Ryby, które chłoną toksyny jak gąbka. Polacy wciąż się nimi zajadają
Dietetycy i lekarze zalecają regularne spożywanie ryb – co najmniej raz w tygodniu. To bogate źródło nienasyconych kwasów omega-3, a także witaminy D, której szczególnie brakuje nam zimą. Niestety Polacy wciąż spożywają ryby, które są tanie, ale mają niewiele wspólnego ze zdrowym odżywianiem się. Wiele popularnych w naszym kraju gatunków ryb jak gąbka chłonie pestycydy i zanieczyszczenia, takie jak ołów czy rtęć. Sprawdź, których ryb unikać jak ognia.
Spis treści:
Jak toksyny znajdujące się w rybach mogą wpływać na nasze zdrowie?
W rybach w zależności od środowiska, w którym żyją, mogą odkładać się szkodliwe substancje, takie jak dioksyny, policholrowane bifenyle, pestycydy oraz metale ciężkie. Szczególnie dużą ich zawartość wykrywa się w zanieczyszczonych wodach, także morzach i oceanach. Eksperci ostrzegają, że stężenie toksyn jest większe w organizmach mięsożernych gatunków ryb, które żyją wiele lat i kumulują w sobie zanieczyszczenia. Na dłuższą metę spożywanie takich ryb może negatywnie wpływać na nasz układ nerwowy, powodować zaburzenia hormonalne, a także dolegliwości ze strony układu pokarmowego i trawiennego.
Unia Europejska wprowadziła dopuszczalne normy zanieczyszczeń ryb sprzedawanych w sklepach, trudno jednak zweryfikować czy każda z nich jest poddawana szczegółowym badaniom. Dlatego lepiej unikać gatunków ryb, które zawierają najwięcej szkodliwych substancji.
Łosoś hodowlany
Łosoś to jedna z najpopularniejszych ryb w Polsce. Charakteryzuje się delikatnym i smacznym mięsem o gęstej konsystencji. Zalicza się do tłustych ryb bogatych w witaminę D, jod i kwasy omega-3. Niestety łosoś hodowlany może zawierać mnóstwo zanieczyszczeń: pestycydy, dioksyny i polichlorowane bifenyle. Żyjąc w basenach hodowlanych, jest też narażony na wchłanianie pasożytów i odchodów. Dlatego zamiast hodowlanego łososia z Atlantyku, znacznie lepiej jest kupować łososia dzikiego. Zawiera on więcej wartościowych składników odżywczych i nie jest tak narażony na kontakt z toksycznymi substancjami.
Zobacz również:
- Kupujesz suszone grzyby na święta? Bądź czujna. Zwróć uwagę na kilka rzeczy
- Grzyby po gotowaniu nie będą wodniste. Kucharze stosują dwie zasady
- Tańsze, a dobre – nie bój się sięgać po produkty marki własnejart. sponsorowany
- Obowiązkowa pozycja na wigilijnym stole. By nie był pusty w środku, chwyć za widelec
Panga
Panga szybko rośnie i osiąga duże rozmiary - to efekt kombinacji genetycznych, a także stosowanych w hodowli hormonów wzrostu. Wydajność hodowli sprawia, że to jedna z najtańszych ryb świata. Niestety jest odławiana z zanieczyszczonej rzeki w Wietnamie, a tamtejsze hodowle przemysłowe także pozostawiają wiele do życzenia i niosą ryzyko obecności pasożytów w rybach. Warto wiedzieć, że Amerykanie wpisali pangę na czarną listę produktów zakazanych - próbki wykazały przekroczone limity zawartości metali ciężkich i rtęci. Mięso pangi nie zawiera też cennych kwasów omega-3.
Tuńczyk
Tuńczyk charakteryzuje się niezwykle smacznym mięsem, które zawiera pełnowartościowe białko. Niestety ryba ta żyje nawet 30 lat i może osiągać masę 350 kg. Przez cały ten czas kumuluje w sobie toksyczne substancje, przede wszystkim rtęć, która w jej organizmie przekształca się w postać metylortęci. Z tego względu tuńczyk jest szczególnie niebezpieczny dla kobiet w ciąży i małych dzieci. Ryba ta zawiera też duże ilości histaminy, która może wywoływać reakcje alergiczne.
Tilapia
Tilapia cieszy się sporą popularnością ze względu na smaczne i delikatne mięso. Niestety podobnie jak panga hodowana jest w zanieczyszczonych zbiornikach wodnych. Według badań Morskiego Instytutu Badawczego tilapia zawiera największe stężenie kadmu, rtęci i ołowiu. Ma też niekorzystny stosunek kwasów omega-3 i omega-6, dlatego lepiej unikać jej w diecie.
Makrela królewska
Makrela podobnie jak tuńczyk jest szczególnie podatna na kumulowanie w sobie rtęci (dlatego lepiej wybierać makrelę atlantycką, która jest znacznie mniej zanieczyszczona). W jej mięsie naturalnie występują też substancje, które pod wpływem działania bakterii zmieniają się w trujące związki. Z tego względu makrelę powinno się mrozić natychmiast po zabiciu. Nieprawidłowe przechowywanie grozi zatruciem pokarmowym.
W Polsce szczególnie popularna jest makrela wędzona. Tymczasem powinno się ją spożywać maksymalnie raz w miesiącu. W procesie wędzenia wytwarzają się wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (WWA), które są silnie rakotwórcze. Wędzona makrela zawiera też puryny, które mogą przyczyniać się do artretyzmu i dny moczanowej.
Czytaj także: