Ekologiczne butelki na wodę mogą być siedliskiem groźnych bakterii
Widzimy je w klubach fitness, na wycieczkach, w rękach influencerów i torbie przeciętnego Kowalskiego. Wielorazowe butelki na wodę są trendy - ograniczają zanieczyszczenie środowiska plastikiem oraz zasoby konieczne do produkcji, transportu i magazynowania. Tym bardziej niepokojące mogą się wydawać wyniki badań wykonanych w Stanach Zjednoczonych. Świadczą one bowiem o tym, że w butelce czyhać mogą miliony niebezpiecznych bakterii.

Wnioski z badań wykonanych przez ekspertów z amerykańskiego laboratorium jakości powietrza EmLab P&K są przerażające. Ich autorzy twierdzą bowiem, że w wielorazowych butelkach może być 40 tys. razy więcej bakterii niż na przeciętnej desce klozetowej. Badacze nazwali je nawet "przenośną szalką Petriego", bo - jak podali w swoim raporcie - stwierdzili na nich obecność bakterii zarówno gram-dodatnich, jak i gram-ujemnych, w tym bakterie kałowe E. coli i powodujące zapalenie płuc bakterie Klebsiella.
Skąd taka ilość tych drubnoustrojów?
To efekt tego, że użytkownicy butelek zabierają je ze sobą wszędzie, stawiają w przypadkowych miejscach, dotykają ich dłońmi, którymi wcześniej dotykali brudnych powierzchni, np. poręczy w autobusach. I za rzadko je myją.
Groźne bakterie w eko butelkach na wodę. Powodują nudności, wymioty i infekcje
Badacze z amerykańskiego laboratorium jakości powietrza EmLab P&K określili liczbę tzw. jednostek tworzących kolonie (CFU) w 12 butelkach czterech popularnych typów. Liczba bakterii zależna była od rodzaju zakrętki/ustnika, ale średnio wynosiła to 20,8 mln. CFU na cm2. Dla porównania, na desce sedesowej jest 515 CFU.
Najwięcej bakterii było w butelkach ze zwykłą nakrętką i wciskanym ustnikiem (30 mln. CFU), a najmniej (3 mln. CFU) w miękkich w butelkach, które pijąc, ściskamy. Wykryte drobnoustroje mogą powodować m.in. problemy żołądkowo-jelitowe, takie jak nudności, wymioty i biegunki, a także infekcje dróg oddechowych.
Choć wyniki badań mogą przerażać, eksperci uspokajają.
Oczywiście, te butelki warto myć, używając gorącej wody. Ale sama obecność bakterii niekoniecznie stanowi problem. Przecież domowe krany też są często zasiedlone przez wiele bakterii, które nie mają jednak szkodliwego wpływu na ludzi
- mówi dr Andrew Edwards, mikrobiolog molekularny z Imperial College London.
Podobnego zdania jest dr Simon Clarke, mikrobiolog z Uniwersytetu w Reading.
Duża liczba bakterii może oznaczać, że coś nie było przez dłuższy czas czyszczone, ale niekoniecznie jest niebezpieczne. Nigdy nie słyszałem, żeby ktoś zachorował od butelki z wodą, podobnie jak krany nie stanowią problemu. Kiedy ostatnio słyszeliśmy o kimś, kto zachorował po napiciu się wody z kranu?
- stwierdził naukowiec w rozmowie z “Mail Online".
Zobacz również: