Cztery rzeczy, których nie wiedziałam, gdy zabrałam się za zrzucanie 40 kg. Szkoda
Powiedzieć, że odchudzanie jest trudne, to nic nie powiedzieć. Wie to doskonale każdy, kto choć raz próbował. I nie chodzi tylko o to, że trzeba sobie odmówić ulubionego batonika czy też zacząć pojawiać się na sali gimnastycznej. To coś znacznie więcej. Trud, jaki trzeba włożyć przede wszystkim w ustawienie tej sytuacji we własnej głowie, jest ogromny. I nikt o tym nie wspomina. A szkoda, bo pewnie wiele frustracji i cierpienia mogło mnie ominąć. Przekaz jest prosty: schudnij, a twoje życie się zmieni. Co chciałabym wiedzieć, zanim zabrałam się za odchudzanie?
Spis treści:
Zrzuciłam 40 kg. To niezły wyczyn. Nie oszukujmy się, nie udało się od razu - zaczynałam wiele razy, poddawałam się tyle samo. Z perspektywy czasu widzę, jak bardzo pomogłoby mi, gdyby ktoś uświadomił mi te kilka prawd. Byłoby prościej, płynniej i przyjemniej. Pewnie też zaliczyłabym porażki, ale może byłoby ich mniej i może mniejszą przywiązywałabym do nich wagę.
Jeśli przymierzasz się do tej podróży, proszę, pamiętaj że:
Nie ma jednego, dobrego dla każdego, sposobu
Dieta kopenhaska, dieta paleo, keto, dr Dąbrowskiej, zupowa - kiedy zaczynałam się odchudzać, próbowałem wszystkiego. Do tego ćwiczenia - gdzieś przeczytałam, żeby biegać, więc biegałam, choć tego nienawidziłam i zwyczajnie byłam do tego za ciężka. Lata zajęło mi odkrycie, że lubię ćwiczyć w domu z Chodakowską.
Utrata masy ciała jest bardzo indywidualnym procesem i ważne jest, aby eksperymentować i znaleźć plan, który pasuje do twojego ciała, stylu życia i preferencji. Bądź otwarta na wypróbowanie różnych metod i pamiętaj, że zmiana kursu jest OK. Najlepiej pod okiem specjalistów!
Kluczowe są cierpliwość i konsekwencja
To chyba najtrudniejsze. Przecież chciałoby się od razu! A utrata masy ciała nie następuje z dnia na dzień. Na początku mojej podróży spodziewałem się szybkich rezultatów, ale szybko zdałem sobie sprawę, że zrównoważona utrata wagi wymaga czasu. Do tego jakiś chochlik w głowie podpowiada, że "ej, nic się nie stanie, jak zjesz pączka!".
A trzeba być konsekwentną i nie zniechęcać się brakiem efektów. Pamiętam, jak zrzuciłam pierwsze 10 kg i waga stanęła na kolejnych kilka miesięcy. Powiedzieć, że byłam wkurzona, to nic nie powiedzieć. Dopiero rozmowa z przyjaciółką psycholożką pozwoliła mi zrozumieć, że powinnam się skupić na sobie i swoim życiu, a nie na skalach, liczbach, wynikach i tabelkach.
Zmiany emocjonalne i psychiczne są tak samo ważne, jak te fizyczne
Kiedy podejmowałam decyzję o walce z otyłością, zabrakło mi wiedzy, jak ważne jest przy tym zadbanie o dobre samopoczucie emocjonalne. Wiedziałam (ok, po kolejnej próbie, ale w końcu to zrozumiałam), że konieczna jest pomoc lekarza i dietetyka czy trenera, ale emocje - o tym nie pomyślałam. Skutkowało to tym, że każda porażka mnie dobijała oraz tym, że do kolejnych prób podchodziłam z podświadomą niewiarą sukces.
Ale to nie wszystko! To, jaką mamy relację z jedzeniem, jak widzimy swoje ciało i czy wierzymy w siebie odgrywa znaczącą rolę w sukcesie odchudzania. Przygotuj się na konfrontację i pracę nad emocjonalnymi wyzwalaczami, które mogły przyczynić się do przyrostu masy ciała. Szukanie profesjonalnej pomocy lub dołączenie do grupy wsparcia może ci bardzo pomóc. Wsparcie innych mogłoby zresztą być osobnym punktem na tej liście.
Nagradzaj się niezależnie od tego, jakie liczby widzisz na wadze czy miarce krawieckiej
Skupianie się wyłącznie na liczbie na skali może być zniechęcające, zwłaszcza gdy postęp jest powolny. Żałuję, że nie wiedziałam wcześniej, jak ważne jest świętowanie zwycięstw niezależnie od liczb. Warto nagrodzić się np. za kolejny tydzień bez słodyczy, za to, że udało się wprowadzić w życie rutynę zdrowego snu (zero telefonów w sypialni, przesypianie 8 godzin itp.). To naprawdę nie musi być coś, co widać na papierze. Uznając te osiągnięcia, znajdziesz motywację i radość w tym procesie, dzięki czemu sam proces będzie bardziej satysfakcjonujący.