Chodzenie z dziadkiem na grzyby było ciekawym doświadczeniem. Towarzyszył całą drogę do lasu, ale gdy tylko mijał linię drzew, znikał gdzieś ze swoim koszykiem. Był jak duch - w jednej chwili stał obok, a w następnej już go nie było. Gdy wracał, jego koszyk po brzegi wypełniony był grzybami. Dziadek nigdy nie dzielił się swoimi tajemnymi miejscami, jednak miał pewną zasadę, dzięki której grzyby co roku wyrastały w tym samym miejscu. Okazuje się, że naukowcy potwierdzają skuteczność jego metody.