Kiedy turystom puszczają hamulce. Oto ciemne oblicze stolicy polskich Tatr
Tłumy odwiedzających, górskie widoki i urlopowy klimat. Wśród nich oni - pijani turyści. Stolica polskich Tatr od lat zmaga się z gigantycznym problemem podróżnych, którzy traktują Zakopane jako kierunek jednodniowej, mocno zakrapianej wycieczki. Nie brakuje doniesień o tych, którzy po spożyciu procentów mają problem z powrotem do hotelu, a zdarzają się również tacy, którzy noc spędzają na schodach lokali w centrum miasta. Jak się okazuje, w Zakopanem hamulce puszczają niejednemu. A to rodzi problemy.
Kiedy zapada zmrok, w Zakopanem rozpoczyna się prawdziwy festiwal zabawy. Nie brakuje przy tym głośnych zachowań, awantur, a czasami nawet bijatyk. Niektórym turystom hamulce zdają się puszczać w zupełności. Wielu zapomina, że obok nich znajdują się ci, którzy swój urlop pragną spędzić w spokoju. Zabawa trwa przecież do rana.
"Jak czuć się w takim miejscu bezpiecznie?". Ciemne oblicze Zakopanego
Kilka miesięcy temu jeden z pijanych turystów wdrapał się na zaśnieżony dach jednego ze schronisk, udając, że zdobywa szczyt. Konieczna okazała się interwencja policji i straży pożarnej. Inna turystka, również po spożyciu alkoholu, szła po torach kolejowych. Jak twierdziła, pokłóciła się z mężem i... wraca do domu. Szybka interwencja policji zapobiegła ewentualnej tragedii.
- Weekend w Zakopanem można określić mianem szalonego, jeśli chodzi o turystów, których tam spotkamy. Nie mam żadnego problemu z osobami, które szukają dobrej zabawy, ale ta zabawa powinna mieć jakieś granice. W sobotę, późnym wieczorem, na Krupówkach wręcz roi się od zataczających się osób, które szukają kolejnego miejsca, w którym mogłyby kontynuować swoją zabawę. I nie są to tylko mężczyźni. To w zasadzie całe grupy, gdzie większość uczestników najzwyczajniej nie wie, jak się zachować. Podczas swojego urlopu trafiłam akurat do jednego z tamtejszych klubów. Kilkukrotnie widziałam, jak ochroniarze wyrzucają kogoś ze środka, a potem te osoby kończą swoją zabawę na ławeczkach w samym centrum miasta. Z kolejnym piwem w ręku - mówi w rozmowie z Interią Marta, która była świadkiem szalonej zabawy turystów w Zakopanem.
- Na własne oczy widziałam też, jak zataczający się mężczyźni zaczepiali przechodzące obok kobiety, bez ogródek, w środku dnia, dość dosadnie komentując ich wygląd. Przez chwilę zastanawiałam się wtedy, jak turystki mają czuć się w takim miejscu bezpiecznie? Pomijam fakt, że obok przechodzą również rodziny z dziećmi. Oczywiście wiele jest takich osób, które bawią się, nawet pod wpływem alkoholu, z rozwagą. Ale niektórym tej rozwagi zdecydowanie brakuje - dodaje Marta.
Taki widok w centrum turystycznego miasta? "Poranki, które bywają trudne"
Zakopane od lat jest jednym z najchętniej wybieranych, urlopowych kierunków Polaków i zagranicznych turystów. Jak się jednak okazuje, miasto posiada swoją ciemniejszą, zdecydowanie mniej elegancką stronę.
Mimo iż problem pijanych turystów jest bolączką niemal każdego turystycznego miasta w Polsce, w Zakopanem jest szczególnie dotkliwy w trakcie wakacji. Media raz za razem donoszą o kolejnych wybrykach pijanych turystów w stolicy polskich Tatr. Niedawno do sieci trafiła fotografia dwóch mężczyzn, którzy śpią na schodach przed jednym z lokali. "Dwóch turystów spało na schodach i chodniku przed jedną z kamienic na Krupówkach. Najwyraźniej nie udało im się dotrzeć na kwaterę i na deptaku zmorzył ich nagły sen" - donosi serwis 24tp.pl.
"Jednodniowi turyści", jak nazywa się tych, którzy na Krupówki przyjeżdżają wyłącznie dla szalonej zabawy, od lat są prawdziwą zmorą stolicy polskich Tatr. Rzadko decydują się bowiem na nocleg w Zakopanem, zazwyczaj wracając do domów nad ranem. Tracą na tym przede wszystkim hotelarze, ale podobny obrazek, zataczających się i awanturujących osób, mocno wpływa na wizerunek miasta. Problem na masową skalę uwidaczniał się przede wszystkim w sylwestra, ale również w trakcie letnich miesięcy.
Władze Zakopanego postanowiły więc wypowiedzieć wojnę pijaństwu na ulicach. We wrześniu ubiegłego roku w mieście wprowadzono zakaz sprzedaży alkoholu od godziny 23 do 6, tyczący się zarówno sklepów monopolowych, jak i całodobowych stacji paliw. Jedyną szansą na spożycie napojów wysokoprocentowych w tych godzinach pozostają restauracje.
Mniej interwencji to spokojniejsze wakacje. "Obserwujemy poprawę"
Jak się okazuje, podobne zabiegi mocno się opłaciły. - Jest zdecydowanie mniej interwencji w miejscach publicznych, tych nocnych, po 23, kiedy obowiązuje zakaz sprzedaży alkoholu we wszystkich punktach na terenie miasta Zakopane - tłumaczy w rozmowie z Interią asp.sztab. Roman Wieczorek, rzecznik prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Zakopanem.
- Nie ma już miejsc takiego grupowania się osób, które przyjeżdżają na tzw. jednodniowe pobyty pod Tatry. Pamiętamy z ubiegłych lat, że te osoby bardzo często, czasami do wczesnych godzin porannych, siedziały pod sklepem, który sprzedawał całą dobę alkohol i niestety na miejscu ten alkohol spożywały. A później dochodziło do naszych policyjnych interwencji. Teraz tego nie ma lub jest zdecydowanie mniej - dodaje.
Zdaniem funkcjonariuszy tegoroczne wakacje okazują się wyjątkowo spokojne. Wciąż nie brakuje co prawda interwencji w hotelach i pensjonatach, gdzie nietrzeźwi turyści zakłócają ciszę nocną, jednak w samym centrum miasta, na Krupówkach i w rejonie Równi Krupowej, problem nie jest tak wielki, jak miało to miejsce jeszcze w ubiegłym roku.
- To wszystko wpływa na wizerunek miasta i to, jak jesteśmy postrzegani w oczach turystów. Mamy bardzo dużo podróżnych zza granicy, obserwujemy wielu gości z Bliskiego Wschodu. Oni się tutaj czują bezpiecznie. Oby tak dalej - dodaje rzecznik zakopiańskiej policji.