Tajemnicze morderstwo w Keddie. Minęły 42 lata od brutalnego ataku na domek nr 28
W nocy z 11 na 12 kwietnia 1981 roku w Keddie w domku nr 28 doszło do brutalnego morderstwa, podczas którego życie straciła matka, dwoje jej dzieci i przyjaciółka jednego z synów. Krwawa zbrodnia do dziś wzbudza ogromne emocje. Nie tylko przez bestialstwo sprawców, ale także fakt, że nikt nie odpowiedział za makabrę sprzed lat.
Co się wydarzyło w Keddie?
W listopadzie 1980 roku wspólnie zamieszkali w domku nr 28 i dość szybko znaleźli porozumienie z osobami, które mieszkały w sąsiedztwie. Keddie uchodziło za spokojne miejsce, o czym świadczył fakt, że nikt nie zamykał drzwi na noc. Zbrodnia, która się tam rozegrała, na długo zapadła w pamięci w mieszkańców.
W nocy z 11 na 12 kwietnia 1981 roku życie straciła Sue, John i jego przyjaciółka Dana oraz Tina, której szczątki odnaleziono dopiero trzy lata później. W pokoju obok przebywał Rick, Greg oraz ich kolega Justin Smartt, który mieszkał wraz z rodzicami w domku nr 26. Mimo że podczas zbrodni przez cały czas byli w budynku, mordercy nie odebrali im życia. Do dziś wielu się zastanawia, jak to się stało, że nic nie słyszeli i dlaczego się nad nimi zlitowano.
Zwłoki zostały odnalezione nad ranem przez Sheilę, która noc spędziła u przyjaciół. Wchodząc do domku, nie spodziewała się, że jej oczom ukaże się przerażający widok. W kałużach krwi leżały trzy ciała. John i Dana byli do siebie przywiązani. Sue również została skrępowana, a jej zwłoki przykryto żółtym kocem. Śledczy nie mieli wątpliwości, że ofiary przed śmiercią torturowano zarówno nożami, jak i młotkiem. Byli pewni, że sprawców było minimum dwóch. Sue i John zmarli z powodu zadawanych im ciosów. Dana została uduszona. Mordercy działali z ogromną siłą, o czym świadczy wygięte pod kątem 30 stopni ostrze noża znalezione na miejscu zbrodni.
Zaginięcie Tiny okazało się trudną do rozwiązania zagadką. Jej szczątki odkryto dopiero trzy lata później w sąsiednim hrabstwie. Zostały znalezione przez przypadkową osobę, ale niedługo później policja otrzymała wiadomość od anonimowego informatora. Głos w słuchawce miał potwierdzić, że to kości Tiny. Nie udało się ustalić przyczyn śmierci, jednak na pewno umarła w tym samym czasie co pozostałe ofiary. Śledczy mieli zignorować osobę, która znała prawdę o Tinie, podobnie jak wiele innych dowodów i poszlak.
Kim są mordercy z Keddie?
Podczas śledztwa przyjmowano różne hipotezy, nawet podłoże rytualne. Sprawdzano przeszłość Sue, zaczęto podejrzewać jej byłych partnerów i ojca dzieci, ale dość szybko okazało się, że byli niewinni. Na liście podejrzanych znalazł się Martin Smartt i jego kolega John "Bo" Boubede. Ojczym Justina w zeznaniach zaznaczył, że dzień przed morderstwem z jego domu zginął młotek. Wykrywacz kłamstw nie ułatwił sprawy, bo wynik okazał się niejednoznaczny. Mężczyzna zaprzeczał, że jest mordercą, ale nie udało się potwierdzić, że kłamał. Na drugie przesłuchanie, które miało być przeprowadzone przez FBI, nie dotarł - razem z kolegą rozpłynął się w powietrzu. Podejrzewano, że wyjechali z Kalifornii, zaraz po tym, jak ktoś ich ostrzegł przed rozmową z Federalnym Biurem Śledczym.
Przełomowym momentem były zeznania Justina, który tej feralnej nocy spał w domku nr 28. Podczas rozmowy ze śledczymi opowiedział o swoim śnie. Wspomniał o łódce, na której był z dwoma mężczyznami. To właśnie oni mieli za pomocą młotka i noża krzywdzić Sue, Johna i Danę. Twierdził, że później widział całe zajście w pokoju, ale szybko wrócił do łóżka. Zdaniem specjalistów chłopiec był świadkiem morderstwa, ale wypierając traumatyczne widoki, uznał je za sen. Justina poddano hipnozie, na podstawie której wykonano portrety pamięciowe sprawców - dwie osoby między 20 a 30 rokiem życia. Jak się okazuje, narysował je amator, a nie ekspert, który był do dyspozycji.
Ponadto pojawiły się spekulacje dotyczące szeryfa Thomasa, który miał działać na korzyść potencjalnych zabójców. Pojawiły się nawet głosy, że Martin Smartt i jego kolega John "Bo" Boubede byli informatorami FBI powiązanymi z mafią z Chicago, stąd ich zainteresowanie sprawą. Dowodów na to nigdy nie znaleziono.
Wznowienie śledztwa
Podczas trwania śledztwa wykluczano z kręgu osób podejrzanych seryjnych zabójców. Po czasie sprawę uznano za nierozwiązaną. Kilkanaście lat później wznowiono śledztwo, które pozwoliło na odnalezienie nowych dowodów. Nowy szeryf hrabstwa zaczął współpracować Mike’em Gambergiem, którego wcześniej odsunięto od sprawy. Podczas ponownego śledztwa sądzono, że sprawców mogło być nawet sześciu. Udało się nawet odnaleźć młotek, o którego zaginięciu mówił Martin - leżał na dnie stawu tuż obok jego domu.
Poza tym odkryto, że nagranie z rozmowy o zwłokach Tiny z anonimowym informatorem nigdy nie zostało dołączone do akt, a głos mężczyzny jest zbliżony do głosu Martina. W dodatku mężczyzna po wyjeździe z Keddie miał napisać do żony list. "Zapłaciłem cenę twojej miłości, a teraz kiedy odkupiłem ją życiem czterech osób, ty mówisz, że między nami koniec. Świetnie. Czego jeszcze ode mnie chcesz?". Te słowa wydały się dla kobiety przyznaniem do winy. Miała w 1981 roku oddać list szeryfowi Thomasowi, jednak dowód nigdy nie został dołączony do akt.
Na tym jednak nie koniec. Śledczym udało się również dotrzeć do psychiatry, który od Martina Smartta miał usłyszeć przyznanie się do zabicia Sue oraz Tiny. Jak się okazuje, lekarz zgłosił to FBI. Taśmy z terapii zostały przez nich zabrane, ale podejrzany nie został zatrzymany. Dowody miały zaginąć, o czym terapeuta został później poinformowany przez federalnych.
Martin Smartt i jego kolega John "Bo" Boubede już nie żyją, ale w 2018 roku odzyskano DNA z kawałka taśmy klejącej znajdującej się w domku nr 28. Ma ono wskazywać na osobę, która nadal żyje i jest na wolności.
***