Tajemnicze naklejki w popularnym kurorcie. To zła informacja dla turystów
Oprac.: Aleksandra Tokarz
Najpierw Majorka, później Teneryfa, a teraz także, zyskująca na popularności wśród polskich turystów, Andaluzja – z Malagą na czele. Hiszpańskie wyspy, regiony i miasta mają dość turystów, wprost mówiąc – „nie chcemy was tutaj”. Wzrost cen to bowiem dopiero początek góry lodowej problemów, z którymi muszą mierzyć się mieszkańcy.
"Nie chcemy was tutaj", "Śmierdzący turyści" czy "To był kiedyś mój dom" - to tylko niektóre z haseł, które, pojawiając się na tajemniczych naklejkach, opanowały hiszpańską Malagę. Mimo iż Costa del Sol, na czele z andaluzyjską perełką, stała się w ostatnim czasie ulubionym kierunkiem wielu turystów, mieszkańcy tego miasta mają dość.
Podczas gdy niektóre miasta walczą o turystę, inne chcą się go... pozbyć. Tylko w ubiegłym roku hiszpańską Malagę odwiedziło ponad 14 mln turystów, z czego przeszło 80 proc. stanowili obcokrajowcy. I to zdenerwowało miejscowych. Do tego stopnia, że wypowiedzieli im wojnę.
Zobacz również:
- Po Europie na jednym bilecie. Nadchodzi rewolucja w podróżowaniu koleją
- Najpiękniejsze miejsca na narty w Europie. Jedno z nich tuż przy polskiej granicy
- To miasto znalazło się w pierwszej dziesiątce. Polacy go nie doceniają
- Obcokrajowcy zachwyceni "ukrytym klejnotem Polski". Jesienią bywa zapomniany
Turystyczny raj zamyka się na turystów? "Nie chcemy was tutaj"
Podróżni, odwiedzający Hiszpanię, doceniają tamtejszy klimat i niewysokie ceny. Co więcej, raj dla turystów jest również rajem dla osób pracujących zdalnie. Hiszpania często wymieniana jest na szczycie najbardziej przyjaznych lokalizacji dla pracujących "z domu" - z uwagi na przyjemny klimat, dostęp do szybkiego internetu i przystępne ceny, które stwarzają dobre warunki dla imigrantów.
W okolicy Malagi znajduje się dodatkowo cały szereg firm technologicznych, które ściągają do miasta pracowników z całego świata. W tym momencie do akcji wkroczyli mieszkańcy.
Dani Drunko, mieszkaniec hiszpańskiej Malagi, postanowił rozprawić się z turystami. Rozpoczął więc akcję rozklejania po mieście naklejek, które - w języku hiszpańskim i angielskim - w dosadny sposób uderzają w przyjezdnych. Turyści mogą dowiedzieć się między innymi, że "antes esto era el centro" czyli "to kiedyś było centrum miasta", zaś niektóre hasła, w wulgarny sposób, zachęcają ich do opuszczenia Malagi.
Zobacz również: Piękna plaża, włoski klimat i brak tłumów. Wybrano najpiękniejszy nadmorski kurort Włoch
Problemy hiszpańskiej Malagi. Mieszkańcy mają dość
Mieszkańcom nie podoba się, że rosnąca liczba turystów znacznie oddziałuje na ich codzienne życie. Przyjezdni niejednokrotnie dysponują bowiem większym budżetem niż miejscowi, co sprawia, że właściciele mieszkań chętniej wynajmują im swoje domy. Właśnie podobna sytuacja miała zmusić inicjatora akcji, Daniego Drunko, do rozpoczęcia protestu. Nie przedłużono mu bowiem kontraktu na wynajem mieszkania, prosząc o opuszczenie lokalu - po tym, jak właściciel zdecydował się przekształcić go na mieszkanie na wynajem krótkoterminowy.
To jednak dopiero początek problemów mieszkańców. W obliczu rosnących jak grzyby po deszczu hoteli, restauracji i innych obiektów przeznaczonych dla turystów, upadają lokalne biznesy - szczególnie te oferujące artykuły gospodarstwa domowego.
Z podobnym problemem mierzy się jednak nie tylko Malaga. Turystyka, według mieszkańców, wymknęła się również spod kontroli na Teneryfie. Tam, jak uważają, zaczyna przynosić więcej szkody niż pożytku. Przeciwko obecnemu modelowi rozwoju protestują też mieszkańcy Majorki - dając dowód niezadowolenia względem rosnącej liczby turystów. Tam domagają się między innymi ograniczenia liczby odwiedzających wyspę, poprzez wprowadzenie stosownych ograniczeń.