Przychodzi kobieta do lekarza, a tam... Historie z gabinetów. "Chyba już dosyć tego seksu"

"Nie wiem po co pani przyjeżdża do córki i się przyzwyczaja. Ona i tak umrze...", "Nie jest tak źle, z bólu pani po ścianach nie chodzi, tynku nie gryzie”. To tylko niektóre z komentarzy, które usłyszeli pacjenci. Chociaż wizyta u lekarza powinna przebiegać w komfortowych warunkach, to nie zawsze tak się dzieje. Okazuje się, że za zamkniętymi drzwiami padają słowa, które na długo zostają w pamięci pacjentów. Historie z gabinetów, którymi podzielili się z nami internauci, jeżą włos na głowie.

Czytelniczki Interii postanowiły podzielić się swoimi doświadczeniami związanymi z lekarskimi wizytami
Czytelniczki Interii postanowiły podzielić się swoimi doświadczeniami związanymi z lekarskimi wizytami123RF/PICSEL

Po wizycie u lekarza zachorowała na anoreksję

Weronika podczas jednej z wizyt u lekarza rodzinnego usłyszała, że waży tyle, co dorosła osoba. Komentarz dotyczący wagi dziewczynki miał ogromny wpływ na jej dalsze podejście do odżywiania. Podczas rozmowy z Katarzyną Zdanowicz przyznała, że nie jadła, chowała jedzenie i ważyła się nawet kilka razy dziennie. W późniejszym etapie choroby spożywała zaledwie 20-30 kcal dziennie. Z głodu odczuwała ból, który nie pozwalał jej zasnąć. Rodzice każdej nocy sprawdzali, czy ich córka nadal oddycha.

Z wizytą u ginekologa

Historia Weroniki Kowalskiej nie jest odosobnionym przypadkiem. Wyznania internautów pokazują, że wiele osób doświadczyło nieprzyjemnych sytuacji w lekarskim gabinecie. Przeglądając fora internetowe, można zauważyć, że kobiety zazwyczaj opisują swoje doświadczenia związane z ginekologami i ginekolożkami. Dość często podkreślają, że to właśnie z ich ust padają nieprzyjemne i uszczypliwe komentarze.

Jedna z czytelniczek wyznała, co usłyszała po narodzinach dziecka
Jedna z czytelniczek wyznała, co usłyszała po narodzinach dziecka123RF/PICSEL

Za pośrednictwem facebookowego profilu zapytaliśmy czytelników Interii o to, co najgorszego usłyszeli od lekarza. Jedna z pań przywoła wizytę u ginekologa. Otóż mając 45 lat zaszła w ciąże, a lekarz nie potrafił przejść obojętnie wobec wieku pacjentki i skwitował to słowami: "chyba już dosyć tego seksu". Internautka nie była dłużna specjaliście i podkreśliła, że to, co powiedział, było nie na miejscu. Jak twierdzi, pozostała pod jego opieką aż do rozwiązania. Po tym, jak odpowiedziała na uszczypliwy komentarz, wizyty odbywały się co dwa tygodnie bez żadnego zarzutu.

Słowa z gabinetów potrafią dotkliwie zranić
Słowa z gabinetów potrafią dotkliwie zranić123RF/PICSEL

Z kolei inna internautka usłyszała od lekarza, że to ona przyczyniła się do tego, że jej dziecko przyszło na świat zbyt wcześnie. "To pani wina, że urodziła pani wcześniaka" - te słowa zapamiętała do dziś.

Na tym jednak nie koniec historii z gabinetów. Użytkowniczka Facebooka wyznała, co lekarz powiedział jej po narodzinach dziecka. "Nie wiem po co pani przyjeżdża do córki i się przyzwyczaja. Ona i tak umrze...". Kobieta podkreśliła, że jej córka została zarażona sepsą po porodzie. Dziewczynka przeżyła.

Doświadczeniami z porodówki podzieliła się również inna internautka. "Nie jest tak źle, z bólu pani po ścianach nie chodzi, tynku nie gryzie. Będzie bolało to brać No-Spe". Jak podkreśliła, była wówczas w ciąży zagrożonej, jej nerka nie pracowała. W dodatku pojawił się silny zastój i krwiomocz. "W drugiej też ciąży musieli pilnie robić cc. Dziecko było w zamartwicy. W nocy podczas cięcia padło tylko «cholera, dziecko się chyba udusiło!»" - wyznała pacjentka.

"20 proc. szans na przeżycie pół roku", czyli błędne diagnozy

Nasi czytelnicy podzielili się nie tylko nieprzyjemnymi sytuacjami z gabinetów, ale także diagnozami, które nie dawały im lub bliskim szans na przeżycie. Te wyznania różnią się od tych nieprzyjemnych i pozbawionych empatii komentarzy wspomnianych wcześniej, ale mimo to, właśnie te słowa internauci uznali za najgorsze, jakie kiedykolwiek usłyszeli od lekarza.

Kobiety skarżą się, że przykre komentarze pojawiają się w gabinetach ginekologów
Kobiety skarżą się, że przykre komentarze pojawiają się w gabinetach ginekologów123RF/PICSEL

Jedna z internautek powróciła wspomnieniami do chwili, gdy usłyszała, że jej pociecha prawdopodobnie cierpi na śmiertelną chorobę. "Że moje dziecko ma podejrzenie białaczki... Bez dokonania żadnych badań w tym kierunku. Zasłabłam. Jak się później okazało, syn miał wówczas «tylko» mononukleozę".

Pod postem można również przeczytać o zbliżającej się śmierci. W tym przypadku przewidywania lekarzy znów się nie potwierdziły. "Że mam 20 proc. szans na przeżycie pół roku - to było 20 lat temu...". Inna internautka dodała, że usłyszała, że ma tętniaka, ale był to fałszywy alarm.

Smutnych historii z gabinetów lekarskich nie brakuje
Smutnych historii z gabinetów lekarskich nie brakuje123RF/PICSEL

Oczywiście wyżej wymienione historie nie rzutują na wszystkich specjalistów, co podkreśliła jedna z czytelniczek Interii, odpowiadając na komentarz innej internautki. "Nie wszyscy lekarze są źli, są też cudowni lekarze z powołania, więc słabe jest to pani wrzucanie ich do jednego worka. Ja dzięki mojemu cudownemu neurochirurgowi dzisiaj nie jestem kaleką, bo groziło mi porażenie czterech kończyn" - podsumowała.

***

Zdanowicz pomiędzy wersami. Odc. 46: Weronika KowalskaINTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas