"Wsiadaj, mała!", czyli kamperem po wybrzeżach Hiszpanii i Portugalii

Girls in the Van, na zdjęciu bohaterka tekstu  Magdalena Ciachera
Girls in the Van, na zdjęciu bohaterka tekstu Magdalena Ciacheramateriały prasowe
- Błagam, niech pan to naprawi, płacę podwójnie. - A bardzo się pani spieszy? - Potwornie! - Takich klientów nie obsługujemy.

Zobacz również:

    Samochód załadowany słoikami, czyli złapanie podróżniczego bakcyla

    Zmiana planów

    Zobacz również:

    Pierwszy babski trip

    Girls in the Van, zdjęcie bohaterki tekstu
    Girls in the Van, zdjęcie bohaterki tekstumateriały prasowe
    - Zobaczyłam na Facebooku post mojej dobrej znajomej ze studenckich lat, która napisała, że będzie przez wakacje w Marbelli, czyli w miejscowości w której mieszkam. Odezwałam się do niej, bo nie widziałyśmy się jakieś 10 lat. Kilka dni później zadzwoniła, że zerwał z nią mężczyzna i nie wie, co ma robić. Powiedziałam, “biorę cię na trip kamperem do Portugalii". Podjechałam moim vanem pod wielką willę w której pracowała jako niania dla dzieci jednego z szejków. Wyszła zapłakana z walizkami. - Powiedziałam: "Wsiadaj, mała!".

    Zobacz również:

      "Bez profesji i wieku stajemy się nagie"

      Bez planu. Wyzwanie dla perfekcjonistek?
      Bez planu. Wyzwanie dla perfekcjonistek?materiały prasowe

      Zobacz również:

      Bez planu. Wyzwanie dla perfekcjonistek?

      Lista ratunkowa, czyli sposób na self-care w hiszpańskim kołowrotku

      - Gdy zaparkowałyśmy przy jednej z plaż, przeszłam się do beach baru, w którym tego wieczora miał grać lokalny gitarzysta. Zapytałam się, o której zaczyna się koncert, bo chcę przyjść z grupą.. Usłyszałam odpowiedź: "Jak grajek przyjdzie". A do której godziny będzie trwał koncert? "Jak skończy grać". To jest mniej więcej planowanie w Andaluzji.
      Girls in the van
      Girls in the vanmateriały prasowe
      - Zrobiłam sobie listę ratunkową na momenty, w których już wiem, że zaczyna być mi za ciężko. Zakładam buty i idę biegać. Wychodzę z domu. Jadę w naturę, wyłączam telefon. W pewnym momencie przychodzi do mnie odpowiedź i wiem, czego mam za dużo, a czego za mało w tym czasie.