Śmieci w przymierzalniach to dopiero początek. Sprzedawca zdradza, co robią klienci
Długie kolejki, koszyki pełne zakupów oraz zniecierpliwieni klienci, którzy za wszelką cenę pragną dać upust swoim emocjom wprost w twarz kasjerów. Dla wielu osób pracujących w handlu takie sytuacje to codzienność. Sprzedawcy zdradzają, jak zachowują się klienci. Śmieci w przymierzalniach to dopiero początek.
- Ludzie myślą, że obowiązkiem pracownika sklepu jest wyłącznie obsługa kasy i wydawanie reszty. Czasami chciałabym, żeby tak było - śmieje się Ula, pracownica jednego z hipermarketów na południu Polski. Obok kasowania produktów pracownicy sklepów mają jednak wiele innych obowiązków - rozpoczynając od rozładowywania towaru, przez zmiany cen, aż po sprzątanie czy wynoszenie śmieci. - To nie jest tak, że mogę podejść do kasy akurat wtedy, kiedy głośno wzdychający klient sobie tego zażyczy - mówi Interii.
Co więcej, klienci często starają się wyładować swoją frustrację na niczemu winnych pracownikach. Od nich, w każdej sytuacji, wymaga się jednak uśmiechu i zrozumienia. - Ale ileż można? - zastanawia się Ula.
Tak zachowują się klienci. "Żaden błąd nie wchodzi w grę"
Klienci wzdychają głośno już stojąc w kolejce. Jeśli dojdzie do tego jakakolwiek zmiana ceny lub brak promocji - wybuchają. - Niemal każdego dnia zdarzają się sytuacje, kiedy klient kupuje kilka rzeczy, bo te, zakupione wspólnie, mają być tańsze. Już przy kasie okazuje się, że promocja albo przestała już obowiązywać, albo obowiązuje na inne produkty. Zirytowaniu nie ma końca, a ostatecznie to nam obrywa się po głowie. Tutaj żaden błąd, nawet nie z naszej winy, nie wchodzi w grę - tłumaczy Interii pracownica hipermarketu.
Klienci mają również wiele sposobów na to, aby oszukać niczego nieświadomych sprzedawców. Zdarza się, że ważą jabłka czy pomidory, oznaczając je jako tańsze gatunki. Czasami naklejają cenę, a potem dokładają do opakowania jeszcze więcej towarów. Niektórzy przekładają droższe produkty do opakowań po tańszych. Zdarza się również przeklejanie cen czy wkładanie artykułów nieprzecenionych do pudełek, które są oznaczone promocją. Klienci równie często podkradają. Nie przeszkadza im schowanie do kieszeni kilku cukierków na wagę czy wyciągnięcie z opakowania kilku kapsułek do prania.
"Najgorzej jest w trakcie wyprzedaży". Tak wygląda praca w popularnej sieciówce
- W pracy w sklepie odzieżowym jesteśmy podzielone na sektory. Przychodzimy i doskonale wiemy, kto czym ma się dziś zająć. Jeśli więc w grafiku jestem tego dnia na przymierzalni, to nią muszę się zająć. Za kasę odpowiedzialne są moje dwie inne koleżanki. Oczywiście, że mogę do niej podejść, ale wtedy zawalam swoją pracę. Poza tym to nie jest tak, że klient zaczepi mnie, bo ma tylko jedną rzecz, a kolejka jest długa. Mam wtedy rzucić na ziemię wszystkie wieszaki, które trzymam w ręce i biec mu na ratunek? To tak nie działa - tłumaczy Interii Aleksandra, pracownica sklepu odzieżowego w jednej z większych galerii handlowych w Małopolsce.
- Najgorzej jest oczywiście w trakcie wyprzedaży. Pracujemy wtedy na najwyższych obrotach, starając się utrzymać w sklepie jakikolwiek porządek. W zamian otrzymujemy jedynie niezadowolenie klientów. Bo jak to możliwe, że w przymierzalni jest tyle kurzu? Dlaczego coś leży na podłodze i jest teraz brudne? Jak to w ogóle możliwe, że dżinsy nie są posegregowane rozmiarami i trzeba przekopywać się przez cały stół? Proszę mi wierzyć, nie robimy tego specjalnie. Nawet jeśli coś uda nam się ułożyć, po pięciu minutach na powrót będzie ten sam bałagan. Bo może akurat na spodzie stołu jest rzecz, której nie ma na wierzchu - dodaje pracownica popularnej sieciówki. - To, co spadnie z wieszaka, przestaje jakkolwiek interesować klienta. Leży na podłodze? Niech leży. Ktoś się tym przecież zajmie. W dni największego ruchu z podłogi zbieramy całe naręcza ubrań. Nie mówię o tym, żeby dokładnie odwieszać wszystko na wieszaki, ale czasami wystarczy po prostu się zgiąć i odłożyć tę bluzkę czy spodnie w inne miejsce, tak, żeby nie leżało na podłodze, a kolejny klient mógł kupić odzież, która jest po prostu czysta - tłumaczy kobieta.
Klienci sklepów galerii handlowych lubią się kłócić. Nawet o najmniej ważne sprawy. - Nieraz zdarza się, że ktoś podchodzi z sukienką, której cena na metce to 50 złotych, ale leżała akurat w miejscu, gdzie cena wskazywała 20 złotych. W trakcie wyprzedaży, proszę mi wierzyć, nie jesteśmy w stanie zapanować nad wszystkim. Klienci lubią się jednak kłócić. Twarz przewracającej oczami kobiety, która musi zapłacić o 5 złotych więcej, bo t-shirt nie kosztuje 10 złotych, jak wskazywała to duża cenówka umieszczona na stole, znam już na pamięć - uśmiecha się Aleksandra.
Zużyty pampers i opakowania po przekąskach. Oto, co znajdują w przymierzalniach pracownice
- Z przypadków nieco bardziej niesmacznych. Raz w przymierzalni znalazłam zużytą podpaskę. Może by mnie to nie zdziwiło, jestem w stanie zrozumieć różne przypadki, ale damska toaleta była dosłownie obok naszego sklepu. Myślę, że tam byłoby kobiecie po prostu bardziej komfortowo... - tłumaczy Aleksandra, pracownica sieciówki. - Był też zużyty dziecięcy pampers. Ta sama sytuacja. Wystarczyło zapytać gdzie mamy kosz... - dodaje kobieta.
Ale śmieci, które klienci zostawiają w sklepach jest o wiele więcej. Pracownica popularnej sieciówki dodaje, iż wraz z koleżankami codziennie natrafia na pozostawione w przymierzalniach kubki po napojach czy opakowania po fast foodach. - Kiedy znajdujemy je w przymierzalni, powiedzmy, że problem nie jest jeszcze tak duży. Raz znalazłam jednak pełny kubek coli na stole z t-shirtami. Od tragedii dzieliły nas więc zaledwie sekundy - tłumaczy kobieta, dodając, iż w podobnych zachowaniach, wbrew pozorom, nie przodują dzieci. - Niejednokrotnie widziałam, jak dorośli ludzie umieszczali papierek po batoniku pomiędzy czapkami czy w butach. Miałyśmy się chyba nie domyślić... - dodaje pracownica sklepu odzieżowego.
To irytuje sprzedawców. "Wystarczy zwykła uprzejmość"
Kilka tygodni temu jeden z użytkowników Twittera zapytał co może zrobić klient, aby ułatwić życie sprzedawcom. "Czy są tu osoby, które pracują jako kasjerki np. w supermarkecie? Co klient może zrobić, aby ułatwić Ci życie?" - padło pytanie. W odpowiedzi zaroiło się od wskazówek.
W komentarzach możemy przeczytać między innymi o tak prostych czynnościach, jak używanie separatorów, pozwalanie butelkom toczyć się po taśmie czy informowanie sprzedawcy o tym, że chcemy zapłacić kartą, zamiast trzymać ją w dłoni i wymachiwać przed jego nosem. Sprzedawcy wskazują również, aby nie wyładowywać na nich frustracji z powodu złych cen czy pustych półek. "Pracowałem na kasie przez wiele lat w czasie szkoły i studiów. Proszę, nie powtarzaj tych samych żartów. Na przykład, jeśli przedmiot nie zostanie zeskanowany, nie mów: "Wezmę go za darmo". Kasjerzy słyszą to 100 razy dziennie" - pisze jeden z użytkowników platformy.
Jak się jednak okazuje, w wielu przypadkach wystarczy być po prostu miłym. "Wystarczy zwykła uprzejmość" - czytamy w komentarzach. Czy to tak dużo?