"Powiedziała dziecku, które się głodzi, że jest za grube". Relacje pacjentów szokują
Historia jej choroby zaczęła się od wizyty… u lekarza rodzinnego. Stwierdził, że waży tyle, ile dorosła osoba. 12-letnia Weronika Kowalska choruje na anoreksję od 2 lat, o czym opowiedziała w najnowszym odcinku podcastu "Zdanowicz pomiędzy wersami". Opowieść wywołała ogromne poruszenie wśród internautów. "Powiedziała dziecku, które się głodzi, że jest za grube", "Mi raz lekarka powiedziała, żebym nie tyła, bo będę jak moja mama" – to tylko niektóre z szokujących komentarzy.
Weronika Kowalska na anoreksję choruje od 2021 roku. Jak wyznała w rozmowie z Katarzyną Zdanowicz, historia jej choroby rozpoczęła się od wizyty u lekarza rodzinnego.
W trakcie rutynowej kontroli dotyczącej przeziębienia, dziewczynka usłyszała, że waży tyle, co dorosła osoba. Ważyła wówczas 72 kilogramy, a w trakcie choroby schudła do 40 kilogramów.
Weronika wyznała, że w trakcie dwóch tygodni schudła 16 kilogramów. Przestała jeść, ukrywała jedzenie, a masło zeskrobywała z chleba i wcierała we włosy. Przestała też używać kremów, bo uważała, że i od tego przytyje.
12-latka opowiedziała, że ważyła się kilka razy dziennie, a rodziców oszukiwała, że jadła obiad u babci, a babci mówiła, że zje w domu. Doszło nawet do tego, że piła tylko zakrętkę wody tygodniowo.
Zobacz też: Usłyszała, że waży za dużo. Skończyło się anoreksją. "W nocy sprawdzali, czy żyje"
Im bardziej traciła na wadze, tym bardziej nerwowa się stawała. Rodzice bali się, że Weronika przestanie oddychać, dlatego w nocy sprawdzali, czy żyje.
- To nie jest tylko moja choroba, ale i moich bliskich - powiedziała w podcaście Katarzyny Zdanowicz. - Przed tamtą wizytą u lekarza przez myśl mi nie przeszło, żeby przejść na dietę.
Więcej na ten temat przeczytacie w tekście Lekarz powiedział jej, że wazy tyle, co dorosła. Później dziewczynka piła tylko zakrętkę wody tygodniowo.
Cały odcinek do obejrzenia tutaj:
Wyznanie dziewczynki poruszyło internautów. W sieci wybuchła gorąca dyskusja, w której dzielili się swoimi doświadczeniami z wizyty u lekarza. Wspólny mianownik? Komentarze dotyczące wagi, które zostały skierowane nie tylko do dorosłych, ale i dzieci.
"Raz lekarka powiedziała mi, żebym nie tyła, bo będę jak moja mama... Mamy wtedy nie było w gabinecie" - napisała pod opublikowanym na TikToku fragmentem rozmowy.
"Lekarz do mojego 6-letniego syna ostatnio powiedział: czemu jesteś grubasem" - napisała jedna z użytkowniczek.
A to tylko wierzchołek góry lodowej, jeśli chodzi o opowieści internautów. Oto kolejne z nich:
- "Moim największym koszmarem był bilans szkolny. Pielęgniarka mi powiedziała wprost, że muszę schudnąć",
- "U mnie było podobnie. Zawsze wpisywali mi "otyła", bo nie robili wzrost+waga, tylko wiek+waga, a ja zawsze byłam wysoka, a nie brali tego pod uwagę",
- "13 lat miałam, jak lekarz złapał mnie za skórę na brzuchu i pociągnął, pytając z obrzydzeniem: "a co to jest i po co mi to",
- "Lekarka powiedziała, że powinnam przejść na dietę. Nie zauważyła, że byłam w zaawansowanej ciąży, pod luźną bluzą... Powiedziałam jej, że jak",
- "Początek liceum, ważyłam jakieś 55-60 kg przy wzroście 158. Pani ginekolog zapytała, jak długo mam nadwagę, na początku się zmieszałam, w domu płakałam",
- "Moja córka w wieku 13 lat, jak szukałam przyczyny jej wagi, endokrynolog dziecięcy stwierdził, że pewnie żre",
- "Kiedyś lekarka wmawiała mi nadwagę, lekarz popatrzył na następnej wizycie i powiedział, że mam super badania, wyglądam normalnie i po co mi dieta",
- "Osobiście spotkałam się nie raz z takimi i innymi komentarzami od lekarzy różnych specjalizacji... sformułowania były typowo toksyczne",
- "Moja trauma z dzieciństwa to bilans w szkole i komentarze grubej pielęgniarki, że mam niedowagę i wyśmiewanie przy innych uczniach",
- "Ja jako dziecko szczupłe dostałam uwagę, że odstający brzuszek to ja mam i przydałoby się zrzucić. Nie ważyłam wtedy 40 kg...",
- "Kiedyś ordynator powiedziała, że jestem za gruba. Czaicie? Powiedziała dziecku, które się głodzi, że jest za grube",
- "Miałam prawie identyczną sytuację, tylko moja waga była spowodowana przewlekłą chorobą o której lekarz rodzinny wiedział i usłyszałam, cytuję: ,,lubi się podnieść",
- "Laryngolog powiedział, że chyba pora jeść jeden posiłek dziennie, a gdy powiedziałam, że mam insulinooporność, to się zaśmiał".
Internauci zwracali uwagę, że takie kwestie lekarz powinien konsultować nie z dzieckiem, a rodzicami.
"W ogóle jakim prawem lekarz zwraca uwagę na cokolwiek bezpośrednio dziecku? To z rodzicem powinien rozmawiać" - napisała jedna z komentujących osób.
Pewna internautka przyznała z kolei: "Niestety też tego doświadczam od najmłodszych lat. Niech każdy patrzy się na siebie. To, że ktoś ma nadwagę nie znaczy, że "żre". Może ta osoba jest chora".
Prawo do intymności i godności, zgłaszania sprzeciwu wobec opinii albo orzeczenia lekarza, informacji, wyrażania zgody na udzielenie świadczeń zdrowotnych, tajemnicy informacji - to tylko niektóre z listy praw pacjenta.
Pacjent jest człowiekiem, a nie kolejnym przypadkiem. Dlatego też komunikacja na linii lekarz-pacjent czy lekarz - rodzice dziecka, to szczególny rodzaj komunikacji.
Nie istnieje jeden sposób, dzięki któremu specjalista będzie rozmawiał ze wszystkimi pacjentami. Takie spotkanie jest też niejednokrotnie trudne dla drugiej strony - w końcu to moment, w którym przed kimś obcym trzeba opowiedzieć o trudnych i intymnych sprawach. Dlatego też ważny jest profesjonalizm lekarza.
Lekarz powinien dać odczuć pacjentowi, że ten jest szanowany i rozumiany. Gabinet to nie miejsce na stygmatyzowanie i zbędne złośliwości.
Ważna jest empatia, która pozwoli na spojrzenie na problem pacjenta z jego perspektywy. Dzięki temu pacjent poczuje się bezpiecznie i dzięki temu może bardziej otworzyć się przed lekarzem.
Jeśli pacjentem jest dziecko, do gabinetu można zaprosić towarzyszących mu rodziców. Warto pamiętać, że nie jest to jednak reguła, bo pacjent może czuć się swobodniej, gdy będzie z lekarzem sam na sam.
***