jeśli klient doceni fakt, że przeniosłem ciężką przesyłkę na piętro i dopłaci mi 10 zł za mój wysiłek. Oczywiście mam obowiązek dostarczenia paczek lżejszych niż 30 kg pod drzwi odbiorcy, ale 25 kilogramów to też niemało, szczególnie jeśli trzeba pokonać większy dystans. Takich sytuacji jest jednak niewiele. Jakoś nie przyjął się zwyczaj okazywania wdzięczności kurierom w formie napiwku - mówi Jarek.
Zobacz również: Kurier zostawił moją paczkę u sąsiada. Czy to zgodne z prawem?
Zaokrąglanie rachunku w górę przez klienta zdarza się również w innych branżach. Tego rodzaju bonusy otrzymują zwykle fryzjerzy, kosmetyczki, dostawcy pizzy, a także taksówkarze. Jeśli więc jesteśmy szczególnie zadowoleni z pięknej fryzury, paznokci, czy bardzo szybkiej dostawy posiłku, możemy wynagrodzić usługodawcę kwotą wyższą, niż wynosi rachunek. Osoby otrzymujące emerytury w gotówce za pośrednictwem poczty, często odstępują listonoszom końcówki kwot, by wyrazić swoją sympatię dla osoby, która nie tylko przynosi przekazy pocztowe, ale często wymieni z klientem kilka miłych słów.

Komu dać napiwek w gotówce?
W przypadku osób, które wystawiają nam rachunek, lub w inny sposób się z nami rozliczają, przekazanie dodatkowych pieniędzy nie stwarza zwykle problemu dla żadnej ze stron. Zupełnie inaczej jest, gdy chcemy nagrodzić wysiłek osób, których praca nie wiąże się z kontaktem z gotówką. Tak jest w przypadku pokojówek, pracowników stacji benzynowych, którzy tankują paliwo do aut klientów, czy osób parkujących samochody gości hotelowych. Takim pracownikom wypada dać niewielką kwotę, jako wyraz podziękowania za miłą obsługę.
Niektórzy klienci potrafią stworzyć krępującą sytuację, wręczając napiwek
- Zdarzają się tacy, którzy próbują włożyć mi banknot do kieszeni fartucha, co jest dla mnie bardzo poniżające. Napiwki są oczywiście mile widziane, jednak sposób ich przekazania powinien mieścić się w normach cywilizowanego świata. Można po prostu podać pieniądze do ręki, lub położyć je na stoliku mówiąc "dziękuję"- tłumaczy Agata.
- Wysokość tipa również powinna być wyważona; zbyt wysoki napiwek, wbrew pozorom, również potrafi urazić, gdyż może sugerować, że gość oczekuje czegoś więcej. Z drugiej strony dwa złote, wręczone przez bogatego gościa może budzić zażenowanie. Lepiej, by się uśmiechnął i powiedział "dziękuję" - kończy Agata.
A może nie dawać napiwków wcale?
Napiwki mogą być miłym bonusem pracy w branży usługowej, jednak gwoli ścisłości należy przyznać, że gwałtownie rośnie też grupa przeciwników napiwków, jako zwyczaju, który negatywnie wpływa na poziom wynagrodzeń. Nie jest tajemnicą, że napiwki stanowią sporą część miesięcznych dochodów pracowników gastronomii, co wykorzystują niektórzy właściciele restauracji, płacąc kelnerom minimalną stawkę godzinową.

Niektórzy pracodawcy wręcz uważają, że to klienci powinni zrzucać się na pensję dla barmanów i kelnerów. Taki stan rzeczy nie podoba się wielu klientom, szczególnie tym z młodszych generacji. Sondaż przeprowadzony przez amerykański portal finansowy Bankrate wykazał, że tylko 35 proc. obywateli USA w wieku od 18 do 29 lat daje napiwki w restauracji.