Handel ludźmi: epidemia naszych czasów. "Zjawisko zamiast maleć, przybiera na sile"

Około 36 milionów osób na świecie, a prawdopodobnie liczba ta zwiększyła się w ostatnich latach o 10 milionów, żyje aktualnie w niewoli. Aż 80 proc. z nich jest wykorzystywanych w prostytucji, jednak coraz częściej przeważać zaczyna problem pracy przymusowej. Pomoc otrzymuje zaledwie jedna osoba na 100. Handel ludźmi, będący również formą współczesnego niewolnictwa, jest zbrodnią o globalnej skali. - Zjawisko zamiast maleć, przybiera na sile. To prawdziwa epidemia naszych czasów – przyznaje Interii Daniela Hoppe, prezes Fundacji Light House. Na co zwrócić uwagę i jak reagować?

Handel ludźmi kwitnie. Statystyki zatrważają. „To epidemia naszych czasów”
Handel ludźmi kwitnie. Statystyki zatrważają. „To epidemia naszych czasów”123RF/PICSEL

Statystyki zatrważają. Zbrodnia o globalnej skali

Handel ludźmi jest zjawiskiem, które szerzej zaczęto identyfikować w Polsce na początku lat 90. XX wieku. Przeprowadzone przez TNS OBOP przed kilkoma laty badania dały jednak zatrważające wyniki. Mimo iż współcześnie przeważającymi skojarzeniami dotyczącymi handlu ludźmi są popełnienie przestępstwa oraz prostytucja, wielu Polaków wciąż kojarzy to zjawisko z czasami historycznymi, na przykład niewolnictwem.

Tymczasem handel ludźmi jest zbrodnią o globalnej skali, która zdaje się z roku na rok przybierać na sile. Co więcej, zyskuje coraz bardziej zróżnicowane formy. Mimo iż w powszechnej świadomości handel ludźmi kojarzony jest głównie z wykorzystaniem kobiet do prostytucji, może również obrać formę zmuszania do pracy czy niewolnictwa domowego. - Długo chodziło o wykorzystywanie do prostytucji i wciąż jest to bardzo duży proceder. Z roku na rok okazuje się jednak, że coraz częściej obok handlu ludźmi występuje również zjawisko współczesnego niewolnictwa i pracy przymusowej, która wciąż nie jest w pełni zdefiniowana w polskim prawie. Odłożenie tematu na półkę znacznie utrudnia wykrywalność ofiar tego procederu - tłumaczy Daniela Hoppe, prezes Fundacji Light House, przyczyniającej się do zwalczania handlu ludźmi oraz współczesnego niewolnictwa.

- Zjawisko, zamiast maleć, wciąż przybiera na sile. Jest to poniekąd związane z sytuacją ekonomiczną i polityczną, wynikającą z wojny na Ukrainie, gdyż kryzys energetyczny i ekonomiczny mocno przyczynia się do tego rodzaju praktyk. Swoje zrobiła również pandemia, kiedy wiele rzeczy przeniosło się do internetu - dodaje.

Na to wskazują również rządowe raporty. Wynika z nich, iż obecna sytuacja gospodarcza na świecie znacznie nasiliła problem związany z handlem ludźmi, a rosnące ceny i narastające problemy z zatrudnieniem zmuszają wiele osób do poszukiwania pracy za granicą, co jest kolejno idealną okazją do wyzysku dla handlarzy.

Dramatyczne dane przedstawiła także Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Wskazała, że handel ludźmi drastycznie wzrósł po wybuchu wojny na Ukrainie, co w dużej mierze dotyczy ukraińskich kobiet. Za pośrednictwem portali społecznościowych często są wabione fałszywymi obietnicami lepszej przyszłości, co często kończy się tragicznie.

Praca przymusowa staje się coraz większym problemem
Praca przymusowa staje się coraz większym problemem123RF/PICSEL

W poszukiwaniu lepszego życia. "Często nie znają nawet języka"

Tymczasem nawet około 128 tys. osób w Polsce żyje w niewoli. Pomoc i schronienie rocznie otrzymuje około 300 osób, co stanowi mniej niż 0,3 proc. wszystkich pokrzywdzonych. Polska jest krajem pochodzenia dla ofiar uprowadzonych do Wielkiej Brytanii, Irlandii, Niemiec, Holandii, Hiszpanii, Francji czy Belgii, krajem tranzytu dla ofiar z Ukrainy, Białorusi, Rosji, Mołdawii, Belgii i Rumunii, a także krajem docelowym dla ofiar z Ukrainy, Bułgarii, Rumunii, Białorusi, Wietnamu, Filipin czy Sri Lanki, a coraz częściej również Indii czy Kolumbii.

- Straż graniczna w ostatnich miesiącach odnotowuje coraz większe problemy z obywatelami Ameryki Południowej, głównie Kolumbii, czy Indii i krajów afrykańskich. Polska mentalność wciąż nie pozwala nam myśleć, że ktoś mógłby chcieć do naszego kraju przyjechać w poszukiwaniu lepszego życia czy zarobku. Tymczasem ludzie masowo przyjeżdżają do Europy, w tym do Polski. Często nie znają języka, nawet angielskiego, co mocno utrudnia im odnalezienie się na rynku pracy. A to jest wodą na młyn dla tych pracodawców, którzy lubią wykorzystywać ludzi i ich słabości. Bo dlaczego płacić odpowiednią stawkę, jeśli można komuś zapłacić mniej albo wcale? - tłumaczy Daniela Hoppe.

Na czym polega handel ludźmi? Desperacja pierwszym krokiem ofiary

Kto najczęściej pada ofiarą handlu ludźmi? Czas zamazać utarty stereotyp. - Mitem jest, że musi to być osoba niewykształcona, z tak zwanego marginesu społecznego. Rzeczywiście takich ofiar jest więcej, ale nie jest to tylko ta grupa społeczna - podkreśla prezes Fundacji Light House.

Podstawową motywacją ofiary handlu ludźmi jest desperacja. - Często są to osoby zdesperowane ekonomicznie. Bazą w tym przypadku jest zazwyczaj ten wspomniany "margines społeczny", ale zdarza się również, że są to osoby, które na przykład próbowały rozpocząć własny biznes, ale coś się nie udało, wpadły w długi, mają na karku komornika, który zabiera większość dochodu więc schodzą do "podziemia" i podejmują zatrudnienie nieoficjalnie lub szukają pracy za granicą, by przetrwać. Co więcej, może to być również ktoś chory lub posiadający chorego członka rodziny, którego musi wyżywić lub znaleźć środki na jego operację i ratunek. Tacy ludzie będą zdesperowani w szybkim czasie zarobić duże pieniądze, a co za tym idzie, będą bardziej otwarci na ekstremalnie podejrzane oferty, które u większości z nas wzbudziłyby niepokój - tłumaczy Daniela Hoppe.

Co powinno wzbudzić naszą czujność? Pamiętajmy, że to, co zbyt piękne, by było możliwe, zazwyczaj możliwym nie jest. Kiedy ktoś obiecuje więc możliwość zarobku niebotycznych kwot w krótkim czasie, do tego przy maksymalnie niskich lub żadnych kwalifikacjach, lampka alarmowa w naszej głowie powinna intensywnie palić się na czerwono. - Inne popularne powiedzenie mówi: "Co nagle, to po diable". Sprawcy często używają tego mechanizmu, że coś jest nagle: jutro o 6 rano jest wyjazd albo decyzję trzeba podjąć natychmiast, bo są ostatnie miejsca, to ostatnia szansa. Sprawcy używają mechanizmu presji czasu, aby nie dać ofierze spokojnie przemyśleć swoich działań. Brak czasu do namysłu niejednokrotnie skutkuje niebezpiecznymi decyzjami - dodaje prezes Fundacji Light House.

Jednym z mechanizmów desperacji może być również jej emocjonalna odmiana. - Mówimy tu o kobietach, które umawiają się z mężczyznami w okolicznościach, w których większość z nas nigdy by się nie umówiła. U takich osób widać pewne braki emocjonalne. Są spragnione uwagi, uczuć, komplementów. Wówczas jeszcze łatwiej wpaść im w podejrzane sidła - tłumaczy Daniela Hoppe.

Jak reagować? Uwaga, ale nie nadgorliwość

Handel ludźmi nie jest wyłącznie zmuszaniem do prostytucji. Ofiary możemy spotkać wśród nas, nie mając pojęcia, że są związane ze zbrodnią o globalnej skali. Na co zwrócić uwagę i jak reagować w przypadku podejrzanej sytuacji? - To jest bardzo trudne do wychwycenia i na tym polega cały problem. Historia pamięta sytuację z lotniska w Heathrow, kiedy handlarze ludźmi usiedli w kawiarni, przyprowadzili ze sobą przeznaczone na sprzedaż kobiety, a z boku, dla każdego zwyczajnego turysty, to spotkanie wyglądało jak zwykła schadzka znajomych. Handlarze nie mówią głośno o swoich zamiarach, nam pozostaje jedynie obserwacja zachowania kobiet i ich relacji ze zwracającymi naszą uwagę mężczyznami - przyznaje Daniela Hoppe.

Jak dodaje, to kwestia bacznego obserwowania. Ważnym jest bowiem przede wszystkim, aby rozróżnić zwykłą sprzeczkę od podejrzenia uprowadzenia czy zmuszania do czegokolwiek. Jakakolwiek wzbudzająca nasz niepokój sytuacja powinna zostać zgłoszona na policję, dysponującą specjalną infolinią do kontaktu w przypadku podobnych, wątpliwych kwestii. Jeśli zdarzenie ma miejsce na lotnisku, najwłaściwszym organem do powiadomienia będzie straż graniczna.

Jeśli zdarzenie ma miejsce na lotnisku, najwłaściwszym organem do powiadomienia będzie Straż Graniczna
Jeśli zdarzenie ma miejsce na lotnisku, najwłaściwszym organem do powiadomienia będzie Straż GranicznaPaweł WodzyńskiEast News

Miej oczy szeroko otwarte. "Uważajmy! Wszędzie!"

Zbliżające się lato oraz wakacje będą idealnym czasem na zagraniczne wycieczki i dalekie wyjazdy. Na podróże decyduje się również coraz więcej młodych ludzi, którzy często podejmują decyzję, by wyjechać w pojedynkę. Jak nie stać się ofiarą handlu ludźmi? Podstawą niech będzie ostrożność. - Handel ludźmi dzieje się wszędzie, a co za tym idzie powinniśmy uważać wszędzie. Im bardziej odmienna kultura od naszej, tym bardziej bądźmy ostrożni, najlepiej zawsze przebywać w towarzystwie znajomej osoby i nie wychodzić w obcym kraju na miasto w pojedynkę, zwłaszcza w godzinach nocnych- apeluje prezes Fundacji Light House.

W przypadku poszukiwania wakacyjnej pracy atrakcyjne oferty niech zostaną każdorazowo dokładnie sprawdzone. Warto upewnić się, czy dana firma rzeczywiście istnieje i działa legalnie. Policja radzi również, aby przed każdym wyjazdem zrobić kserokopię wszystkich dokumentów, jakie ze sobą zabieramy: dowodu, paszportu, wizy czy pozwolenia na pracę. Dodatkowo pozostawmy najbliższym informacje z adresem miejsca, do którego się udajemy, a także ustalmy częstotliwość kontaktu. Bądźmy wyczuleni i ostrożni.

***

30 lipca obchodzimy Światowy Dzień przeciwko Handlowi Ludźmi.

Potrzebujesz pomocy lub znasz kogoś, kto może stać się ofiarą? 

  • Krajowe Centrum Interwencyjno-Konsultacyjne dla ofiar handlu ludźmi: +48 22 628 01 20.
  • Policyjna infolinia: +48 664 974 934, e-mail: handelludzmibsk@policja.gov.pl. W sytuacjach zagrożenia życia bądź zdrowia należy dzwonić pod numer alarmowy 112.
  • Fundacja Light House - telefon: +48 604 205 007, e-mail: biuro@fundacjalighthouse.pl.
Zdanowicz pomiędzy wersami. Odc. 62: Helena EnglertINTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas