Ulubiona atrakcja najmłodszych. Czy jest bezpieczna? "Maluchy tracą rozum"
Dzieci je wręcz uwielbiają, dzielnie stojąc w kolejce. Perspektywą jest bowiem świetna zabawa i mnóstwo śmiechu. Niekiedy jednak szaleństwa przerywa płacz. Czy dmuchane place zabaw są bezpieczną rozrywką dla dzieci? Obtarcia i zagryzione wargi to dopiero początek.
Ulubiona atrakcja maluchów. "To sajgon"
Nie ma festynu dla dzieci bez wielkich, dmuchanych placów i zjeżdżalni, do których maluchy wręcz lgną. Pneumatyczne urządzenia rozrywkowe, na których szaleństwom wręcz nie ma końca, przez długi czas uchodziły za bardzo bezpieczne. Z samej natury urządzenia nie wynikają bowiem zagrożenia. Gdzie więc leży problem?
- Podczas jednej z takich imprez byłam świadkiem, kiedy kilkuletnie dzieci ochoczo wdrapywały się na dmuchańce. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że chwilę wcześniej zjadły watę cukrową i w dłoniach wciąż trzymały patyczki po niej. Na samej górze zjeżdżalni wsadzili je sobie za gumkę spodni, żeby ich nie zgubić. Zareagowałam, prosząc, żeby wyrzucili je do kosza, ale byłam wręcz zielona ze strachu. W takiej sytuacji od tragedii dzieli nas zaledwie chwila - dodaje mama czterolatka.
Kiedy zabawę przerywa płacz. "Maluchy tracą rozum"
Ogromne dmuchane zamki i zjeżdżalnie nieprzerwanie cieszą się ogromną popularnością wśród najmłodszych. Z boku zabawa na nich wydaje się zupełnie niewinną rozrywką. Wszystko jednak do czasu. - Największy problem dmuchańców pojawia się wtedy, kiedy dzieci zostają na nich zupełnie bez opieki. Kilkukrotnie widziałam, jak podczas festynu rodzice w najlepsze spędzają czas z przyjaciółmi lub znajomymi, wysyłając dzieci do zabawy. Jedna i druga strona jest szczęśliwa, to prawda. Ale w takim momencie maluchy zupełnie tracą rozum - dodaje Kasia.
- Byłam świadkiem, kiedy na dmuchanym zamku doszło do wypadku. Na jego środku znajdowała się duża piłka, od której dzieci raz za razem się odbijały. W końcu jedno wpadło na drugie, uderzyły głowami naprawdę mocno. Zabawę przerwał płacz i zdenerwowanie rodziców. Konieczna okazała się pomoc medyków - wspomina Kasia.
- Na wszelkich festynach i plenerowych imprezach maluchy są tak zafascynowane tym, co dzieje się wokół nich, że zupełnie wyłączają im się instynkty samozachowawcze. Mało tego, na tego typu atrakcjach nie ma podziału na wiek czy wzrost. Małe szaleją ze starszymi, przy czym ci drudzy zupełnie nie zwracają uwagi na to, że przez nieuwagę mogą wyrządzić krzywdę swoim młodszym towarzyszom - mówi Agnieszka.
Otarcia skóry i zakrwawione wargi to dopiero początek. Na co uważać?
Najczęstszymi urazami, jakie dotykają dzieci na dmuchanych placach zabaw są otarcia skóry i oparzenia. Dlatego właściciele tego typu atrakcji przestrzegają, aby bawiące się na dmuchańcach dziecko było odpowiednio ubrane. Długie rękawy bluzki i długie nogawki spodni zapobiegną ewentualnym, bolesnym ranom, które mogą powstać w momencie kontaktu delikatnej skóry dziecka ze sztucznym materiałem, z którego wykonana jest atrakcja. Zdarzają się również przygryzione wargi czy języki.
Ratownik medyczny podkreśla, że zdarza się, że dzieci, kiedy uderzają o siebie, wybijają sobie zęby. Często łamią również palce, szczególnie wtedy, kiedy wdrapują się po dmuchanych drabinkach. Niekiedy dochodzi również do zwichnięć stawu skokowego, stawu łokciowego czy stawu barkowego. Często pojawia się także krwawiący nos, zwłaszcza po zderzeniu z innym, szalejącym maluchem.
Skaczące, wspinające się i szalejące dziecko traci wiele energii. Kiedy na zewnątrz jest gorąco, dmuchany zamek jest nagrzany jeszcze mocniej. Wówczas już tylko o krok od przegrzania czy omdlenia. Dzieci bawiące się na tego typu atrakcjach często doznają również urazów głowy. Te mogą okazać się wyjątkowo niebezpieczne. Podstawą zabawy na dmuchanych atrakcjach powinno więc być czujne oko rodzica.
Zobacz również: Czy chrzestni muszą przystąpić do komunii? O tym warto pamiętać
Parzące zjeżdżalnie. Kiedy niewinna zabawa zamienia się w koszmar
Niemal każdy z nas pamięta z dzieciństwa, kiedy przejażdżka zjeżdżalnią kończyła się poparzeniami. Do dziś niewiele się zmieniło. Kiedy pogoda za oknem zachęca do spacerów i spędzania czasu na świeżym powietrzu prawdziwe oblężenie przeżywają również osiedlowe place zabaw. Zdarza się jednak, że i tam beztroska zabawa staje się zagrożeniem. Szczególnie, kiedy do czynienia mamy z rozgrzaną wręcz do czerwoności zjeżdżalnią.
Rodzice coraz częściej podkreślają, że nie obawiają się o stan techniczny huśtawek, zjeżdżalni czy karuzel, które, zgodnie z wymogami prawnymi, powinny być sprawdzane przynajmniej raz do roku, ale o materiał, z którego są wykonane. W upalne dni mogą one bowiem mocno się nagrzać, a wtedy już tylko chwila od bolesnego oparzenia i płaczu dziecka.
- Moja córka uwielbia zjeżdżalnie. Pech sprawił, że przy naszym bloku znajduje się plac zabaw, który nie należy do najnowocześniejszych. Kilka razy zdarzyło się, że przybiegła do mnie z płaczem, bo blaszana zjeżdżalnia oparzyła jej skórę. Kiedy to zdarzyło się któryś raz z kolei, przestałyśmy tam chodzić - tłumaczy Marta, mama 5-letniej Klary.
Wybierając się z dzieckiem na plac zabaw warto więc zwrócić uwagę na wszystkie ciemne metalowe elementy, które nagrzewają się zdecydowanie szybciej. Od takich warto trzymać malucha z daleka.
Zanieczyszczony piasek. Uważaj podczas zabawy dziecka na placu zabaw
Niebezpieczne mogą okazać się również powszechne na placach zabaw piaskownice. Miejsca, w których dzieci uwielbiają stawiać babki z piasku mogą być bowiem zanieczyszczone odchodami, szkłem lub niedopałkami papierosów.
Zanieczyszczony odchodami piasek może zawierać liczne chorobotwórcze bakterie, grzyby, pierwotniaki i pasożyty, wywołujące groźne choroby u ludzi, na przykład salmonellozę, grzybicę skóry i paznokci, toksokarozę, toksoplazmozę, owsicę czy glistnicę - przestrzega Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Jeleniej Górze.
Rodzice oraz opiekunowie, których dzieci bawią się w piaskownicach powinni zwrócić szczególną uwagę na zachowanie podstawowych zasad higieny: starannie myć ręce i twarz dziecka po zakończonej zabawie oraz przed posiłkami, a także unikać spożywania przez dziecko posiłków lub napojów w trakcie zabawy w piaskownicy - przestrzega sanepid.