W domu czy na mieście? Czy to prawda, że zetki nie chcą i nie potrafią gotować?

Pokolenie Z nie cieszy się najlepszą opinią. W powszechnym obiegu nazywa się ich roszczeniowymi lekkoduchami i zapatrzonymi w lustra egoistami, którzy trwonią pieniądze i prowadzą konsumpcyjny styl życia nastawiony na przyjemności. Przylgnęła też do nich łatka leni, którzy nie chcą i nie potrafią zrobić najprostszych rzeczy, a obowiązki domowe omijają szerokim łukiem. W rozmowie z Interią osoby urodzone po 1995 r. opowiedziały, jak podchodzą do kwestii gotowania w domu i co sądzą o cenach posiłków w restauracjach. Czy jadanie w drogich i modnych lokalach to dla nich oznaka statusu społecznego?

Czy gotowanie rzeczywiście jest za trudne dla najmłodszego pokolenia? Rzeczywistość zaskakuje
Czy gotowanie rzeczywiście jest za trudne dla najmłodszego pokolenia? Rzeczywistość zaskakuje123RF/PICSEL

Zetki nie gotują, bo im się nie chce i nie potrafią? Wielu może się zdziwić

Kolejny raz możemy przekonać się, że osoby urodzone po 1995 r. są równie zaradne jak starsze pokolenia. Nie tylko potrafią, ale przede wszystkim chcą gotować. To dla nich kwestia zdrowszego odżywiania się i pasji. Wybierają ciekawe produkty w promocyjnych cenach, eksperymentują z przepisami z TikToka i chętnie dzielą się sprawdzonymi daniami ze znajomymi.

Kinga ma 26 lat, od 3 lat mieszka i studiuje w Krakowie, na pół etatu pracuje w wydawnictwie naukowym, a weekendami także w kawiarni. Mieszka ze swoim chłopakiem. Zdradza, że mimo intensywnego trybu życia lubi gotować i piec i cieszy ją przygotowywanie posiłków ze zdrowych składników. Z tego względu nawet gdyby jedzenie "na mieście" było znacznie tańsze, i tak częściej gotowałaby samodzielnie: "dzięki temu wiem, co jem i łatwiej kontrolować mi kalorie. Lubię wiedzieć, jakie dokładnie będzie makro posiłku. Gotowanie sprawia mi przyjemność, więc na wszystkie spotkania ze znajomymi też raczej coś przygotowuję. Nie jest to więc głównie kwestia oszczędności, ale podczas robienia zakupów patrzę na promocje i na podstawie produktów w okazyjnych cenach planuję, co najlepiej ugotować".

Gotować lubi też 25-letnia Ania. Mieszka z narzeczonym w Krakowie i pracuje w branży medycznej. "Osobiście lubię gotować, ale rzadko eksperymentuję w kuchni. Najczęściej przyrządzam coś od razu na dwa dni - gotuję to, co dobrze znam i co szybko się robi. Nowe dania zazwyczaj wypróbowuję po zainspirowaniu się przepisem z TikToka".

Dawid ma 23 lata, pracuje i studiuje zaocznie w Krakowie, jest singlem i w 80 proc. żywi się posiłkami przyrządzanymi samodzielnie. Znacznie rzadziej stołuje się w restauracjach lub zamawia jedzenie do domu: "lubię gotować, a przy okazji mogę zaoszczędzić. Przygotowuję proste dania ze względu na oszczędność czasu".

O dużej oszczędności finansowej związanej z gotowaniem w domu mówi też 22-letnia Julia, która mieszka w podkrakowskiej miejscowości razem z chłopakiem. Pracuje w branży handlowej. "Bardzo lubię gotować, dlatego większość posiłków wychodzi spod mojej ręki. Dodatkowo, gotując dla dwóch osób na dwa dni, zawsze wychodzi to taniej niż codzienne jedzenie na mieście lub zamawianie gotowych potraw. W tygodniu gotuję to, co przygotowuje się najszybciej, a w weekend robię to, na co mamy ochotę, dodając jakiś pomysł od siebie".

29-letnia Gabriela pracuje w branży finansowej i mieszka w Krakowie razem z mężem, który jest jej rówieśnikiem. To on najczęściej gotuje i przyrządza proste potrawy na 2-3 dni. "Mój mąż lubi gotować i eksperymentować w kuchni, więc jemy smacznie i różnorodnie - posiłki z kuchni włoskiej, meksykańskiej czy chińskiej, ale zdarza się też tradycyjny polski kotlet z ziemniakami. Staramy się odżywiać zdrowo, a w dodatku w ten sposób jest znacznie taniej". 

Jak pokolenie Z ocenia ceny w restauracjach?

Zarówno pandemia, jak i galopująca w ostatnich latach inflacja znacznie zmieniły branżę gastronomiczną i zachowania konsumentów w Polsce. Porcje na talerzach maleją, a ceny wciąż rosną. To efekt rosnących kosztów energii, płac i cen surowców. Według danych GUS średnioroczna inflacja w 2023 r. wyniosła 11,4 proc, a przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw zwiększyło się o 11,8 proc. Jednocześnie ceny w lokalach gastronomicznych wzrosły średnio aż o 20,3 proc. Pandemia sprawiła też, że coraz więcej osób stawia na wygodę - stąd rosnący popyt na dostawę jedzenia do domu. Jak ceny posiłków w restauracjach oceniają przedstawiciele pokolenia Z?  

"Na mieście jadam głównie, gdy nie mam czasu lub jestem poza domem przez cały dzień. Wybieram wtedy coś szybkiego, np. dobrego burgera (nie z sieciówki) albo pizzę. W takich sytuacjach w pierwszej kolejności zwracam uwagę na ceny. Z tego względu przestałam chodzić do barów mlecznych, które w ostatnich latach bardzo podrożały. W tej samej cenie mogę znaleźć inne, ciekawsze posiłki. Wyjątkiem jest wizyta w innym mieście albo chęć pójścia do knajpki, na której mi z jakichś względów zależy. Wtedy ceny schodzą na drugi plan - oszczędzając na samodzielnym gotowaniu na co dzień, od czasu do czasu mogę sobie pozwolić na wydanie pieniędzy w restauracji. Ale jeśli ma to być coś z wyższej półki, to jednak bardziej kawiarnia niż restauracja, chociaż kawy speciality też są drogie" - mówi Kinga.

Według Ani ceny w restauracjach są za wysokie: "nie ma opcji, żeby codziennie się w nich żywić. Gotowanie w domu jest zdecydowanie tańsze. Szkoda mi wydawać w restauracji 50 zł na makaron, który mogę w domu zrobić za kilka złotych dla dwóch osób. Na mieście jemy raz na miesiąc lub gdy jest okazja do świętowania. Korzystamy wtedy z aplikacji do rezerwacji, która daje 50 proc. zniżki i zamawiamy pełny obiad". 

Dawid, jeśli już korzysta z usług gastronomicznych, najczęściej wybiera ofertę fast food i food trucków, zazwyczaj z dostawą do domu, co pozwala mu zaoszczędzić czas. Stołowanie się na mieście to dla niego forma spędzania czasu ze znajomymi: "wybieramy jakiś lokal, patrząc pod kątem nietypowych dań do wyboru, kierujemy się rekomendacją znajomych albo opiniami w sieci. W takich sytuacjach nie patrzymy na ceny. Jeśli coś mi smakuje, to to wynagradza koszty, a dodatkowo mam pozytywne doznania po spędzonym miło czasie".

Zdaniem Julii ceny w lokalach są obecnie bardzo wysokie, dlatego gotowe posiłki zdarza się jej zamawiać głównie, gdy jest w pracy: "wybieram wtedy coś, czego nie potrafiłabym zrobić w domu lub musiałabym kupić dużo drogich składników. Zamawiając coś, staram się korzystać ze zniżek lub zamawiam posiłki razem z kimś z pracy".

Wygórowane ceny posiłków w restauracjach potwierdza też Gabriela: "ceny są za wysokie, więc do lokali chodzimy tylko od święta - żeby uczcić jakąś okazję albo przetestować nowe smaki, np. koreańskie. Wtedy nie patrzymy na ceny, tylko na to, co nas zainteresuje".

Zetki lubią gotować, a do restauracji chodzą ze znajomymi lub by uczcić jakąś okazję. Najchętniej wybierają ciekawe dania, których nie są w stanie zrobić w domu
Zetki lubią gotować, a do restauracji chodzą ze znajomymi lub by uczcić jakąś okazję. Najchętniej wybierają ciekawe dania, których nie są w stanie zrobić w domu123RF/PICSEL

Egzotyczne dania i fancy lokale? Jeśli już to w Warszawie

Stereotypowe "zetki" prowadzą wygodny tryb życia nastawiony na przyjemności. Lekką ręką wydają pieniądze i chętnie stołują się w modnych lokalach, by potem móc się tym pochwalić na Instagramie. Kluczowe jest też dla nich zamawianie wymyślnych, ale zdrowych dań. A jak wygląda rzeczywistość?

Kinga podkreśla, że dla niej i dla jej znajomych częste chodzenia do restauracji nie jest wyznacznikiem statusu społecznego ani koniecznością, by coś komuś udowodnić. "Paradoksalnie, w domu najchętniej gotują osoby, które dbają o zdrowe odżywianie i wartość odżywczą dania. To właśnie one przygotowują sobie posiłki i chodzą na siłownię. Z kolei w drogich restauracjach częściej stołują się osoby, które nie zwracają uwagi na zdrowe odżywianie się" - mówi Kinga.

Według Ani chodzenie do lokali gastronomicznych także nie jest wyznacznikiem statusu społecznego: "ja i moi znajomi wybieramy się tam z ciekawości i chęci spróbowania czegoś nowego, co widzieliśmy na Instagramie czy TikToku". 

Julia twierdzi, że moda na wychodzenia na jakieś ekskluzywne śniadania czy lunche jeszcze nie dotarła do Krakowa, ale można to zaobserwować w Warszawie: "tam to już podstawa, że lunch musi być na mieście w dobrej restauracji. Wydaje mi się jednak, że starsze pokolenia myślą, że prowadzimy dość luksusowy styl życia, ale według mnie to wszystko zależy od statusu danej osoby i tego, na co sobie może pozwolić".

Czytaj także:

Źródło:

stat.gov.pl/sygnalne/komunikaty-i-obwieszczenia/lista-komunikatow-i-obwieszczen/komunikat-w-sprawie-sredniorocznego-wskaznika-cen-towarow-i-uslug-konsumpcyjnych-ogolem-w-2023-r-,50,11.html

"Rozmowy": Po czym rozpoznać wypalenie zawodowe? Jeden sygnał jest kluczowyINTERIA.PL