Polka opowiada o upałach we Włoszech. "Moje życie skupia się na przetrwaniu"
Upały na południu Europy nie ustępują. Antycyklon Cerberus znad Sahary przyniósł wzrost temperatury powyżej 40 st. C. Z piekielnymi upałami zmaga się m.in. Chorwacja i Grecja. Najbardziej dotkliwe upały nawiedziły jednak Włochy. Tam na środę, 19 lipca wydano czerwone alerty dla 23 miast. Porozmawialiśmy z Polką, która mieszka w Bolonii, o tym, jak radzi sobie w tak ekstremalnych warunkach.
Ekstremalne temperatury we Włoszech. "Ostatni tydzień to był koszmar"
Karolina wraz z partnerem w Bolonii mieszkają od niecałego roku. To ich pierwsze lato w tym mieście. Dotychczas słyszała tylko plotki o piekielnych upałach, panujących tam w lipcu i sierpniu. Teraz na własnej skórze przekonała się, że to nie wymysły. Mimo że upały nawiedzają Bolonię co roku, obecna fala ekstremalnych temperatur daje popalić mieszkańcom tego miasta.
- Ostatni tydzień to był koszmar. W ostatnich dniach moje życie skupia się na przetrwaniu - śmieje się Karolina. - Są wakacje, przed wyprowadzką do Włoch byłam podekscytowana wizją włoskiego lata. Teraz mam dość i chętnie spędziłabym je w Polsce - dodaje.
W ostatnich dniach termometry w Bolonii pokazywały 38-40 st. C. Jednakże wysoka wilgotność powietrza sprawiała, że odczuwalna temperatura była jeszcze wyższa, a czasami i wynosiła 42-43 st. C. Włoskie Ministerstwo Zdrowia apelowało do mieszkańców o pozostanie w domach i unikanie bezpośredniej ekspozycji na słońce przez większość dnia, czyli od godziny 11 do 18. Jak się jednak okazuje, wieczory wcale nie przynoszą mieszkańcom ulgi.
- Słońce pali i nagrzewa ściany budynków aż do zachodu, czyli około godziny 21. Nawet gdy zapadnie zmrok nie jest lepiej. Wtedy w końcu otwieramy okna na oścież, ale temperatura na zewnątrz to wciąż ponad 30 st. C. Ściany naszego mieszkania pozostają gorące aż do późnych godzin nocnych i dodatkowo je ogrzewają. Spodziewałam się, że włoska architektura będzie lepiej dostosowana do takich warunków pogodowych - twierdzi.
"Wiatrak zapewnia nam przetrwanie"
Polka mieszka na ostatnim piętrze czteropiętrowej kamienicy. Wynajmuje niewielką kawalerkę wraz z partnerem. Oboje pracują z domu, siedząc razem przy stole kuchennym w towarzystwie domowego wiatraka.
- W kawalerce nie ma klimatyzacji. Szczerze mówiąc chyba mało kto ją tutaj ma. A przynajmniej w okolicy, w której mieszkamy. To wiatrak zapewnia nam przetrwanie. Zarówno w nocy, jak i w dzień powietrze w naszym mieszkaniu stoi, zupełnie nie ma czym oddychać - tłumaczy Karolina.
Zobacz również: Pod żadnym pozorem nie pij w upały. Skutki będą opłakane
Tropikalne noce w Bolonii odbijają się na zdrowiu mieszkańców
Stojący wentylator działa w mieszkaniu Karoliny 24/H na dobę. Kobieta przyznaje, że nocą trudno byłoby bez niego zasnąć. W Bolonii temperatura w nocy w ostatnich dniach wynosiła 27-25 st. C.
- W nocy, gdy idę spać koło 23:00, na zewnątrz wciąż jest około 29 st. C. Najgorsze jest to, że mimo otwartych okien, w mieszkaniu wciąż jest gorąco. Od kilku dni śpimy jak na jakimś campingu. Bez żadnego przykrycia. Budzimy się wcześnie rano, jeszcze przed naszymi budzikami, bo jest tak ciepło - przyznaje.
Zjawisko, podczas którego temperatura w nocy nie spada poniżej 20 st. C., określane jest mianem nocy tropikalnej. Podczas takiej nocy nie wypoczywamy prawidłowo i jesteśmy narażeni na stres termiczny, który objawia się złym samopoczuciem, czy też zmniejszoną wydolnością fizyczną i psychiczną. Noce tropikalne stanowią duże obciążenie dla organizmu.
Jak Włosi radzą sobie z upałem?
Według Karoliny Włosi zachowują się tak, jakby byli przyzwyczajeni do takich upałów. W jej okolicy mało kto ma klimatyzację w domu, a przed gorącymi promieniami słońca chronią się, zamykając w domach okiennice.
- Przede wszystkim chyba każdy w taką pogodę ma w domu wiatrak. W środku dnia na ulicach nie zobaczymy wielu Włochów, a jedynie turystów, dla których rozstawiono punkty pomocy w wielu włoskich miastach. Każdy chodzi tu z wachlarzem lub małym ręcznym wiatrakiem na baterie.
Klimatyzacja jest jednak powszechna w sklepach, restauracjach, bibliotekach czy też miejscach pracy.
- W dzień miejsca, w których można usiąść z laptopem i popracować, czyli biblioteki czy też kawiarnie są zapełnione ludźmi. Gdy już się nie da wytrzymać w mieszkaniu, ludzie przychodzą w takie miejsca. Wielu studentów wciąż uczy się do egzaminów, a ja wątpię, że takie osoby mają w mieszkaniach klimę - twierdzi nasza rozmówczyni.
Wiatrak i mokre prześcieradła. Jak przeżyć w 40 st. C bez klimatyzacji?
Karolina przyznaje, że jeśli może to na cały dzień wychodzi z domu i pracuje z kawiarni czy bibliotek. Jednakże, gdy decyduje się zostać w mieszkaniu, sięga po różne metody radzenia sobie z upałem. W jej mieszkaniu znajduje się tylko jedna okiennica, w sypialni. Reszta okien jest wystawiona na słońce, przez co mieszkanie jeszcze bardziej się nagrzewa. Polka ma jednak na to swój sposób.
- Radzę sobie z tym tak, że zawieszam mokre prześcieradła po zewnętrznej stronie okien. Dzięki temu osłaniają też ściany budynku, przez co nieco mniej nagrzewa się nasze mieszkanie. Takie prześcieradło wysycha bardzo szybko, a ja cały dzień latam ze szklankami wody i je oblewam. Sama nie wiem, czy to coś daje, ale może działa jak placebo i jestem w stanie sama się przekonać, że w naszym mieszkaniu nie jest wcale tak gorąco - tłumaczy ze śmiechem.