Jedyny taki rejs na świecie możliwy jest w Polsce. Tu statki pływają nie tylko po wodzie
Oprac.: Agnieszka Maciaszek
Rejsy statkami są jedną z ulubionych letnich, turystycznych rozrywek. Słońce, piękne widoki i chłodna bryza nieodmiennie kojarzą się z wakacyjnym klimatem, zaś jeziora i rzeki to nieodłączna część terenów Mazur Zachodnich. To właśnie tutaj można znaleźć unikalną na skalę świata atrakcję - rejs statkami, które pływają nie tylko po wodzie.
Wszystko zaczyna się w Buczyńcu, maleńkiej liczącej niespełna 70 mieszkańców wiosce leżącej w sercu Kanału Elbląskiego. Sam kanał zbudowany w połowie XIX wieku jest jedyny w swoim rodzaju zabytkiem hydrotechniki. To właśnie tutaj, aby uniknąć budowania śluz, których łącznie, w związku z wynoszącą 100 metrów różnicą poziomów między Buczyńcem a jeziorem Drużno, musiałoby być ponad 30, skonstruowano unikatowy system umożliwiający żeglugę.
Prosto z wody statki wyjeżdżają na trawę
Tym samym działający nieprzerwanie od prawie 180 lat zabytkowy system pochylni z tzw. suchym grzbietem umożliwia pokonanie statkom różnicy poziomów bez czekania na otwarcie kolejnych śluz komorowych. Jak to się dzieje, że prosto z wody statki wyjeżdżają na trawę? - Bardzo prosto. Umieszczane są na wózkach kolejowych i przeciągane po torach za pomocą stalowych lin, poruszanych kołem wodnym. Dzieje się to zawsze tak samo od lat a siłą napędową jest woda - tłumaczy kapitan statku "Bursztyn", Bartłomiej Ruciński.
Gdy wchodzę na pokład statku, dowiaduję się, że mimo iż w Buczyńcu jestem po raz pierwszy "Bursztynem" mogłam pływać grubo ponad 3 dekady temu po drugiej stronie Polski, gdyż do 1997 roku służył jako statek turystyczny w Śląskim Parku Rozrywki w Chorzowie, by następnie przez kolejne 14 lat pływać jako "Karolinka" w Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku w Katowicach. Jednak z pamiętającej czasy PRL jednostki, poza samą konstrukcją, niewiele już zostało.
Zobacz również:
- Po Europie na jednym bilecie. Nadchodzi rewolucja w podróżowaniu koleją
- Najpiękniejsze miejsca na narty w Europie. Jedno z nich tuż przy polskiej granicy
- To miasto znalazło się w pierwszej dziesiątce. Polacy go nie doceniają
- Obcokrajowcy zachwyceni "ukrytym klejnotem Polski". Jesienią bywa zapomniany
Statek przeszedł bowiem gruntowny remont, łącznie z wymianą blachy i renowacją wnętrza i teraz jasna skórzana tapicerka, drewniany pokład i płaski, duży ekran umożliwiający podgląd na to, co dzieje się na dziobie, umilają rejsy kolejnym grupom turystów, którzy mogą pływać po kanale od początku maja do końca września. - Pływamy niezależnie od pogody, czy leje, czy świeci słońce. Gdy pogoda nie sprzyja zabezpieczamy górny pokład, a część pasażerów może korzystać z uroków rejsu na dole, gdzie serwujemy też ciepłe napoje, gdyby komuś była potrzebna rozgrzewka - mówi kapitan Ruciński.
Jedyna taka przystań, jedyny taki rejs
W gorącą lipcową niedzielę rozgrzewka nie jest konieczna. Startujący z Buczyńca rejs trwa nieco ponad dwie godziny. Statek płynie niespiesznie, na pokładzie trwają rozmowy, płynące z rodzicami maluchy rozglądają się dookoła, żywiołowo reagując na niebieskie ważki raz po raz przysiadające na krawędzi burty. W pewnym momencie słychać lekki zgrzyt to znak, że dotarliśmy do wózka kolejowego.
Zdarza się, że pasażerowie myślą, że trzeba się trzymać mocno, bo zjazd po pochylni będzie się odbywał szybko, jak na jakimś rollercoasterze, tymczasem poruszamy się stosunkowo wolno, średnio 8 km/h, to takie tempo dość szybkiego chodu.
Miarowo i powoli statek wynurza się z wody, aby torami przejechać do góry i na dół. Porośnięte trawą wzniesienia otoczone gęstwiną drzew uzupełniają kojący oczy krajobraz. Drewniano stalowa konstrukcja wózka przypomina machinę wojenną. Ma też specjalną ławeczkę, na której obowiązkowo dyżuruje podczas przejścia przez pochylnię osoba z załogi. "Po umocowaniu obiektu dać sygnał gongiem. Jeden z załogi zobowiązny jest do dyżuru przy hamulcu" - nakazuje napis na metalowej tabliczce. I rzeczywiście za każdym razem uderzenie w gong daje sygnał maszyniście, który uruchamia mechanizm umożliwiający przeprawę przez pochylnię. Metaliczny, dość nieprzyjemny dla ucha dźwięk, nie burzy jednak spokoju perkozów, które z gracją przepływają obok statku.
Zobacz również:
Podczas rejsu zaliczamy jeszcze dwie zabytkowe pochylnie w Kątach oraz Oleśnicy. Schemat jest dokładnie ten sam. Wózek, gong, podjazd, zjazd, i wpłynięcie na wody kanału. W XIX wieku projekt budowy kanału miał służyć skróceniu drogi transportu towarów z Warmii i Mazur, wówczas Prus Wschodnich nad Bałtyk, przede wszystkim do Gdańska. W 2011 roku Kanał Elbląski został uznany za Pomnik Historii jako unikatowy obiekt techniki o wciąż użytkownej historycznej strukturze. Mówi się o nim, że jest arcydziełem budownictwa wodnego, choć dla większości turystów stanowi po prostu jeszcze jedno miejsce, gdzie podczas letnich upałów można przyjemnie spędzić czas na łonie natury. Dlatego nawet jeśli nie pociąga nas inżynieryjna finezja historycznych rozwiązań, warto zajrzeć na przystań w Buczyńcu i udać się w ten, jedyny w swoim rodzaju, rejs.
Czytaj także: